Mateusz Morawiecki poinformował, że rząd przeznaczy 40 milionów złotych na rozbudowę stadionu Rakowa. Wywołało to sporą burzę w internecie, niektórzy są tym faktem oburzeni, drudzy nie widzą tym nic złego. Jakie argumenty mogą mieć obie strony?
40 MILIONÓW ZŁOTYCH DLA RAKOWA TO DOBRY POMYSŁ, BO NALEŻY DOCENIĆ SUKCES
To nie jest bowiem tak, że rząd finansuje teraz klub kuzyna ważnego polityka partii rządzącej, a tenże zespół pałęta się po niskich ligach i generalnie z daleka widać, że to wał. Nie ma co kryć – potrafimy sobie wyobrazić taki scenariusz w naszym kraju, jednak to nie ten przypadek. Michał Świerczewski wraz ze swoim Rakowem udowodnił, że są poważnymi partnerami, takimi, którym można zaufać. No i Raków osiągnął sukces, przechodził szczebel po szczeblu w tej drabinie, bez specjalnej pomocy z zewnątrz. To nie jest stymulowanie sukcesu, a pomoc, by sufit klubu odsunąć nieco od głowy.
Można przecież zakładać, że to nie ostatnie słowo częstochowian, założenie, iż będą regularnie reprezentować nas w europejskich pucharach, jest absolutnie sensowne – zaraz zrobią to po raz trzeci z rzędu. Raków potrzebuje więc obiektu, którego będzie się wstydził choćby tylko trochę, nie zaś po całości.
TO ZŁY POMYSŁ, PONIEWAŻ TRZEBA SKOŃCZYĆ Z PAŃSTWOWYMI KROPLÓWKAMI
Z drugiej strony nasz kraj ma zdecydowanie więcej pilniejszych problemów niż stadion Rakowa. Wystarczy nie żyć pod głazem, by widzieć, co się dzieje – inflacja, kryzys za kryzysem, no generalnie nie jest lekko. Ktoś powie: 40 milionów tego nie zasypie, kropla w morzu potrzeb. No kropla, ale co z tego? Czy zatem oznacza to, że można wydawać sobie 40 milionów złotych tu, na stadion prywatnego klubu, tam, na premie dla reprezentantów kraju, bo zmęczyli bułę i wyszli z grupy?
Jeśli tak – znalazłoby się więcej obywateli, którzy mogliby się zgłosić po 40 baniek. No przecież to tylko tyle kasy, oj tam, oj tam.
Zdaje się, że jesteśmy bardzo rozrzutnym państwem, nie bardzo wiedzieć, dlatego. Może coś nas ominęło, ale Polska finansowym potentatem nie jest i długo nie będzie.
TO DOBRY POMYSŁ, BO INFRASTRUKTURA SPORTOWA W POLSCE I TAK CZĘSTO POWSTAJE Z PUBLICZNYCH ŚRODKÓW
Stadionu w Gdańsku nie wybudowała sobie przecież Lechia, tego w Poznaniu nie postawił Lech, a we Wrocławiu Śląsk. Wiadomo, były to obiekty budowane pod kątem Euro 2012, ale po zagraniu kilku meczów efekt jest prosty – wszystkie służą ekstraklasowym (jeszcze!) klubom. A stadion Wisły też przecież powstawał z publicznych pieniędzy i nawet nie mieliśmy tam turnieju. Że trzeba płacić za wynajem? No trzeba, tyle że taka Lechia dostaje od miasta pieniądze za promocje Gdańska (hehe) i część z tego po prostu zwraca do kasy. O takim Śląsku to nawet nie ma co wspominać, bo gdyby uczciwie zliczyć, ile przepalono tam publicznych środków, to pozostałoby tylko przeżegnać się nogą.
Dalej – Morawiecki ostatnio obiecał 100 milionów złotych na stadion Ruchu. Radom dostał wsparcie na stadion i halę. To nie wzbudzało aż takiej awantury, bo po prostu ostatnio to Raków jest na świeczniku.
I żeby było uczciwie, trzeba wybrać jedną z dwóch dróg: albo ucinamy wszystkim, albo nie czepiamy się Rakowa.
TO ZŁY POMYSŁ, PONIEWAŻ TO INWESTYCJA W STADION PRYWATNEGO KLUBU
No, ale właśnie: co innego dorzucić pieniądze na akademie, hale, z których będzie mogła korzystać cała społeczność, a co innego na stadion, który będzie służył Rakowowi. Nie zadzwoni jeden częstochowianin do drugiego, by stwierdzić: hej, taki fajny obiekt nam zbudowali, zbieramy ekipę i idziemy grać w piłkę. Jakby poszli, to pocałowaliby klamkę.
Czym innym jest więc inwestycja w cały kompleks, tak jak ma to miejsce choćby w Mielcu, co zostanie na stałe niezależnie od władzy, a o czym innym mówimy w tym przypadku.
Zresztą, co jeśli Michał Świerczewski odejdzie z Rakowa? Dziś wydaje się to niemożliwe, ale kiedyś też nie wyobrażaliśmy sobie choćby Wisły bez Cupiała. No więc Świerczewski zabiera klocki, Raków podupada, a stadion dofinansowany kwotą 40 milionów złotych stoi pusty.
Znów: ktoś powie, że bez przesady z tą kwotą, ale spokojnie można odbić piłeczkę, że taką kasę dałoby się pobudować parę rzeczy użytku publicznego. Słowo klucz – publicznego.
TO DOBRY POMYSŁ, GDYŻ RAKÓW WYCZERPAŁ JUŻ WSZYSTKIE INNE ŚCIEŻKI
Nie jest tak, że Świerczewski i spółka leżą na tapczanie, wygrzebują farfocle z pępków i czekają, by stadion nagle im się objawił. Wielokrotnie próbowano rozmawiać z miastem, tworzono różne projekty, ale na końcu problem był ten sam – brakuje kasy. Częstochowa ma pilniejsze wydatki niż nowy obiekt.
No a skoro miasto nie jest w stanie pomóc, dlaczego nie miałoby wkroczyć państwo? Znów: nie do klubu-kukułki, tylko do profesjonalnej firmy.
TO ZŁY POMYSŁ, BO NIE ZAWSZE DOSTAJESZ TO, CO CHCESZ
Po prostu. Tak jest skonstruowane życie – można mieć marzenia, plany, ale czasem nie wychodzi i tyle. No i w normalnym życiu nie wkracza wówczas kapitan-państwo, tylko albo się rezygnuje z pewnych założeń, albo odkłada je na później.
Zresztą to nie jest tak, że tylko Raków ma swoje kłopoty. Jest wiele klubów (co ważne – nie tylko piłkarskich!), które działają profesjonalnie, ale niektóre rzeczy się im nie spinają. Tam państwa nie ma, bo jest to daleko od światła reflektorów. A bez tych świateł: nie będzie promocji przed wyborami.
Ponadto naprawdę… Piłka nożna to tak napompowany sport, jeśli chodzi o pieniądze, że akurat tutaj rząd mogłoby interweniować z mniejszą częstotliwością. Albo wcale.
*
A wasze zdanie jest jakie? Dofinansowanie na stadion Rakowa to dobry, czy zły pomysł?
Super Survey
WIĘCEJ O RAKOWIE:
- W siedem lat od 1:8 z GKS-em Tychy w II lidze do mistrzostwa. Najważniejsze momenty Rakowa
- Czy wygrywasz B-klasę, czy Ekstraklasę, emocje są takie same
- Świerczewski: O mistrzostwie nawet nie marzyłem. Czerwono-niebieska Jasna Góra [REPORTAŻ]
- Trela: Gwiazdą był system. Czym Raków Częstochowa zdobył mistrzostwo Polski?
Fot. Newspix