Legia przegrała dopiero pierwsze ligowe spotkanie w sezonie i nadal jest bardzo wysoko w tabeli, sześć punktów przed najgroźniejszym rywalem, którym wciąż zdaje się Lech. Mecz z Piastem z pewnością nie był fatalny w wykonaniu podopiecznych Henninga Berga, ale nie jest to też najlepszy prognostyk przed zbliżającym się najważniejszym sprawdzianem początku sezonu, czyli wyjazdowym starciem z Zorią Ługańsk.
Do meczu pozostało kilka dni, więc na szybko przyjrzeliśmy się największym mankamentom w grze wicemistrza Polski.
1. Coś niepokojącego dzieje z Łukaszem Broziem. Drugi ligowy mecz z rzędu i druga w podobny sposób zawalona bramka. Dośrodkowanie z lewej strony, obrońca Legii zbiega wraz z pomocnikiem drużyny przeciwnej, nie jest spóźniony, jednak i tak nie potrafi wykonać skutecznej interwencji. Ba, on nie podejmuje żadnej akcji, przez co przeciwnik spokojnie pakuje piłkę do siatki. Nie wiemy czy to przez brak koncentracji, czy cokolwiek innego, ale wydaje się, że Henning Berg może rozważyć posadzenie Łukasza na ławce, zwłaszcza że w dobrej dyspozycji ostatnio znajduje się Bartosz Bereszyński. Taki zimny prysznic Broziowi może tylko pomóc.
2. W ogóle obrona Legii nie stanowi w ostatnich meczach monolitu. Poza wspomnianym Broziem razi kiepska dyspozycja Brzyskiego. Razi dlatego, bo w tym sezonie lewy obrońca przestał przydawać się w ofensywie (10 meczów, 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań), a w defensywie wygląda tak jak zawsze, czyli niepewnie. Poza tym regularnie zaczął grać Furman, który aktualnie lepiej wykonuje stałe fragmenty gry i nie gorzej wypada nawet przy tych pod lewą nogę. W Legii podkreślają, że poza Trickovskim szukają jeszcze jednego piłkarza, właśnie na lewą obronę i wydaje się, że może to być kluczowa inwestycja w kontekście całego sezonu.
3. Gdybyśmy jednak mieli wskazać jedną przyczynę ostatnich problemów w defensywie, byłby to brak Michała Pazdana. Niby zastępujący go Igor Lewczuk wypada poprawnie, ale cała formacja gra teraz mniej pewnie i pojawia się zdecydowanie więcej nerwowości. Widać to przede wszystkim po Jakubie Rzeźniczaku, który w ostatnich tygodniach nie jest sobą. Wczoraj przy pierwszym golu dla Piasta Barisić wyciągnął kapitana Legii do narożnika boiska, po czym odegrał do Mraza, by ten dośrodkował do pozostawionego jeden na jeden z Lewczukiem Nespora. Kuba me też duże problemy z wyprowadzeniem piłki i gra nerwowo, o czym świadczy duża liczba żółtych kartek. W tym sezonie we wszystkich rozgrywkach uzbierał ich już sześć, a wynik byłby bardziej okazały, gdyby sędziowie zauważyli jego nieprawidłowe zagrania w polu karnym w meczach z Podbeskidziem i Wisłą.
4. Guilherme to dziś obok Nikolicia najjaśniejszy punkt ofensywy Legii i aż dziw bierze, że ten zawodnik przegrywał w poprzednim sezonie rywalizację z Michałem Żyrą. Ostatnio to właśnie Brazylijczyk bierze na siebie ciężar gry, haruje na całym boisku, pokazuje się do podań, drybluje i przyspiesza grę. Jego mankamentem jest jednak skuteczność, co zresztą nie jest żadną nowością. W dotychczasowych 44 meczach w barwach Legii – w których sporo grał też na lewej obronie – zdobył tylko dwie bramki. W lidze portugalskiej też nie było lepiej, bo w 24 meczach strzelił tylko jednego gola. Guilherme ma wielki potencjał i przy liczbie sytuacji jakie stwarza powinien mieć zdecydowanie lepsze statystyki. Póki co w głowach kibiców zostają jednak niewykorzystane sytuacje z takiego meczu z Piastem lub – na przykład – okazja z ostatniej minuty wiosennego meczu z Lechem, z którą fani Legii utożsamiają utratę tytułu.
5. W obliczu kontuzji Ondreja Dudy może się zdarzyć, że w Kijowie mecz od pierwszych minut zacznie Prijović. Szwajcar zdradza spore umiejętności, ale gołym okiem widać, że nie jest jeszcze w stu procentach gotowy fizycznie, co zresztą potwierdza Henning Berg. Wczoraj pojawił się na murawie po pół godziny gry, ale był też jednym z pierwszych, który spuchł. Mecz z Ukraińcami z pewnością będzie trzeba wybiegać, więc – w przypadku nieobecności Dudy – dla Prijovicia będzie to sprawdzian o najwyższej skali trudności. Z wczorajszego meczu można też wyciągnąć wniosek, że starcie z Zorią Legia może kończyć z Markiem Saganowskim na boisku.
6. Rafał Makowski w zgodnej opinii zaliczył dobre wejście do zespołu. Potrafi odebrać piłkę, wygrać pojedynek powietrzny czy odegrać do partnera. Problem w tym, że – pomimo że gra poprawnie – w jego grze brakuje czegokolwiek poza poprawnością. Nie próbuje zagrywać niesztampowo i zawsze podejmuje minimalne ryzyko. Ostatnio grał sporo, jednak w pamięć zapadła nam tylko jedna akcja – rajd zakończony strzałem z wczorajszego meczu. Wiadomo, Makowski wciąż jest bardzo młody i brakuje mu doświadczenia, ale i tak po chłopaku wchodzącym do Legii spodziewalibyśmy się większej pewności siebie. A jeśli nie pewności, to przynajmniej gry bez “gorączki” z takim rywalem jak Piast. A Rafał nawet przy wspomnianej akcji ofensywnej biegł, jakby uciekał przed rozbójnikami w ciemnym lesie. No zagrzał się kompletnie, w jego ruchach było sporo chaosu, nie zauważył dobrze ustawionego Nikolicia, a na koniec potknął się, przez co uderzył w sam środek bramki. Tym sposobem nie zostanie zapamiętany z akcji dającej gola Legii, ale – jak się później okazało – z akcji dającej gola Piastowi, przy której pozwolił Badii na dośrodkowanie.
Fot. FotoPyk