14-letni Cavan Sullivan został właśnie najmłodszym debiutantem w historii największych sportowych lig Stanów Zjednoczonych: nie tylko MLS, ale też NFL, MLB, NBA , NHL. Już przesądzone, że w 2027 roku, po uzyskaniu pełnoletności, trafi do Manchesteru City.
Sullivan w USA określany jest mianem epokowego talentu. Wiosną Philadelphia Union podpisała z nim tzw. „homegrown contract”, najbardziej lukratywny w historii MLS. 18 lipca chłopak dostał możliwość zagrania w amerykańskiej lidze soccera przeciwko New England Revolution. Na boisko wszedł w 85. minucie spotkania. Zaliczył pięć kontaktów z piłką, trzy celne podania, jedną stratę i oddał celny strzał na bramkę rywala.
Philadelphia Union wygrała 5:1, a jedną z bramek zdobył 20-letni Quinn Sullivan, starszy brat Cavana. W Stanach Zjednoczonych zdecydowanie więcej mówi się oczywiście o młodszym z Sullivanów. Debiutem w wieku 14 lat i 293 dni pobił on bowiem dwudziestoletni rekord Freddy’ego Adu, który na boisku MLS pierwszy raz pojawił się, będąc trzynaście dni starszym niż teraz Cavan Sullivan.
Historię Adu zna każdy. Był dzieckiem, które obciążono okładkami prestiżowych magazynów, wypasionymi kontraktami, pewnym miejscem w składzie dorosłej drużyny, łatką nowego Pelego. W konsekwencji najważniejsze lata jego kariery zmieniły się w objazdowy cyrk: Grecja, Turcja, Francja, Serbia, Finlandia, Szwecja. Po drodze była też szopka w Polsce, która skończyła się odrzuceniem w Sandecji Nowy Sącz. Teraz Adu gratuluje Sullivanowi na Twitterze…
Big congrats to Cavan Sullivan for his record breaking debut today. That’s a hard record to break and the kid did it. Well done and good luck my man. 👏🏾👏🏾👏🏾
— FREDDY ADU (@FreddyAdu) July 18, 2024
Jak potoczą się losy 14-letniego zawodnika Philadelphii Union? Jego rodzina przekazała jakiś czas temu w ESPN, że w 2027 roku chłopak trafi do Manchesteru City. W Europie będzie mógł grać już od 16. roku życia, dlatego przypuszcza się, że przed wylądowaniem w Anglii zaliczy jeszcze przystanek w jednym z klubów City Football Group: hiszpańskiej Gironie, belgijskim Lommel, włoskim Palermo albo francuskim Troyes.
Jim Curtin, trener Philadelphii Union, mówi na stronie MLS: – Czasami na treningach widzę jego zagrania i myślę, że nie mógł się tego nauczyć. To jest u niego naturalne, wrodzone, dostępne tylko dla naprawdę genialnych dzieciaków. Przed nim teraz dużo pracy. Na debiut w MLS zasłużył, ale kolejne minuty musi sobie wywalczyć: czasami będzie to kwadrans, innym razem cały mecz. Wiem, że Sullivan to talent pokoleniowy.
Czytaj więcej o piłce nożnej:
- Od najdroższej kadry do cięcia kosztów. Co wyjdzie Radomiakowi lepiej?
- Nie może być po staremu. Czy Raków i Papszun wypracują nową formułę?
- Szykuje się domino transferowe wśród napastników czołowych europejskich klubów
Fot. Newspix