– FC Midtjylland czy Brøndby IF w polskiej lidze walczyłyby o mistrza. W Polsce gra jest bardziej fizyczna, w Danii jest wyższa kultura gry lepszych drużyn – tłumaczy w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Mateusz Kowalczyk.
Latem zeszłego roku 20-latek zamienił ŁKS Łódź na Brøndby. Łódzki Klub Sportowy zarobił na sprzedaży młodzieżowego reprezentanta Polski ok. 1,2 mln euro.
– Przechodząc do Brøndby, nie spodziewałem się, że idę do aż tak dużego klubu. Ludzie w Polsce nie interesują się przecież ligą duńską. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie, jak wszystko profesjonalnie jest zorganizowane. Intensywność zajęć nie z tej ziemi, okres przygotowawczy to inny wymiar – mówi Kowalczyk.
Młody pomocnik nie najlepiej rozpoczął swoją przygodę z ligą duńską – w pierwszej drużynie rozegrał zaledwie trzy spotkania, dlatego też w trwającym oknie transferowym został wypożyczony do beniaminka Ekstraklasy, GKS-u Katowice.
– Nie żałuję tego ruchu. Gdybym był jeszcze raz w ŁKS, to ponownie bym spróbował. Grając w ŁKS, nie zebrałbym takiego doświadczenia, jakie tu zyskałem dzięki treningom. Nie spodziewałem się, że będzie to tak dobry okres. Widzę, jaki zespół zrobił progres, jak oglądałem go z ławki, to chciało bić się brawo – zwraca uwagę Mateusz Kowalczyk.
Tak się składa, że Brøndby IF zmierzy się w III rundzie el. Ligi Konferencji z Legią Warszawa. 20-latek został zapytany o tę rywalizację i uważa, że minimalnym faworytem będzie drużyna ze Skandynawii.
Pierwszy mecz Brøndby z Legią Warszawa odbędzie się w czwartek o godz. 19:00.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- ZNAMY WSZYSTKICH UCZESTNIKÓW 1/32 FINAŁU PUCHARU POLSKI
- ALEKSANDRA MIROSŁAW – HISTORIA ZŁOTEJ MEDALISTKI OLIMPIJSKIEJ
- BODØ/GLIMT I SUKCES Z NICZEGO. DLACZEGO UDAŁO SIĘ NAWET NA KOŃCU ŚWIATA?
Fot. Newspix