Już za chwilkę, już za momencik, Barcelona w finale Ligi Mistrzów zmierzy się z Juventusem. Będzie to szansa na piąte takie trofeum w historii, a tymczasem dokładnie dziś mijają 23 lata od momentu, kiedy Blaugrana sięgnęła po nie po raz pierwszy. Finał z Sampdorią był niebywale wyrównany, a mecz rozstrzygnęła dopiero bramka z rzutu wolnego Ronalda Koemana, w doliczonym czasie gry.
Zespół Johana Cruyffa był połączeniem utalentowanych, lokalnych chłopaków z domieszką zagranicznej jakości. Josep Guardiola czy nasz znajomy Jose Bakero dzielili szatnię choćby z Michaelem Laudrupem czy wielkim Christo Stoiczkowem. Barcelona przeważała, ale włoski bramkarz spisywał się kapitalnie. Jedyną bramkę zdobył jednak defensywny gwiazdor z Holandii, który mocnym strzałem przełamał broniącego Gianlukę Pagliukę. Mocnym uderzeniem z 25 metrów nie dał większych szans i piłka wpadła do siatki obok prawego słupka. Spotkanie było rozgrywane na starym stadionie Wembley w Londynie.
Warto wspomnieć, że droga Barcy do finału była drogą przez mękę. O ile w 1/16 finału pokonali Hansę Rostock, o tyle w kolejnej fazie do wyeliminowania FC Kaiserslautern potrzebny był cud w postaci trafienia Bakero w doliczonym czasie gry. Potem, w fazie grupowej, trafili na Spartę Praga, Benfikę i Dynamo Kijów. Tutaj większych problemów już nie było i Blaugrana awansowała z pierwszego miejsca.
Po sięgnięciu po pierwsze trofeum kibice Barcelony byli najszczęśliwsi na świecie. Ich klub nareszcie opuściły złe duchy. Do finału starego Pucharu Europy docierali już znacznie wcześniej, dwukrotnie – w 1961 i 1986 roku. Oba przegrali. W tym roku przybiją piątkę?