W piątek odbyła się pierwsza konferencja prasowa nowego trenera Liverpoolu. Arne Slot przejął zespół po Jürgenie Kloppie, więc trudno uniknąć porównań do poprzedniego menedżera. Poradził sobie jednak bardzo dobrze. Przed mediami wydawał się spokojny i wyluzowany.
– W tej lidze każdy z każdym sezonem staje się lepszy, więc dla nas ważny jest rozwój, bo nasi konkurenci również się poprawiają – powiedział Arne Slot. – To jest normalne, gdy pracujesz w najlepszej lidze na świecie. Właśnie każdego dnia po to przychodzimy do pracy.
– Zrozumienie wszystkiego zajmie trochę czasu – przyznaje. – W najbliższych dniach chcę wykorzystać czas, żeby zapewnić drużynie jak najlepszy sposób na grę. Chcemy być gotowi na pierwszy mecz. Znajomość miasta zawsze pomaga, ale jeszcze bardziej trenerowi pomaga wygrywanie meczów. Myślę, że Liverpool się do mnie zgłosił, bo mam podobny styl gry do Jürgena. Lubimy, gdy ludzie przychodzą na stadion i widzą drużynę, która dobry futbol z dużą energią.
– To było wyjątkowe – powiedział Slot o przyśpiewce, którą zaintonował Jürgen Klopp po ostatnim swoim meczu w Liverpoolu. – Nie sądzę, by było zbyt wielu menedżerów, dla których fani śpiewają na stadionie. Mam szczęście, bo przychodzę na stadion, nie wygrałem jeszcze nawet meczu, a fani już śpiewali moje nazwisko. To dobry początek!
🔴🎤 Arne Slot has been announced as new Liverpool manager… by Jurgen Klopp. 😂 pic.twitter.com/kWG8ounPvD
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) May 19, 2024
Co zadecydowało o wyborze właśnie tego menedżera? – Przyciągnął nas filozofią gry – mówi Richard Hughes, dyrektor sportowy, który zaczął pracę po zakończeniu zeszłego sezonu. – Wybór nastąpił na podstawie subiektywnej opinii oraz danych. Poprzednia drużyna trenera pod każdym względem wypadła naprawdę dobrze. Grali bardzo ofensywny futbol, z inteligencją i pasją. To są atrybuty, które chcemy widzieć w naszym zespole i bardzo dobrze pasują do naszych zawodników, kibiców i samego klubu.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Frankfurtem rządzi crack. Euro w mieście zombie
- Czy czujesz się bezpiecznie? Tak, ale… Strach na strefach kibica
- Euro w niemieckiej dziurze, czyli witamy w Gelsenkirchen
Fot. Newspix