Jedenaście lat temu Kevin-Prince Boateng mocno zareagował na rasistowskie wyzwiska, które były kierowane w jego stronę podczas towarzyskiego meczu Pro Patria – AC Milan. Najpierw przerwał akcję swojego zespołu, wziął piłkę w ręce i rzucił nią ze złością w stronę sektora kibiców rywali i opuścił boisko. Były piłkarz wraca wspomnieniami do tamtego wydarzenia w rozmowie z “La Gazzetta dello Sport” i podkreśla, że nic się nie zmieniło od tamtego wydarzenia.
W miniony weekend podczas meczu Udinese – Milan w Serie A padło wiele wyzwisk na tle rasistowskim w stronę Mike’a Maignana. Bramkarz Milanu w pewnym momencie opuścił murawę i powiedział sędziemu, że nie będzie grał, jeśli te okrzyki nie ucichną. Mecz został ostatecznie dokończony, ale o rasizmie na stadionach znowu zrobiło się głośno w przestrzeni publicznej.
– Jeśli bramkarz Milanu musiał opuścić boisko z powodu rasistowskich wyzwisk, oznacza to, że nic nie zmieniło w ostatnich latach. To już nawet nie jest smutne, to jest żałosne. Zaczyna być o tym głośno, kiedy ktoś zaczyna grozić, że nie będzie już grał. A takie rzeczy dzieją się w różnych krajach europejskich – zaczął były reprezentant Ghany.
– Co musi się stać, żeby coś się zmieniło? W międzyczasie większa liczba zawodników musi znaleźć w sobie odwagę, którą znalazł Maignan. Hasło „no to racism” już nie wystarczy, czas na wstrząs, potrzebujemy zajęcia stanowiska przez piłkarzy wszystkich narodowości. Ponieważ musimy postawić się w sytuacji czarnych zawodników, którzy każdego dnia budzą się i wiedzą, że mogą być obrażani przez kolor skóry – podkreśla.
– Wielu kibiców robi to celowo, ponieważ są ignorantami. Nie sądzę, że wszyscy są rasistami w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Wiedzą jednak, że w ten sposób dotykają serca i wrażliwość piłkarzy. Jakie powinny być kary za rasizm na stadionach? To proste, musimy wyrzucać ludzi ze stadionów. Decyzja klubu o dożywotnim wykluczeniu tego kibica Udinese była bardzo ważnym gestem, także dlatego, że została dokonana bez czekania na sprawiedliwość sądową. Udinese zrobiło coś bardzo ważnego, ponieważ gdy taka sytuacja się powtórzy, następny zamieszany klub nie będzie mógł zrobić mniej, ale będzie musiał zrobić więcej – zaznaczył Boateng.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Miłość do Szymańskiego i barwy Stambułu. Z wizytą na Basaksehir – Fenerbahce [REPORTAŻ]
- Obóz zimowy w Turcji? A po co to komu? Puszcza burzy mity
- Barca ma przyszłość, ale nie z Xavim. Ile można kręcić się w kółko [KOMENTARZ]
Fot. Newspix