Mamy szczerą nadzieję, że odkryciem tego Euro zostanie piłkarz Bolonii. Najlepiej, żeby pochodził z Polski i nazywał się Kacper Urbański. Na razie jednak błysnął inny ważny zawodnik rewelacji minionego sezonu Serie A – Michel Aebischer ze Szwajcarii. Ta z Węgrami zagrała, jak to zwykle ona na wielkich turniejach, czyli bardzo solidnie.
MŚ 2014? 1/8 finału. Euro 2016? 1/8 finału. MŚ 2018? 1/8 finału. Euro 2020? Ćwierćfinał. MŚ 2022? 1/8 finału. Szwajcarzy od lat są w reprezentacyjnej piłce definicją klasy średniej. W Niemczech raczej nic się w tej kwestii nie zmieni.
Stara śpiewka Szwajcarów
Gdy w doliczonym czasie gry Breel Embolo po juniorskim błędzie Williego Orbana z zimną krwią przelobował Petera Gulacsiego, dopełnił się obraz Szwajcarii, jaką znamy i cenimy. Fajna historia, bo 27-letni napastnik zagrał w narodowych barwach pierwszy raz od Kataru, w którym strzelił nawet dwa gole. W lecie minionego roku zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i trwała walka z czasem, żeby wrócił na boisko i do formy jeszcze przed Euro 2024. Udało się, z Węgrami wszedł z ławki, dał dobrą zmianę, strzelił ładnego gola. To jedna z turniejowych twarzy tej kadry. I nie tylko przez wzgląd na faux pas Jacka Gmocha sprzed ośmiu lat: „Tak! Embolo! Ja go mylę ciągle z tą chorobą”…
Poczuliśmy się, jakbyśmy oglądali starą bajkę. Tym bardziej że w bramce Szwajcarów stał Yann Sommer, przed nim operował solidny Manuel Akanji, a w środku pola rządził Granit Xhaka, który przypominał trochę Toniego Kroosa z wczorajszego spotkania ze Szkocją. Napędzany doświadczeniem tej trójki zespół selekcjonera Murata Yakina wyglądał klasycznie: porządnie, bardzo porządnie.
Szwajcaria na dużym turnieju starter pack
• Dwóch latynosów. Jeden na boku obrony, a drugi ofensywny techniczny
• Środkowy obrońca z afrykańskimi korzeniami – wysoki, z dobrym wyprowadzeniem
• W ataku wonderkid z afrykańskimi korzeniami
• W środku pola silny Albańczyk
•…— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) June 15, 2024
Oczywiście, w Szwajcarii objawiły się również nowe twarze. Wspomniany Aebischer na ostatnim mundialu głównie grzał ławę, z Węgrami zaś najpierw zaliczył kapitalną asystę przy trafieniu Kwadwo Duaha (dopiero drugi występ w reprezentacji!), a następnie równie urokliwym, precyzyjnym strzałem z dystansu podwyższył wynik na 2:0. W Bolonii był istotną postacią układanki Thiago Motty, ale pod kątem czysto statystycznym zaznaczył się zaledwie jedną asystą. Na Euro już to przebił.
Za późny zryw Węgrów
Na tym tle długo okrutnie zawodzili Węgrzy. Nie było w ich grze nic z fantazji, którą zaznaczali się w eliminacjach, które Dominik Szoboszlai kończył, pijąc palinkę z kibicami. Tymczasem przez większość spotkania młody gwiazdor Liverpoolu miotał się i nie mógł znaleźć dla siebie miejsca. Nie pomagała też dziurawa jak – nomen omen – szwajcarski ser linia obrony. Adam Lang, Willi Orban i Attila Szalai prześcigali się w kuriozalnych błędach, kiksach, jednym wielkim sabotażu.
Coś drgnęło dopiero w drugiej połowie. Nieźle wyglądał prujący do przodu Roland Sallai. Rozkręcił się Szoboszlai, który zaliczył ładną asystę przy golu Barnabasa Vargi. Napastnik Ferencvarosu powinien mieć na koncie nawet dwa trafienia, ale wcześniej paskudnie spudłował po idealnym dograniu Sallaia. Tak czy inaczej, był taki moment, że Szwajcarzy wobec postawy Węgrów kompletnie zgłupieli.
Potem na boisko wszedł jednak Embolo.
I wszystko wróciło do normy. Jak co wielki turniej…
Węgry 1:3 Szwajcaria
Varga 66′ – Duah 12′, Aebischer 45′, Embolo 90+3
Zmiany:
Legenda
Czytaj więcej o Euro 2024:
- Hamburg kocha wykolejeńców [REPORTAŻ]
- Kacper Urbański – młody człowiek skazany na sukces. „On ma coś z Johana Cruyffa”
- Bramy garażowe czy bramki na boisku? Życiowe dylematy Barnabasa Vargi
Fot. Newspix