Włosi zaczęli w najgorszy możliwy sposób, ale mistrzowski sznyt i nieprawdopodobna intensywność pozwoliły im prowadzić już po kwadransie, mimo utraty gola już w pierwszej minucie meczu. Odmłodzona ekipa Italii pod wodzą rektora Spalettiego i profesorów Barelli i Jorginho w środku pola, dominowała przez zdecydowaną większość meczu. Choć wynik nie do końca oddaje skalę przewagi, jaką osiągnęli obrońcy tytułu, to muszą oni wyeliminować momenty niewytłumaczalnego rozluźnienia, które mogły ich pozbawić kompletu punktów.
“Never underestimate the heart of the champions” brzmi dawna maksyma jednego z byłych koszykarskich trenerów, Rudy’ego Tomjanovicha, który dwukrotnie wygrywał amerykańską NBA. Tymczasem Squadra Azzurra bywa nieobliczalna. Klasykiem jest sytuacja, w której Włosi są finalistami jednej wielkiej piłkarskiej imprezy, żeby na następnej nie wyjść z grupy. Dość powiedzieć, że mistrzowie Europy nie potrafili dostać się do ostatniego mundialu, przegrywając baraż z Macedonią Północną. Dzisiejsza kadra Spalettiego to zupełnie inna drużyna od tej, która trzy lata temu sięgała po puchar Henri Delaneya. Brakuje serca tamtej drużyny, czyli dwugłowego smoka w postaci Bonucciego i Chielliniego. Zasłużeni defensorzy są już poza kadrą od jakiegoś czasu, a młodsi następcy jeszcze nie budzą u rywali takiego respektu. Odmłodzona drużyna ma już klasę, ale brak jej doświadczenia. Ale to nadal Włosi, których nigdy nie wolno lekceważyć, tak jak w cytacie amerykańskiego trenera koszykówki.
Albania z kolei to drużyna głodna sukcesów z zawodnikami na dorobku, którzy z bałkańską zaciętością potrafią walczyć na boisku. Premier tego kraju mówił o porównaniach z Italią: “Dzieli nas tylko morze”. Piłkarze tego bałkańskiego kraju są mocno związani z Italią. Przez lata ich selekcjonerami bywali Włosi, a duża część reprezentantów jest lub była związana z Serie A. Pierwszy występ na Euro osiem lat temu też zresztą zaliczyli pod wodzą Włocha Gianniego De Biasi. W eliminacjach do Euro 2024 wygrali najsłabszą grupę eliminacyjną, w której rywalizowali m.in. z Biało-Czerwonymi. Prawdziwym testem miał być dla nich dopiero ten turniej, a starcie z aktualnymi mistrzami Europy papierkiem lakmusowym albańskiej jakości ze stemplem Sylvinho.
Wszystkie prognozy i spekulacje wzięły w łeb już w 23. sekundzie, kiedy błąd Dimarco, fatalnie wyrzucającego piłkę z autu w okolicy własnego pola karnego wykorzystał Bajrami, który wpadł w “szesnastkę” i strzelił nie do obrony na bramkę Donnarummy. Włosi byli w takim szoku, że nawet kiedy w kolejnej akcji Pellegrini miał doskonałą okazję, to nie trafił w bramkę. Trzeba powiedzieć, że kilka minut trwało otrząśnięcie się po błyskawicznym nokdaunie. Szybko jednak podopieczni Spalettiego wyciągnęli wnioski i zaczęli dominować. Dzielni Albańczycy wytrzymali na prowadzeniu ledwie dziesięć minut, bo po krótko rozegranym rzucie rożnym Pellegrini zagrał do Bastoniego i ten głową skierował piłkę do siatki.
🚨𝗖𝗢 𝗭𝗔 𝗣𝗢𝗖𝗭𝗔̨𝗧𝗘𝗞 🚨
𝗔𝗹𝗯𝗮𝗻𝗶𝗮 błyskawicznie wychodzi na prowadzenie z Włochami 🔥
🔴📲 #ITAALB NA ŻYWO▶️https://t.co/unUNuZNo9F pic.twitter.com/w3GEe8bszt
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 15, 2024
Podopieczni Sylvinho nie byli gotowi na taki scenariusz. Włosi coraz częściej znajdowali luki między formacjami i poszczególnymi zawodnikami, w które coraz częściej się zapuszczali. Zbierali też wszystkie bezpańskie piłki. W akcji z 16. minuty, która zakończyła się golem Nicolo Barelli, zgarnęli właśnie kilka takich zbyt krótko wybitych futbolówek, aż dopadł do niej pomocnik Interu i strzałem z siedemnastu metrów nie dał szans Strakoshy.
🚨 MECZYCHO 🚨
𝗡𝗶𝗰𝗼𝗹𝗼 𝗕𝗮𝗿𝗲𝗹𝗹𝗮 wyprowadza Włochów na prowadzenie 🔥
🔴📲 #ITAALB NA ŻYWO▶️https://t.co/unUNuZNo9F pic.twitter.com/meIhTPbxZu
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 15, 2024
Potem mieliśmy koncert Federico Chiesy, który tańczył z obrońcami, co rusz ich ośmieszając. Albańczycy byli coraz bardziej nerwowi i uciekali się nawet do łapania go za nogi. Włosi dominowali w sposób niekwestionowany. Nasi eliminacyjni rywale mieli ogromny problem, żeby wyjść z własnej połowy. Drużyna Italii powinna zresztą prowadzić wyżej, ale Frattesi, Scamacca i Pellegrini doskonałych podań Chiesy czy Dimarco nie potrafili zamienić na gole. Reprezentanci Włoch pod koniec pierwszej części uparcie chcieli zrobić bohatera z bramkarza Strakoshy, broniącego w kilku nieprawdopodobnych sytuacjach.
Poza pierwszym zaskoczeniem Italia prowadziła grę i przeważała zgodnie z planem. Jednak wynik 2:1 nie dawał jej gwarancji zwycięstwa. Po przerwie niewiele się zmieniło. Włosi nadal dominowali i konstruowali kolejne składne akcje, ale nawet kiedy trafili już w bramkę Albańczyków, na posterunku był Strakosha. Z kolei po drugiej stronie drzemkę mógł sobie spokojnie uciąć Donnarumma. To zresztą był dla niego bardzo trudny mecz. Wyciągał piłkę z siatki już po 30 sekundach, żeby potem przez siedemdziesiąt kolejnych minut nawet jej nie dotknąć.
Włosi nie potrafili jednak zamknąć meczu, mimo kolejnych ataków i na dwadzieścia minut przed końcem regulaminowego czasu gry do głosu momentami zaczęli dochodzić podopieczni Sylvinho, ale nie potrafili oddać groźnego strzału. Intensywność i tempo meczu spadała z minuty na minutę. Po pierwszych ekscytujących 45 minutach, drugie jawiły się nam jako mało treściwe, albo wręcz nudne. Na boisku w końcówce pojawiali się kolejni piłkarze, ale nikt nie potrafił odmienić losów spotkania.
Kiedy w myślach mieliśmy już tylko “panie sędzio, kończ ten mecz”, Włosi rozluźnili się w końcówce zbyt mocno. Calafiori ten jeden raz się pomylił i wystawił Manajowi piłkę meczową. Ten jednak został zastopowany przez bezrobotnego przez prawie cały mecz Donnarummę. Albańczycy w doliczonym czasie gry uwierzyli, że mogą jednak urwać choć punkt Włochom, ale zabrakło dokładności i po prostu piłkarskiej jakości.
Po cichu liczyliśmy, że może jednak nasza grupa eliminacyjna nie była aż taka słaba, że może Albania to faktycznie jakaś nowa siła w europejskim futbolu. Jednak na tle Włochów wyglądała blado, ambitnie i groźnie grając jedynie przez pierwsze kilkadziesiąt sekund i ostatnie kilka minut. Prawda jest jednak taka, że gracze z Bałkanów grali dobrze tylko wtedy, kiedy podopieczni Spalettiego odpuszczali i pozwalali sobie na momenty rozluźnienia, które z silniejszym przeciwnikiem mogą skończyć się zupełnie inaczej.
Włochy – Albania 2:1 (2:1)
Bastoni 11′, Barella 16′ – Bajrami 1′
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jak co wielki turniej… bardzo solidna Szwajcaria
- 30 najbardziej pamiętnych momentów w historii mistrzostw Europy
- Guler, Yamal, Wirtz i wielu innych. Jakie młode talenty zagrają na Euro 2024?
- Kacper Urbański – młody człowiek skazany na sukces. „On ma coś z Johana Cruyffa”
- Hamburg kocha wykolejeńców [REPORTAŻ]
Fot. Newspix