Czternaście razy skrzywdzeni w 33 spotkaniach. Czternaście razy! Sytuacja wygląda tak, że średnio w co drugim-trzecim meczu arbiter bez powodu wyrzuca zawodnika Jagiellonii z boiska, nie odgwizduje ewidentnego karnego czy uznaje gola dla przeciwników z kilometrowego spalonego. Podopieczni Probierza zostają przekręceni, potem zagrają jeden-dwa normalne mecze i znowu zostają przekręceni. Czternaście to liczba dająca do myślenia. To również liczba, z którą konfrontacji nie wytrzymuje rachunek prawdopodobieństwa. Nie pamiętamy drugiej drużyny, która notowałaby aż tak tragiczną passę.
Sezon wkracza w decydującą fazę, a Jagiellonia – zupełnie niespodziewanie – liczy się w walce o najwyższe pozycje. Tymczasem jej mecze wyglądają tak:
Bełchatów (29 kolejka): brak karnego za ewidentny faul na Pazdanie
Ruch (30 kolejka): brak karnego za ewidentny faul na Pawłowskim
Lech (32 kolejka): stracony gol z ewidentnego spalonego
Legia (33 kolejka): karny z kapelusza w 97. minucie gry
I jak tu się dziwić, że trenerzy i piłkarze Jagiellonii są wkurwieni? Że Probierz mówi o rzuceniu wszystkiego w cholerę, Madera rzuca kurwami, Pazdan pisze o gilu w nosie, a Wasiluk o okradaniu z marzeń. Emocje dodatkowo podkręca fakt, że na ostatnim błędzie zyskała Legia, której w tym sezonie sędziowie pomagali najczęściej, bo już jedenaście razy.
Legia odskoczyła więc Jagiellonii na trzy punkty, choć w niewydrukowanej tabeli to podopieczni Probierza mają aż cztery oczka przewagi. Końcówkę wczorajszego meczu interpretujemy w ten sposób, że obydwie sytuacje w polach karnych były „miękkie” i w żadnej nie należała się jedenastka. Popchadze został trafiony z bliskiej odległości i trudno tu mówić o jakimkolwiek zamiarze zagrania piłki ręką. Wynik meczu weryfikujemy więc na bezbramkowy remis.
Inne poważne błędy to niezasłużona czerwona kartka dla Lekovicia w meczu Górnika z Lechią oraz niesłusznie anulowana bramka Flavio w meczu Lecha ze Śląskiem. Szczęście w nieszczęściu, że powyższe błędy panów z gwizdkiem nie miały większego wpływu na ostateczne rozstrzygnięcia. Warto też podkreślić, że wrocławianie – podobnie jak Jagiellonia – zostali przez sędziów skrzywdzeni w dwóch ostatnich meczach przeciwko Lechowi i Legii.
Fot. FotoPyk