Organizacje walczące o prawa człowieka obawiają się, że projekt ustawy o krajowej piłce w obecnym kształcie zawiera w sobie niebezpieczną furtkę dla zagranicznych mocarstw. Tym samym może się przyczynić do zwiększenia ich obecności w angielskiej piłce.
W brytyjskim parlamencie trwają obecnie prace nad ustawą, mającą wprowadzić do krajowej piłki nowy organ nadzorczy. Jej celem ma być zwiększenie nadzoru nad rodzimym futbolem ze strony rządu. Tym samym, organ nadzorczy nie tylko brałby udział w pracach nad aktualizacją wewnątrzligowych przepisów, na przykład tych regulujących kwestie finansowe, ale także musiałby wydawać pozwolenia na przejęcia klubów przez inwestorów.
Sensowność tego ostatniego punktu najczęściej była motywowana wizją zwiększenia kontroli nad zasłużonymi rodzimymi klubami, coraz częściej stającymi się marionetkami obcych państw. Sportswashing regularnie zarzuca się państwom arabskim, inwestującym w kluby takie jak Manchester City, czy niedawno Newcastle United, a także krajom takim jak Rosja i Rwanda.
Human Rights Watch, organizacja zajmująca się walką o prawa człowieka, zauważa jednak, że w obecnym kształcie ustawy pojawiają się punkty przeczące tej idei. Kontrowersje wzbudza szczególnie ustęp 2. do paragrafu 32. Według niego organ nadzorczy podczas wydawania decyzji o uznaniu danego inwestora za odpowiedniego musi brać pod uwagę interes rządu Wielkiej Brytanii i jej orientację w polityce międzynarodowej.
Organizacja argumentuje, że uderza to w niezależność organu nadzorczego. Robbie Newton, działacz Human Rights Watch, tak wyjaśnił problematyczność zapisu: – Co oczywiste, interes handlowy i gospodarczy Wielkiej Brytanii w konkretnych rejonach świata, takich jak Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, mógłby zostać przekształcony w polityczny nacisk za sprawą ustępu 2. do paragrafu 32.
Tym samym kraje znane z regularnego łamania praw człowieka, i towarzyszącej mu bezkarności, mogłyby dalej realizować swoją politykę zagraniczną za sprawą futbolu.
WIĘCEJ NA WESZŁO: