Wyobraźcie sobie świat przyszłości, w którym rządzi sztuczna inteligencja. A może jakiś jeszcze bardziej nowoczesny twór? Zaczynają się kolejne mistrzostwa Europy i ultranowoczesny generator wskazuje Serbów jako potencjalnego czarnego konia turnieju, sugerując się tym, ile są warci konkretni piłkarze i w jakich grają klubach. A oni później są zlepkiem indywidualności, który nie umie zbudować ładnej akcji i remisuje albo dostaje w czapę. Taka wizja potencjalnego EURO 2064 zupełnie nas nie dziwi, bo Serbia od lat na wielkich turniejach nie osiąga nic. Przed meczem z Danią znów prężyła muskuły i zapowiadała dominację, a na boisku przez większość meczu była cieniem drużyny. Miała być 1/8 finału, a jest remis 0:0 po bezbarwnej grze i ostatnie miejsce w grupie. Szkoda nam Novaka Djokovicia, który z trybun oglądał ten słabiutki występ swoich rodaków.
Pewnie dobrze pamiętacie dwa wcześniejsze grupowe mecze Serbów. Najpierw ten z Anglią, w którym w pierwszej połowie zostali zdominowani przez drużynę Garetha Southgate’a i dopiero w drugiej zaczęli grać w piłkę. Później spotkanie ze Słowenią i znów niby Serbowie podejmowali jakieś próby w pierwszych 45 minutach, ale to rywale byli groźniejsi. – Musimy tym razem dobrze wejść w mecz i przejąć inicjatywę. Chcę, żebyśmy w pierwszej połowie dyktowali warunki – mówił przed meczem z Danią Dragan Stojković, dziś selekcjoner, a w przeszłości legenda jugosłowiańskiej piłki. Stojković-zawodnik czuł wielką rozpacz, gdy w 1990 r0ku nie wykorzystał rzutu karnego w serii jedenastek w ćwierćfinale mistrzostw świata. Ale wtedy jego zespół był w najlepszej ósemce wielkiej imprezy. Podobnie jak na EURO 2000, kiedy Stojković występował w przegranym aż 1:6 ćwierćfinale z Holandią. Od tego czasu Serbia na czterech mistrzostwach świata nie wyszła z grupy, a do mistrzostw Europy przez 24 lata nie potrafiła się w ogóle zakwalifikować.
Bezradni Serbowie
Ledwo zaczął się dzisiejszy mecz z Danią, a można było śmiać się z zapowiedzi Stojkovicia. Serbowie nie istnieli na boisku, to przeciwnik dyktował warunki. Na poprzednim EURO reprezentacja Kaspera Hjulmanda doszła do półfinału. Miałem wrażenie, że mogła nawet wygrać cały turniej, gdyby nie fakt, że w półfinale przeciwko Anglikom Danii zabrakło sił. Teraz zespół nie jest aż tak mocny, ale meczem z Serbią zapewnił sobie grę w fazie pucharowej. W 21. minucie świetnie zza pola karnego uderzył Christian Eriksen: jego uderzenie obronił w dobrym stylu Predrag Rajković. Później znowu ciekawą akcję przeprowadziła Dania, ale w bramkę nie trafił Jonas Wind.
Ma, co dzisiaj robić w bramce Serbów Predrag Raković!
W Dania 🆚 Serbia wciąż jednak remis 0:0!
🔴📲 Oglądaj #DENSRB ▶️ https://t.co/nNkYUYQG81 pic.twitter.com/EgFbX4sDYM
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 25, 2024
Dania specjalnie nie ryzykowała, ale była o klasę lepsza. W grze Serbii raziła totalna bezradność. Na początku drugiej połowy to piłkarze Stojkovicia niespodziewanie trafili do siatki, ale bramkę anulowano ze względu na spalonego. Później oglądaliśmy przeciąganie liny – Serbowie prezentowali się nieco lepiej, co nie oznacza, że dobrze. Stojković przeprowadził ofensywne zmiany. Jego zespół próbował atakować, ale Dania radziła sobie z tym i była nastawiona na kontry. Ostatecznie do siatki nie trafił nikt. Obejrzeliśmy jedno ze słabszych spotkań EURO 2024.
Nie wygrywają w wielkich turniejach
Spoglądamy na kadrę Serbów na turniej. Jest w niej 12 zawodników, występujących w pięciu najlepszych ligach Europy. Napastnik z Juventusu, drugi z Milanu, a i tak liczą z przodu na Aleksandara Mitrovicia z Arabii Saudyjskiej. Strahinja Pavlović z Salzburga ma niewątpliwie wielki talent, ale czasami za bardzo ryzykuje, a koledzy z linii obrony ustępują mu poziomem, choć dziś akurat nieźle prezentował się Nikola Milenković. W drugiej linii brakuje lidera – Sergej Milinković-Savić to już nie ten gość, co kilka lat temu. Może po prostu tym razem oczekiwania były zbyt wielkie? Może ten zespół zwyczajnie nie miał argumentów, by ugrać więcej na EURO?
Serbia miała w drugiej połowie słaniających się na nogach Anglików, a nie wbiła jej gola. Ze Słoweńcami wyrównała dopiero w ostatnich sekundach. Ale przecież mówimy o drużynie, która nie potrafiła wygrać żadnego z ośmiu ostatnich meczów na wielkim turnieju. Która wygrała tylko cztery z 14 ostatnich spotkań.
Jeśliby szukać w europejskiej piłce potencjalnego kozaka, który ciągle okazuje się być przegrywem, to chyba go mamy. Jest Serbia. Na trybunach meczu w Monachium był Novak Djoković, wspierający rodaków. Dla genialnego tenisisty, jednego z najwybitniejszych sportowców naszych czasów, to musiało być trudne – patrzeć na ludzi, będącymi piłkarskimi odpowiednikami gościa, który raczej nigdy nie dotarłby do ćwierćfinału Wimbledonu.
A Dania? Zremisowała w grupie trzy mecze i zakończyła rywalizację na drugim miejscu. W spotkaniu 1/8 finału zmierzy się w sobotę, w Dortmundzie, z Niemcami.
Dania – Serbia 0:0
Zmiany:
Legenda
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O EURO 2024 NA WESZŁO:
- To niesamowite! Jednak opłaca się grać w piłkę!
- Meczem z Francją zyskaliśmy więcej niż godność
- Maszyna Rangnicka wygrywa naszą grupę