– Był to najważniejszy mecz w mojej karierze – mówił uśmiechnięty od ucha do ucha Jakub Piotrowski. Pomocnik reprezentacji Polski po końcowym gwizdku przed kamerami TVP Sport powiedział o swoich emocjach. – Cieszę się, że udało się ten mecz zakończyć z happy endem. Mentalnie przygotowuję się do każdego spotkania tak samo. Ale czułem w środku, że to wyjątkowe starcie.
– Z każdą minutą podczas meczu czułem się coraz lepiej – mówił zawodnik. – Mój błąd w drugiej połowie? Głupia strata… Nie spodziewałem się, że mogę tak głupio zagrać. To był moment, który mógł się dla nas bardzo źle skończyć. Dziękuję chłopakom, że udało się to wybronić i wielki szacunek dla moich kolegów za ten konkurs jedenastek.
Pięciokrotny reprezentant Polski uchylił też rąbka tajemnicy, jeśli chodzi o przygotowanie się do konkursu jedenastek.
– Trenowaliśmy przedwczoraj rzuty karne na Stadionie Narodowym. Byliśmy przygotowani na wszystko. Wierzyliśmy do końca, czuć było w dogrywce, że chcieliśmy strzelić bramkę. Mieliśmy kilka wrzutek, dochodziliśmy do ich pola karnego i ostatecznie udało się wygrać. Kolejność wykonywania? Zdecydowaliśmy przed samymi karnymi, chłopaki sami się zgłaszali. Niektórzy z nich często strzelają w klubach. U mnie byłoby z tym pewnie ciężko.
– W dogrywce Walijczycy nie mieli specjalnie siły na kontrataki. Spełniamy marzenia – zakończył 26-latek.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- 120 minut nudy? Chrzanić to! JEDZIEMY NA EURO!
- Lekcja od Szczęsnego, czyli czas przywracania godności
- Niedoszły żużlowiec, kibic Chelsea, ministrant. „Dla Piotrowskiego nie ma szczytu nie do zdobycia”
Fot. Newspix