Musieliśmy sprawdzić w kilku francuskich źródłach, bo cała historia brzmi – przyznajcie – dość niewiarygodnie. O sprawie pisze jednak nie tylko “Le Parisien” czy “Foot01”, ale i “asmfoot” czy szereg innych francuskich portali. O co chodzi? Pewnie kojarzycie nazwisko, było o nim głośno przez całe lato. Yarouba Cissako, prawy obrońca francuskiej młodzieżówki i AS Monaco, utalentowany gość, o którym pisało się w kontekście transferu do Liverpoolu, Galatasaray czy Borussii Dortmund. W niektórych miejscach nazywano go nawet potencjalnym następcą Piszczka, to jednak szczegóły.
Liczą się fakty: gość ma 20 lat. Jest naprawdę utalentowanym piłkarzem. Urodził się w Pontoise we Francji, przeszedł przez wszystkie szczeble młodzieżówek, od czterech lat jest zawodnikiem AS Monaco, w seniorskiej piłce pograł w belgijskim Zulte-Waregem, do którego był wypożyczony w ubiegłym sezonie. Nie jest to może kariera Raphaela Varane’a, ale jednak – 20-latek z pewnością był w notesach skautów z dużej części Europy, w tym tych z klubów światowego topu.
Ale Cissako w głowie nie ma wcale gry na najwyższym poziomie. Jak podaje “Le Parisien” – wolałby zostać… imamem. Dziś Francję obiegła informacja, że proces asymilacji z laickim krajem nie przebiegł do końca tak, jak wyobrażali sobie choćby kibice AS Monaco. Yarouba stwierdził, że ma dość życia w państwie, gdzie islam ma tak małe znaczenie i pragnie zmienić miejsce zamieszkania oraz klub. Na początku zastanawiano się, czy chodzi o siedlisko rozpusty, jakim bez wątpienia jest Księstwo Monako. Monte Carlo, kasyna, wyścigi, jachty – to nie miejsce dla pobożnego muzułmanina. Pierwsza reakcja – jak nic idzie do Marsylii, gdzie znaczenie islamu jest o wiele większe.
Teraz jednak pojawiają się informacje, że Cissako negocjuje z klubami z Zatoki Perskiej. Skąd ta nagła decyzja? “Le Parisien” podaje, że najbardziej młodego zawodnika oburzył strój klubowej lekarki, która zajmowała się nim w krótkich spodenkach i koszulce.
20 lat we Francji, we francuskich szkołach, drużynach młodzieżowych, wielka kariera przed nim. Pewnie wielu będzie zdzwionych, ale religia to w końcu rzecz… święta.