Reklama

Jakub Rzeźniczak – kapitan nowego stulecia?

redakcja

Autor:redakcja

01 lipca 2015, 12:27 • 6 min czytania 0 komentarzy

Legia Warszawa właśnie zaprezentowała film promujący nowe stroje meczowe na stulecie klubu. Główną postacią tego wideo jest Jakub Rzeźniczak, kapitan Legii pod koniec ostatniego sezonu podczas absencji Ivicy Vrdoljaka. Czy to zwiastuje stałą zmianę przewodnictwa w drużynie „Wojskowych” i czy popularny „Rzeźnik” jest odpowiednią osobą do przejęcia kapitańskiej opaski?

Jakub Rzeźniczak – kapitan nowego stulecia?

Jakub Rzeźniczak wchodził do szatni Legii pewnym krokiem. Nie dał sobie w kaszę dmuchać, kiedy ponad 11 lat temu jako niepełnoletni młokos, ale z przetarciem w Ekstraklasie, siadał obok ligowych wyjadaczy jak Wojciech Szala. I już wtedy pokazał, że charakter ma mocny, bo zamienił Widzew na Legię, kluby rywalizujące ze sobą od lat. Decyzja nie była jedynie kwestią jego widzimisię, bo łódzki klub spadł wówczas do drugiej ligi, a przyszłość Kuby stanęła pod znakiem zapytania. Przyznawał później w wywiadach, że od Widzewa dostał ofertę odwrotną do tej z „Ojca Chrzestnego” – nie do przyjęcia. Miał podpisać pięcioletni kontrakt, na bazie którego co miesiąc na konto miało wpływać… 400 lub 500 złotych. Nie starczyłoby pewnie nawet na frytki, na które dostawał od klubu z Al. Piłsudskiego Michał Stasiak.

Mógł odejść do Górnika Zabrze, ale Legia mogła podwoić pensję, którą proponował klub ze Śląska. Mimo tego przez kilka lat słyszał na RTSie „Gówniarzu z Łodzi, do Legii się nie odchodzi”. Nic sobie z tego nie robił, co więcej, nawet wrócił na wypożyczenie do Widzewa dwa lata później. – Trener Wdowczyk nie widział mnie w składzie Legii, a nie ma sensu żebym siedział na ławce rezerwowych. Mam nadzieję, że w Widzewie wywalczę sobie miejsce w wyjściowym składzie – mówił wówczas Jakub Rzeźniczak. Nie bał się również gry w barwach klubu, który zdaniem kibiców porzucił. – Cieszę się, że wracam do mojego macierzystego klubu. W Łodzi mam rodzinę i wielu przyjaciół. Gdzie mógłbym czuć się lepiej? – wyznawał. Kibice dołożyli starań, żeby ten powrót nie był dla niego tak wygodny, wygwizdując go przy każdym kontakcie z piłką. I nie trzeba dodawać, że był to najniższy i nie jedyny wymiar kibicowskiej kary zasądzonej wtedy „Rzeźnikowi”. On jednak odważnie stawiał temu czoła. Tego akurat nigdy mu nie brakowało.

– Jako młody zawodnik już miał charakter, był zadziorny, taki dobry typ piłkarza. Pomimo młodego wieku był bardzo odważny. To na pewno pomogło mu w karierze – powiedział Władysław Żmuda, trener Kuby w reprezentacjach młodzieżowych. – Ja pamiętam, że miałem ‘83 rocznik, a on był ’86. Wtedy tych najzdolniejszych z młodszych roczników przesuwaliśmy wyżej, żeby czerpali od starszych zawodników. Ówczesny trener juniorskiej reprezentacji, Darek Dziekanowski, zgadzał się ze mną, że Kubie to dobrze zrobi. Ja sam mając 18-19 lat grałem w reprezentacji Polski do lat 23 i to później procentowało – dodał Żmuda.

Po sezonie w Widzewie, jako 21-latek z dużym stażem w Ekstraklasie, okrzepł i wrócił na Łazienkowską już na stałe. Z czasem przestał łapać głupie kartki i osłabiać tym samym swój zespół. W wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” akcentował, że najwięcej pomógł mu Jan Urban, który podczas pierwszego pobytu w klubie przesunął go na prawą stronę, gdzie Kuba zaskoczył dostając nawet szansę w reprezentacji. Za drugim razem, po dwóch latach przesiedzianych na ławce i, jak sam przyznawał, przebalowanych u trenera Skorży, Urban od razu doprowadził go do pionu. Rzeźniczak grał sporo, jednak najczęściej występował na bokach obrony, bo na środku konkurencja była dla niego wówczas nie do przeskoczenia. Trzeba przyznać, że wracający z zagranicy Michał Żewłakow czy choćby Dickson Choto w formie byli jednymi z najlepszych obrońców w Ekstraklasie w ostatnich kilkunastu latach. Centralną, i to dosłownie, postacią defensywy Legii, został w sezonie 2013/2014, a do tego w pierwszym meczu ligowym tamtego sezonu strzelił bramkę… Widzewowi w wysokim zwycięstwie 5:1.

Reklama

Rzeźniczak był też dużo skuteczniejszy przy stałych fragmentach, przy których często podbiegał pod bramkę rywala. Strzelił w ostatnich dwóch sezonach 9 bramek przy jedynie trzech trafieniach w poprzednich dziesięciu latach. Dzięki jego solidności Legia zdobyła mistrzostwo w trudnym sezonie, kiedy na stanowisku trenera po rundzie zimowej Jana Urbana zastąpił Henning Berg. Potrafił też migiem spod drugiej bramki wrócić, co udowodnił choćby w meczu z Wisłą tej wiosny.

Ta waleczność zjednała mu najwięcej sympatyków. Kuba rósł w oczach fanów nie tylko poprawiającą się z roku na rok grą, która w efekcie spowodowała, że dołączył do ligowego topu wśród defensorów. To jednak ta nieustępliwość i godność, przez którą cisnął w odruchu srebrnym medalem za drugie miejsce w Ekstraklasie, zebrała mu szerokie poparcie wśród kibiców Legii.  Sam zresztą poza boiskiem świetnie sobie radzi z gromadzeniem wokół siebie na portalach społecznościowych kibiców z całej Polski. Tu też zyskuje, głównie dzięki wyrazistym opiniom i regularnemu kontaktowi z kibicami. W wywiadzie dla „PS” rok temu mówił: – Dobrze czuję się w mediach społecznościowych, choć myślę, że ludzie w Polsce jeszcze do końca do tego nie dorośli. Podglądam zachodnich czy amerykańskich sportowców, mają konta i nikt nie robi z tego problemu. Kiedy trzeba potrafił je jednak zawiesić, tak jak na początku maja przed najważniejszymi starciami w Rundzie Mistrzowskiej T-Mobile Ekstraklasy.  

W piłce nożnej zdarzają sie chwile zwycięstwa i porażki . Nie zawsze jest dobrze. Ale miedzy innymi dla takich obrazków warto ciężko pracować. Dzięki Chłopaki ⚽️

Posted by Jakub Rzeźniczak on 13 lipca 2015

„Rzeźnik” wrzuca na swoje profile wszystko, od filmików ze zjazdu w austriackich górach na obozie, przez zdjęcia z promocji nowych strojów aż po foty nowych butów, które dostał od Pumy, pstrykane w domu. Nie cenzuruje swoich wpisów, pokazując siebie kibicom najpełniej jak może. Dlatego też mnóstwo jest głosów na stronach fanowskich Legii oraz w portalach społecznościowych, że opaskę z filmu promocyjnego na nowy sezon powinien już zachować. I że nie ma lepszego zawodnika w tej drużynie, żeby tę opaskę nosił. Stażem w Legii nie ustępuje nikomu. Jak podliczono ostatnio na portalu Fortuny, głównego sponsora Legii, Jakub Rzeźniczak wystąpił do tej pory 313 razy w barwach „Stołecznych” i jest aktualnie „ósmym w historii stołecznego klubu graczem z największą liczbą występów”. Czy nie tak wygląda kapitan nowego stulecia?

Reklama

– Przede wszystkim kapitan musi mieć poparcie zawodników, to jest najważniejsze. Zespół pracuje w grupie, ale jak jest wielu ludzi, nie zawsze się to wszystko układa. Rolą kapitana jest koordynowanie tej pracy. Jakub na to zaufanie i autorytet pracował przez wiele lat. Pamiętajmy, że kapitan jest też łącznikiem między drużyną i kierownictwem oraz kibicami. Oni też muszą mieć zaufanie do kapitana swojego klubu. Jeśli oni popierają Rzeźniczaka, to jest on odpowiednią osobą na tę pozycję – mówi Władysław Żmuda, były wieloletni kapitan reprezentacji Polski i rekordzista występów w kadrze.

Kadra jest chyba w tym momencie jedynym niezrealizowanym celem Rzeźniczaka. Powoływany był na zgrupowanie 40 razy, wystąpił tylko dziewięciokrotnie i to najczęściej w kadrach ligowych. Obrońca Legii nie katuje się jednak myślami, że powinien w tej reprezentacji grać. Wierzy, że nie jest słabszy niż obecnie powoływani stoperzy, ale też skupia się na grze w klubie i w to wkłada całą energię. Końcówkę tego ostatniego zdania warto zaakcentować, bo tego jednego obecnie nikt nie byłby mu w stanie odmówić.

Jakub Rzeźniczak wchodzi do szatni Legii pewnym krokiem. Po 11 latach, w innej roli, której pewnie sam by kiedyś nie przewidział. Ubiera się w koszulkę Legii i nakłada opaskę kapitańską. Wyciska z siebie hektolitry potu i zakreślając na twarzy bojowy pas, zdobiący stroje na 100-lecie klubu, sygnalizuje gotowość do walki. O opaskę raczej walczyć już nie musi. Na nią już zasłużył.

Fot. Jacek Prondzynski/Legia.com

Najnowsze

Hiszpania

Szczęsny docenił młodego obrońcę. „Nie mogę doczekać się naszej współpracy”

Bartosz Lodko
2
Szczęsny docenił młodego obrońcę. „Nie mogę doczekać się naszej współpracy”
Piłka nożna

Kamiński o Grabarze: Może zostać jednym z najlepszych bramkarzy na świecie

Bartosz Lodko
0
Kamiński o Grabarze: Może zostać jednym z najlepszych bramkarzy na świecie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...