Nie ma obecnie w świecie siatkówki zespołu, z którym polskie siatkarki nie są w stanie wygrać. Brazylia w fazie zasadniczej Ligi Narodów była niepokonana. Ale dzisiaj w meczu o brązowy medal z Biało-Czerwonymi nawet przez moment nie mogła poczuć się pewnie. Ekipa Stefano Lavariniego od początku meczu w Bangkoku grała kapitalnie. I – tak jak w poprzednim sezonie – wywalczyła brązowy krążek rozgrywek!
Kiedy patrzyliśmy na drabinkę fazy pucharowej Ligi Narodów, mieliśmy nadzieję co do jednego przeciwnika. Wydawało nam się, że nawet przy ewentualnej porażce z Włochami w półfinale, w meczu o trzecie miejsce Polki zmierzą się z Japonią. A więc mocną ekipą, ale też taką, która nam wybitnie “siedzi”. Doszło jednak do bardzo zaskakującego rozstrzygnięcia. Japonki po zaciętym, pięciosetowym meczu pokonały faworyzowaną Brazylię. I ostatecznie wszystko ułożyło się tak, że to właśnie wicemistrzynie świata były naszymi rywalkami w spotkaniu o brąz.
Co mogliśmy jeszcze powiedzieć o Brazylii? To drużyna, która “przywróciła nas na ziemię” w trakcie fazy zasadniczej. Przed 12 czerwca Biało-Czerwone były bowiem niepokonane. Ale już z Brazylijkami przegrały bardzo gładko (pierwszy set na naszą korzyść, kolejne do 17, 17 i 16). Ekipa z Ameryki Południowej zajęła zresztą pierwsze miejsce w fazie zasadniczej, z kompletem dwunastu zwycięstw. I naprawdę, nie miała prawa przegrać z Japonią. Ale tak się właśnie stało.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Mimo tej wpadki wiedzieliśmy, że w meczu o brąz absolutnie łatwo nie będzie.
Asy Stefano Lavariniego
Co było ważnym orężem w arsenale Biało-Czerwonych? Podwójna zmiana, w ramach której na boisko wchodziły Katarzyna Wenerska oraz Malwina Smarzek. Okazała się ona kluczowa w pierwszym secie, wygranym przez polskie siatkarki. Pomogła nam też zdobyć parę punktów z rzędu w drugiej partii i wyjść ze stanu 15:18 do remisu. Brazylijki jednak też robiły swoje. Znakomicie po ich stronie grała liderka Gabi. Nie było sposób nie docenić również ofiarności w obronie naszych rywalek. Choć oczywiście parę dni temu myślały tylko o złocie Ligi Narodów, na pewno wyszły dzisiaj walczyć. I ta walka pomogła im doprowadzić do wyrównania stanu rywalizacji.
Trener reprezentacji Polski miał jednak w rękawie innego asa. A była nim Martyna Czyrniańska, która zastąpiła na boisku Natalię Mędrzyk. 20-letnia przyjmująca znakomicie weszła w mecz. Skończyła trzy z czterech pierwszych ataków. Dała też dużo dobrego w bloku. Ten element gry zresztą z czasem zaczął funkcjonować w drużynie Polek coraz lepiej. Brazylijki miały problem z omijaniem rąk rosłych Agnieszki Korneluk czy Magdy Stysiak.
Nie można jednak też powiedzieć, żeby Brazylia w jakimkolwiek punkcie spotkania dała się zdominować. Nie poradziła sobie w trzecim secie, ale wróciła do świetnej gry w czwartym. Spowolniła Gabi, to rolę liderki przejęła Julia Bergmann. I choć mieliśmy nadzieję, że sprawa zostanie zamknięta w czwartym secie, to o wszystkim miał rozstrzygnąć tie-break.
Ten rozpoczął się od… dwóch punktowych bloków Polek. Możemy śmiało powiedzieć: to wszystko ustawiło. Wicemistrzynie świata nie czuły od tamtej pory żadnej swobody w swoich akcjach. O każdy punkt musiały się bić. A nasze siatkarki widocznie poczuły wiatr w żaglach. Robiły na boisku, co chciały. W tie-breaku pozwoliły potężnej Brazylii uzbierać tylko dziewięć oczek.
A to oznaczało jedno: tak jak w poprzednim roku, polskie siatkarki zdobyły brązowy medal Ligi Narodów!
Polska – Brazylia 3:2 (21:25, 28:26, 21:25, 25:19, 9:15)
Fot. Newspix.pl