Zima zaskoczyła wczoraj ligowców. Mieliśmy w planach cztery mecze, obejrzeliśmy dwa, z czego tylko jeden w warunkach pozwalających na normalną i bezpieczną grę. Dziś opady śniegu mniejsze, więc mamy szanse na rozegranie kompletu meczów. Na polskich boiskach czekają nas starcia Cracovii z Ruchem, Zagłębia z Legią i Śląska z Rakowem. Zapraszamy!
–
Na dwie kolejki przed świętami i przerwą zimową Śląsk ma 37 punktów, Jagiellonia 34, a Lech 32. Raków na czwartym miejscu - 29, Legia - 28.
Dzisiejszy remis może przyczynić się jeszcze ciekawych przetasowań w najbliższych tygodniach. Choćby Raków ma na grudniowym rozkładzie Jagiellonię, a Śląsk derby Dolnego Śląska na wyjeździe.
KONIEC MECZU - REMIS 1:1
Podział punktów na szczycie. Gdybyśmy mieli stwierdzić, kto bardziej powinien tego żałować, zdecydowanie wskazalibyśmy na Raków. Mistrzowie Polski mieli więcej okazji, a Śląsk po prostu wykorzystał jedną koszmarną sekwencję błędów swojego rywala.
Ale też nie było tak, że Raków wkręcił Śląsk w ziemię. Był lepszy piłkarsko, owszem, ale nie aż tak, żeby mówić, że lider Ekstraklasy absolutnie nie zasłużył na punkt.
Znowu Sorescu w roli napastnika, ale tym razem niecelne głową.
5 minut do końca meczu. Widać, że Rakowowi zależy na drugim golu, a Śląsk stara się być trochę bardziej zachowawczy. Nie ryzykuje, pasuje mu remis.
Raków z bardzo dobrą okazją! Mateusz Żukowski prawdopodobnie uratował swoją drużynę przed stratą gola, bo na dalszym słupku czyhał już Sorescu domykający akcję.
Druga wymuszona zmiana w ekipie Śląska. Petr Pokorny w trakcie walki o piłkę wygiął kolano i wyglądało to niepokojąco. Oby nie skończyło się zerwaniem więzadła krzyżowego, choć patrząc na reakcję pomocnika WKS-u, do aż tak dewastującego urazu chyba nie doszło.
Kovacević wygrywa w sytuacji 1 na 1 z Exposito! Mógł to lepiej Hiszpan skończyć, ewidentnie.
Wreszcie ten mecz nabrał rozpędu.
CO TEN RAKÓW ODWALIŁ, 1:1!
Co zrobił Raków! Co zrobił Kovacević! Fatalne błędy i Svarnasa, i bramkarza gości. Pierwszy przegrał pojedynek z Samcem-Talarem, a drugi wybiegł daleko poza bramkę i dał możliwość na sprytny strzał skrzydłowemu WKS-u.
Nie było mowy o faulu. Wygrał sprytniejszy.
Chcielibyśmy napisać coś ciekawego, ale trochę wieje nie tylko śniegiem, lecz także nudą.
Początek drugiej połowy. Raków 1, Śląsk 0.
1:0 dla Rakowa po 45 minutach
Koniec pierwszej połowy.
Raków ma spokojne prowadzenie, Kovacević właściwie się nie spocił, a Śląsk musi się obudzić, jeśli realnie chce zatrzymać mistrza Polski.
Łukasz Bejger zmuszony do zejścia z boiska. Ból okazał się zbyt silny. Zastępuje go Aleksander Paluszek.
Strata ważnego zawodnika, strata bramki - na razie średnio to wygląda dla lidera Ekstraklasy. A za chwilę dopiero koniec pierwszej połowy.
Łukasz Bejger prawdopodobnie z podkręconym stawem skokowym. Wszedł na boisko po dłuższej przerwie, ale niewykluczone, że później będzie potrzebował zmiany, jeśli ból okaże się nie do zniesienia.
A więc wyszło na to, że obrona 0:0 od pierwszej minuty nie była najlepszym pomysłem. Śląsk z czasem będzie musiał się otworzyć i nie wyobrażamy sobie, żeby było inaczej.
1:0 dla Rakowa!
Koszmarny błąd Petkova! Obrońca Śląska popełnił kiks, piłka spadła pod nogi Kittelowi, a ten pewnie skorzystał z prezentu.
To o tyle dziwny obrazek, że Petkov jest przecież najlepszym defensorem Śląska w tym sezonie...
Na razie Śląsk nieustannie broni się na własnej połowie. Jest aktywny, rzadko wpuszcza Raków w pole karne, ale generalnie nie zależy mu na posiadaniu piłki. Plan taktyczny jest ewidentny: odbiór i szybka konterka.
Okaże się, czyje podejście wypali jako pierwsze. Raków stawia wysoki pressing i z tego powodu popełnił już kilka błędów w wyprowadzeniu piłki.
Śląsk odpowiada celnym strzałem Żukowskiego z dystansu! A więc to mamy odhaczone. Czas teraz na lepsze wykonanie, panowie.
Kolejny strzał Rakowa, tym razem celny, ale zdecydowanie za lekki.
Znów kluczowe było dośrodkowanie w pole karne. Tam piłkarze Śląska zostawiają trochę za dużo miejsca.
Pierwszy strzał Rakowa. Nowak z półwoleja, ale postraszył tylko kibiców na trybunach.
Śląsk na razie lekko przytłoczony grą gości.
Lecimy z tematem, mamy pierwszy gwizdek!
Za chwilę zaczynamy! Zapinajcie pasy.
A przed nami ostatni mecz w tej kolejce - Śląsk kontra Raków, lider kontra mistrz Polski.
Chyba nikogo nie trzeba namawiać do oglądania tego spotkania. Multum ciekawych kontekstów, potencjalnie wiele emocji. Oby tylko to nie było widowisko w stylu Legia - Lech na 0:0.
Zagłębie pokazało, że zwycięstwo z ŁKS-em prędzej było przypadkiem niż początkiem powrotu na dobre tory. Ewidentnie problemem ekipy trenera Fornalika jest bardzo niestabilna gra defensywna, co potwierdzają statystyki. "Miedziowi" mają czwartą najgorszą linię obrony w Ekstraklasie (27 goli straconych).
KONIEC, 3:0 DLA LEGII
Trzeba pochwalić Legię, że dziś była dobrze ustawiona w defensywie. Zagłębie próbowało, miało nawet xG na poziomie 0,95, ale poza okazjami Munozami nie miało żadnej dogodnej okazji bramkowej. Nie miało też bramkarza w dobrej formie, co właściwie ustawiło mecz.
A Legia wykorzystała, co miała.
W końcówce meczu mamy dużo szarpanej gry, sporo niedokładności i strzałów do statystyk. Jeśli stwierdziliście, że nie warto tego oglądać jakoś od 80. minuty, nic nie straciliście.
Juan Munoz marnuje dwie świetne okazje w ciągu minuty! Napastnik Zagłębia najpierw spudłował głową, a potem lewą nogą. W obu przypadkach nawet nie trafił w światło bramki...
Weirauch ratuje Zagłębie przed stratą czwartego gola.
Bliżej na razie do 5:0 niż 4:1.
3:0 w 65. minucie
Mamy właściwie pozamiatane. Absolutnie nic nie wskazuje na to, żeby Zagłębie mogło strzelić trzy gole. Legia może już włączyć tryb eco i pykać w piłeczkę na totalnym luziku.
Zagranie ręką Kłudki! Sędzia Lasyk odgwizduje rzut karny, ale chyba będzie cofnięty. Wydaje się bowiem, że piłka trafiła najpierw w plecy zawodnika.
Fajna akcja Pieńki, ale zakończona beznadziejnym strzałem. Zresztą takim jak jego dorobek bramkowy (0) w tym sezonie, który może sprawiać zawód wśród fanów 19-latka.
Pierwsze 10 minut drugiej połowy za nami. Powiedzmy sobie wprost: na razie połowy dość słabej.
Nie wiemy, kiedy Zagłębie mocniej ruszy z atakiem, ale przydałoby się to zrobić jak najszybciej. Zegar tyka, a konkretów brak.
No to zobaczymy, czy Zagłębie będzie potrafiło odrobić straty. Druga połowa już się zaczęła.
Koniec pierwszej połowy. Zagłębie ma kłopot, jest 2:0 dla gości, ale wydaje się, że nic straconego. To nie jest taka Legia, której nie dałoby się strzelić dwóch bramek.
Ależ Zagłębie się teraz zamotało. W polu karnym mogło mieć co najmniej dwie dobre szanse na zdobycie bramki, ale zamiast ładować po widłach, Kurminowski i spółka zaczęli kombinować.
Trochę szumu, ale z efektów nici. Z drugiej strony, coś u gospodarzy wreszcie ruszyło.
Na razie wygląda to tak, że Legia się wystrzelała, Zagłębie nie ma pomysłu, a jedynym plusem jest to, że pogoda zmusza do większej intensywności. Panowie na szczęście nie człapią, tylko nawet sporo biegają.
Gol dla Zagłębia, ale sędziowie odgwizdują spalonego, który był ewidentny - Pieńko za linią piłki, nie wytrzymał.
Bliska kolejnego gola Legia, ale z bliska myli się Muci!
Była jedna okazja Zagłębia, kiedy interweniować musiał Tobiasz, ale to na razie tyle. Nie jest łatwo dźwignąć się po takich ciosach.
Czy Zagłębie się podniesie po dwóch takich ciosach? Już jeden mecz, kiedy nie istniało na boisku, w tym sezonie widzieliśmy - z Rakowem. Skandaliczny spacer wówczas zafundowali kibicom podopieczni Fornalika.
Czy dzisiaj chociaż powalczą?
Bułeca w kompromitujący, juniorski sposób daje się przepchnąć Pankovowi w polu karnym, ten zabiera mu piłkę i ładuje ją obok bezradnego Weiraucha.
Zagłębia nie ma na boisku.
To Czechy-Polska czy Zagłębie-Legia?
2:0! Pankov! CO TU SIĘ DZIEJE?!
Ależ kuriozalna bramka! Augustyniak uderza z dystansu - i to naprawdę z dystansu, tam było ze 35 metrów - prosto w Weiraucha, a ten... wali takiego babola, że wpuszcza piłkę do bramki. Wiadomo - warunki są trudne, sypie śnieg, ale można było piąstkować, zamiast próbować na siłę łapać.
Duża wpadka młodego golkipera.
Tak widzi to
Fuksiarz:
Zagłębie - 3,45
Remis - 3,50
Legia - 2,05
Składy na Zagłębie - Legia.
Miedziowi:
Weirauch - Kłudka, Kopacz, Ławniczak, Mata - Dąbrowski, Makowski - Wdowiak, Bułeca, Pieńko - Kurminowski
Wojskowi:
Tobiasz - Pankov, Augustyniak, Kapuadi - Wszołek, Slisz, Elitim, Kun - Josue, Kramer, Muci
Gdyby ten mecz nie istniał, to byśmy go nie wymyślili. Ruch trzy razy wychodził na prowadzenie, Cracovia cztery razy nadrabiała. Mecz życia Kozaka. Czerwona kartka na początku meczu. Błoto zamiast murawy. Feliks, który będąc sam na sam doprowadza do urazu Jugasa. Za dużo. Musimy odetchnąć.
Na koniec tempo wyhamowało. Chyba już nic się nie wydarzy.
4:4!
Knap pewnie z karnego. 4:4!
Sędzia Kwiatkowski sprawdzał sytuację na VAR. Ghita trafił w rękę Szura, co do tego nie ma wątpliwości. Tylko czy obrońca Ruchu mógł w ogóle jakkolwiek zareagować?
Arbiter pokazał na jedenastkę.
Gdyby ten mecz się nie odbył, my byśmy go nie wymyślili.
Zamieszanie pod polem karnym. Próbuje Ghita, próbuje Śmiglewski, protesty pod tytułem „ej, zagrali ręką,”, potem przed szansą staje Rózga…
3:4!
Niebywałe! NIE-BY-WA-ŁE!!! Mamy prowadzenie Ruchu. Kozak wypatrzył w polu karnym Swędrowskiego. Ten strzela, jest rykoszet od Knapa, Madejski zmylony!
Rakoczy próbował grać piętką pod własnym polem karnym. Rozeszło się po kościach, ale mogło go za to pokarać.
3:3!
Ten mecz to jakiś błąd w Matrixie. Wrzutka Knapa z wolnego. Makuch wyprzedza Podstawskiego i Szymańskiego. Dostawia nogę. Piłka wpada do siatki. Cracovia znów wyrównuje.
Niestety, bardzo groźnie wygląda ten uraz Jugasa. Czech musiał zostać zniesiony z boiska na noszach. W nieprzyjemny sposób wygięła mu się noga.
Zmiany:
Rózga i Rapa za Jugasa i Atanasova.
Szymański za Sadloka.
Ruch bliski czwartego gola. Szybki kontratak „Niebieskich” zakończył się na złym przyjęciu piłki Feliksa, który zamiast w bramkę to trafił w nogę Jugasa. A szkoda, bo był sam na sam.
Już któryś raz w dzisiejszym meczu głową po stałym fragmencie gry uderza Ghita. Cały czas bez jakiegokolwiek zagrożenia.
Ruch chce iść za ciosem: Kozak sprzed pola karnego, ale obok bramki.
2:3!
Ruch znowu prowadzi! Ileż tu jest dzisaj zwrotów akcji. Kozak wypuszcza Szczepana na wolną pozycję, ten mimo asysty Hoskonena daje radę posłać piłkę obok bramkarza.
Czy to najlepszy mecz w historii piłki błotnej?
2:2!
Zaskoczenie: Cracovia wyrównuje! Kapitalnie wszystko tutaj zagrało. Wrzutka Makucha, zgranie Kallmana, Knap przyjmuje, poprawia, strzela między nogami bramkarza.
„Niebiescy” zbaczają z kursu do pierwszego kompletu punktów od lipca.
Zmiana: Feliks za Starzyńskiego. Dobry mecz "Figo". Postraszył dwa razy z rożnego, oddał groźną główkę, schodzi nie ze względu na słabą grę, a ekonomię sił.
Moneta miał dużo miejsca i zdecydował się na uderzenie z dystansu. Nie pyłko, piłka leciała i płakała.
Akcję wyreżyserował Kozak, dziś bez dwóch zdań najlepszy na boisku. Trochę zaskakujące, że akurat ten piłkarz to najgroźniejsze ofensywne ogniwo „Niebieskich”. Nie tylko dziś, ale na przestrzeni ostatnich tygodni.
Starzyński zagrywa w polu karnym… No właśnie, ręką? Dużo zamieszania w polu karnym Ruchu Chorzów. Wydaje się, że kontakt ręki doświadczonego piłkarza z piłką był, ale sędzia Kwiatkowski nie wycenił tego na przewinienie (VAR także).
Gramy. Obie ekipy bez zmian.
Kapitalnie to wszystko potoczyło się dla Ruchu. Wyjście na prowadzenie jeszcze przed przerwą, gra w przewadze jednego zawodnika, no i ogólnie - dobra dyspozycja od początku tego spotkania.
„Niebiescy” wygrali po raz ostatni 28 lipca. Oczywiście, nie są chłopcem do bicia, bo nie wszystko przegrywają, mają też na koncie siedem remisów. Niemniej: mogą wreszcie zwyciężyć.
1:2!
Chyba cztery razy z rzędu próbowali piłkarze Ruchu z rzutów rożnych. Aż w końcu wpadło. Najpierw Hoskonen wybił piłkę z linii po przedłużeniu Podstawskiego. Ale na nic się zdała jego interwencja, skoro po chwili Bartolewski przeskoczył Jugasa (rosłego chłopa) i bez problemu wcisnął piłkę do siatki.
Starzyński ewidentnie poczuł krew: znowu spróbował bezpośrednio z rzutu rożnego, tym razem Madejski dobrze interweniował.
Filip Starzyński spróbował bezpośrednio z rzutu rożnego i omal się nie udało. Pierdołowate piąstkowanie Madejskiego, piłka wylądowała na poprzeczce.
Ruch wcale nie przeszedł do huraganowych ataków po wyrównaniu i wyeliminowaniu z gry jednego z zawodników. To gospodarze są w natarciu. Przed chwilą z ostrego kąta w słupek trafił Rakoczy. Obrona Ruchu kompletnie zdezorientowana.
Ogólnie „Pasy” cisną.
1:1!
Do karnego pochodzi Szczepan i pewnie go egzekwuje. Strzela w prawy róg bramkarza, ten rzuca się w przeciwną stronę.
Okazuje się, że kiedy strzelał Monteta, to piłkę ręką zagrał Kakabadze i to dlatego nie trafiła on do bramki. Sędzia Kwiatkowski przerwał grę i podbiegł do monitora, by sprawdzić tę akcję raz jeszcze. No i podjął naprawdę trudną decyzję: karny i czerwona kartka.
Ajajaj, naprawdę dobrze kombinował Kozak, który znalazł się sam na sam z bramkarzem po tym jak wyprzedził dwóch obrońców i dopadł do długiej piłki. Zawodnik „Niebieskich” trochę wyganiał się od światła bramki i spróbował ograć bramkarza na zamach. Zasadniczo się to udało, tylko że później zabrakło lepszego panowania nad grawitacją. Posłał strzał, ale to raczej taś-taś, potem dobijał Moneta, lecz nad bramką.
1:0!
A jednak to Cracovia wychodzi na prowadzenie! Kallman odkupił winy sprzed chwili, z naprawdę wielką łatwością ograł Sadloka, zniszczył go szybkościowo i fizycznie (a przecież nie jest ani sprinterem, ani atletą), wyłożył płaskim podaniem do Rakoczego, ten w tempo dołożył nogę i mamy 1:0.
Zaskakująco dużo dzieje się jak na tę aurę.
Odpowiedź Cracovii: Kallman z kilku metrów niecelnie po wrzutce Skovgaarda.
Filip Starzyński próbował głową (!) i znów kapitalną interwencję notuje Madejski. Ruch jest konkretny!
Kozak postraszył z rzutu wolnego, Madejski musiał się wyciągnąć jak struna. Bez dwóch zdań najłatwiej będzie dziś zaskoczyć właśnie w ten sposób (ze stojącej piłki).
Jest pierwszy celny strzał. Atanasov sprzed pola karnego, ale zupełnie bez historii, prosto w Kamińskiego. Ten kontratak miał potencjał, ale na tej murawie trudno go było rozbujać.
No dobra, murawa jednak jest daleka od ideału (ale to nie wina organizatorów, zrobili co mogli). Jest grząsko. Piłka spowalnia. Ciężko się rozpędzić, trzeba przyjąć, poprawić…
Gramy!
Zaczęliśmy od petardy Knapa w kosmos.
Szacun dla organizatorów za przygotowanie boiska. Kraków cały zasypany, nie była to lekka przeprawa. Śnieg pada, ale nie są to takie opady jak wczoraj w Kielcach czy Gliwicach. Powinno być dobrze.
Równolegle do spektaklu w Krakowie odbędzie się starcie piątej z czwartą drużyną w pierwszej lidze, czyli Lechia - Miedź.
Sympatycy polskiej piłki przed trudnym wyborem. Czujemy w kościach, że lepiej dziś spojrzeć na zaplecze.
Trener Woś - delikatnie mówiąc - nie odmienił drużyny „Niebieskich”, choć jakieś punkciki ciuła. Po trzech meczach ma na koncie dwa oczka. Przegrał z Widzewem, zremisował z Radomiakiem i Koroną. W tym ostatnim meczu - po fatalnym widowisku z obu stron.
Składy!
Cracovia: Madejski - Jugas, Hoskonen, Ghita - Kakabadze, Atanasov, Knap, Skovgaard - Rakoczy - Kallman, Makuch
Ruch: Kamiński - Michalski, Szur, Sadlok, Bartolewski - Podstawski, Swędrowski - Kozak, Starzyński, Moneta - Szczepan
Najważniejszy do odnotowania powrót Filipa Starzyńskiego do podstawowego składu. Mowa o piłkarzu, który miał ciągnąć Ruch, ale początkowo wyglądał bardzo blado, a później wypadł na kilka tygodni. Po raz ostatni w jedenastce "Niebieskich" znalazł sie pierwszego września.
Jan Woś został zapytany przez reportera Canal+ o to, co zrobić, żeby nie spaść z ligi.
- Przede wszystkim trzeba wygrać mecz.
Trudno się nie zgodzić. Bardzo dobry plan.
Dzień dobry!
Dzień dobry!
Jak podaje Cracovia, delegat z ramienia PZPN zdecydował o rozpoczęciu meczu „Pasów” z Ruchem Chorzów zgodnie z planem.
Boisko w Krakowie wygląda na zdatne do użytku ligowego.
Fot. FotoPyk