Po finale mistrzostw świata zapracował na miano największego atencjusza mundialu. Ciemne okulary, charakterystyczny zarost i ubiór. Chodzi o piłkarza? Ależ skądże, w tym przypadku mamy do czynienia z kimś spoza przemysłu sportowego. Mowa o kucharzu-celebrycie, który zdaniem wielu narusza granicę dobrego smaku i zachowuje się niewłaściwie. Znany jest pod pseudonimem Salt Bae, ale większość kojarzy go z bycia człowiekiem, który dobija się do piłkarzy, żeby zrobić sobie z nimi fotki.
Co warto o nim wiedzieć? Skąd się wziął? Jak wyglądała jego historia? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej.
Salt Bae. Kim jest człowiek, który zakłócił świętowanie reprezentacji Argentyny?
Spis treści
Przede wszystkim pasjonat kuchni
Salt Bae, a właściwie Nusret Gokce, pochodzi z kurdyjskiej rodziny, zamieszkującej Turcję. Jego ojciec był górnikiem, ale Salt Bae zdecydował się obrać zupełnie inną drogę. Jego historia nie należała do łatwych, ale pomimo napotkanych trudności był w stanie nadać swojemu życiu sens. Jako młody człowiek był bardzo biedny w każdym znaczeniu tego słowa, ale karmił się marzeniami i planami, które chciał zrealizować.
Szybko musiał zakończyć edukację z powodów finansowych – już na etapie szóstej klasy. Pomyśleć można, że spotkała go wielka tragedia, po której niejeden by się nie podniósł, ale nie w tym przypadku. Po rzuceniu szkoły zatrudnił się jako pomocnik rzeźnika w jednej z hipsterskich i napakowanej straganami dzielnic Stambułu – Kadikoy.
Jak sam przyznaje – w wieku trzynastu lat musiał ciężko pracować po trzynaście godzin dziennie, żeby jakoś związać koniec z końcem i pomóc rodzinie.
W rozmowie z The Times tak wspomina ten okres:
– Wstawałem o 6 rano, następnie jechałem do pracy dwie godziny pociągiem i kolejne pół godziny spędzałem w autobusie. Cały dzień spędzałem w pracy. Bez dnia wolnego i bez urlopu.
I to właśnie z ciężką pracą przy obróbce mięsa wiąże się jego sukces.
Jedną z podstaw jego sukcesu była monomania. Skupił się na jednej rzeczy, którą starał się dopracować do perfekcji. Ogarnął go wręcz fanatyczny pracoholizm, który wraz z upływem lat pozwolił mu odkładać gotówkę na lepsze czasy. Stopniowo pomnażał kapitał, by zacząć pracować dla samego siebie.
Jeszcze zanim udało mu się wystartować z własnym biznesem, rozpoczął podróże na staże, by uzupełnić swoje kompetencje. Wykorzystał pożyczkę bankową, która przysługiwała mu w zamian za odbycie służby wojskowej i w latach 2007-2009 szukał inspiracji na całym świecie. Wylądował między innymi w Argentynie, gdzie uczył się od najlepszych w swoim fachu. Próbował też dostać się do Stanów Zjednoczonych, ale nie otrzymał wymaganej wizy, więc tę wizytę w tym kraju musiał odłożyć w czasie.
Nusr-Et. Pójście na swoje
W 2010 roku otworzył swój pierwszy lokal w Stambule. Warunki były skromne, ale już wtedy dawał zatrudnienie ponad dziesięciu osobom, które odpowiedzialne były za obsługę ośmiu stolików. Gokce nie zamierzał poprzestać na jednym lokalu i zawładnęła nim wizja ekspansji. Wówczas jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, co mu życie przyniesie, ale nie bał się marzyć. Zdawał sobie sprawę z tego, że musi rozwijać swoją wiedzę, by pchnąć biznes do przodu.
W kolejnych latach stworzył całą sieć o nazwie “Nusr-Et”. Myślnik rozbijający jego imię na dwie części jest ciekawym zabiegiem. “Et” to po turecku mięso, więc w ciekawy sposób podkreślił, co można zjeść w jego lokalach.
Jeszcze w czasach, gdy posiadał jedną restaurację, los się do niego uśmiechnął. W jego steakhousie znalazł się Ferit Sahenk, jeden z najbogatszych ludzi zamieszkujących Turcję. Mocno powiązany politycznie z tureckim rządem biznesmen postanowił zainwestować w rozwój biznesu Gokce. Między innymi dzięki jego pomocy Salt Bae otworzył restauracje w Dubaju i Ankarze. Notabene sieć restauracji Nusr-Et znajduje się w rękach Dream Group należącej właśnie do Sahenka.
Po kilku latach Gokce miał już kilka lokali, ale ciągle było mu mało. Dostrzegł swoją szansę w rozwoju mediów społecznościowych. Zaczął zamieszczać krótkie filmiki, które miały miliony odsłon. Niby zwykłe doprawianie mięsa, ale jednak z wiralowym rozmachem. Dzięki temu stał się rozpoznawalny, dostrzegł, że to jego pięć minut i wydłuża je po dziś dzień.
Wyświetl ten post na Instagramie
Swój pseudonim zawdzięcza krótkim filmikom z Instagrama, które stały się kultowe i wokół jego osoby powstała potężna społeczność, która obecnie liczy prawie 50 milionów obserwujących. Turek na swoich filmach w charakterystyczny sposób posypywał mięso solą, dzięki czemu ludzie mianowali go Salt Bae.
Jak sam przyznaje:
– Właściwie ten ruch, sposób solenia wykształcił się automatycznie. Nie zrobiłem tego, żeby się popisywać. To tylko mój podpis. Możesz myśleć o tym jako o ostatecznym pociągnięciu pędzlem na obrazie.
Jest w tym pewna forma artyzmu i nadawania prostej czynności unikalnego charakteru. Zapewne nie jest też pierwszą osobą, która w ten sposób doprawiała mięso, ale tak prosty gest sprawił, że wyróżniał się na tle reszty i dołożył cegiełkę do tego, że obecnie jest kulinarnym influencerem. Zagraniczne media jego wartość netto szacują na około 60 milionów dolarów.
Pomimo wzrostu środków pieniężnych na koncie sam zainteresowany podkreśla, że pieniądze nie zmieniły jego trybu życia. Upiera się przy tym, że w dalszym ciągu śpi po cztery godziny dziennie. Rano trenuje, a następnie pędzi do jednego ze swoich lokali, gdzie tkwi aż do północy.
Obecnie ma ponad 25 lokali rozmieszczonych w różnych częściach świata. Największym zainteresowaniem dzielą się placówki znajdujące się w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Arabii Saudyjskiej, Francji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Przyciąga znane osoby, celebrytów i głowy państw
Popularność Gokce sprawiła, że pojawił się też w jednej z produkcji Netflixa. W pewnym momencie udał się do Bogoty, aby wystąpić w zwiastunie jednego z sezonów serialu Narcos. Jego rola sprowadzała się do podania w swoim stylu mięsa i nakarmienia nim szefa narkotykowego kartelu.
Można zatem powiedzieć, że zaczął odciskać swoje piętno na wielu polach. Do tego zapanowała moda na odwiedzanie jego lokali przez znanych ludzi z różnych kręgów.
Sieć Nusr-Et odwiedzana jest przez takie postacie jak Leonardo di Caprio, Bruce Willis, Rihanna, Cristiano Ronaldo, Neymar, David Beckham i Kylian Mbappe. A to tylko kilka nazwisk, które przewijają się w sieci. Zagraniczne media zwracają też uwagę na bliskie relacje Turka z Giannim Infantino. Być może ze względu na tę znajomość mógł sobie pozwolić na więcej po finale mistrzostw świata.
😎 ¡Ni Infantino se resistió al Saltbae!
🥩 El presidente de la FIFA no desaprovechó la oportunidad de disfrutar de los manjares de @nurs_ett🤏
(Vía | IG | nurs_et) pic.twitter.com/YnGqyxtId7
— Telemundo Deportes (@TelemundoSports) January 6, 2021
Wprawił w zakłopotanie argentyńskich piłkarzy
Starał się wymusić na każdym Argentyńczyku zrobienie sobie wspólnego zdjęcia, nie zważając na to, że być może mają inne plany i nie czują się z tym komfortowo. Szczególnie Leo Messi sprawiał wrażenie zażenowanego zachowaniem Turka. Co doskonale widać na tym nagraniu.
Even Messi knows salt bae is a hack pic.twitter.com/c457o1GnHt
— Z Bo (@zekedabolina) December 18, 2022
Inni piłkarze przyjęli nieco lepiej postępowanie Gokce, co nie zmienia faktu, że mocno się narzucał i spotkał się z zasłużoną krytyką.
This guy was so embarrassing… get a life bro #saltbae pic.twitter.com/hw3czqLafc
— S-A-C (@UnwantedxSoul7) December 20, 2022
To nie pierwszy raz, kiedy Salt Bae postępuje w taki sposób. Zapewne większość z was pamięta finał Ligi Mistrzów z 2018 roku. Real wygrał to spotkanie, Gareth Bale strzelił cudownego gola i zobaczyliśmy łzy Mohameda Salah, który nabawił się poważnej kontuzji jeszcze w pierwszej połowie. Uszczerbek na zdrowiu Egipcjanina wziął się z bezpardonowego wejścia Sergio Ramosa. Do dziś zachowanie Hiszpana budzi kontrowersje i pojawiają się skrajne opinie na temat tego, czy chciał zrobić krzywdę Egipcjaninowi, czy też nie. Dyskusje związane z tym zdarzeniem jednak zostawmy.
Ważniejsze jest to, co działo się po ostatnim gwizdku. Można tylko podejrzewać, jak źle czuł się Salah w związku z tym, co spotkało go w meczu. I nagle podchodzi do niego narcyz w okularach, wymuszając fotografię. Nie był to odpowiedni moment, nie był to najlepszy pomysł, by robić sobie fotkę z nieszczęśliwym zawodnikiem, który musi chodzić w temblaku, ale dla restauratora nie miało to żadnego znaczenia.
Szybka fotka.
Fejm się zgadza.
Robota wykonana.
Mimo tego, że podpisał to zdjęcie w taki sposób, by dodać zawodnikowi otuchy, to można mieć wątpliwości co do jego intencji. Nie dziwi zatem, że zdarzenie bardzo nie spodobało się wielu kibicom Liverpoolu, którzy na Turku nie pozostawili suchej nitki.
Your shoulder dislocated from its socket within half an hour of the Champions League Final. Your World Cup hopes are likely in tatters. Last thing you need is Meatsweats McGhee doing his salt sprinkling noncery around you after the game pic.twitter.com/ocx8iZySmK
— Nooruddean (@BeardedGenius) May 26, 2018
Salt Bae nie tylko skupia wokół siebie aktorów, muzyków, sportowców, ale i polityków. Kilka lat temu gościł u siebie Nicolasa Maduro, prezydenta Wenezueli, a następnie oprowadzał go po Stambule. Wenezuelczycy mocno skrytykowali swoją głowę państwa za to, że w momencie, gdy oni mierzą się z głodem, to prezydent urządza sobie drogie wojaże. Ale Maduro nie był jedyną szarą eminencją przyjmowaną z honorami przez Gokce.
Jego lokal gościł również Ramzan Kadyrow, który z kompletnie zniszczonej Czeczenii urządził republikę nasyconą kultem jednostki i zyskał miano człowieka, którego obawia się nawet Władimir Putin. Kadyrow nie gryzie się w język, jest jeszcze relatywnie młody jak na polityka, kocha blichtr i przepych. Można podejrzewać, że panowie mieli o czym rozmawiać.
Kontrowersje wywołało też zdjęcie, które Gokce szybko usunął. W 2017 roku stanął przy wielkiej fotografii Fidela Castro i zaczął pozować w jego stylu. Naśladowanie dyktatora ciężko nazwać żartem – zwłaszcza w przestrzeni publicznej – więc znów Gokce wystawił się na ostracyzm.
Jak jest oceniany przez kulinarne środowisko?
Dobre pytanie, ponieważ ciężko ocenić to jednoznacznie. Z pewnością przyciąga uwagę i mocno polaryzuje świat kulinariów. Nie zmienia to jednak faktu, że swego czasu The Times opublikował jego menu, co jest pewnym wyznacznikiem popularności.
W Wielkiej Brytanii zrobiło się o nim głośno, gdy jeden z klientów opublikował fotografię rachunku. Klient zapłacił za stek tomahawk 630 funtów, co wiele osób oburzyło, ale to nie restauracja typu fastfood, by jedzenie znajdowało się w zasięgu przeciętnego obywatela. To niejako przepustka do świata, w którym obraca się zupełnie innymi kwotami.
Można znaleźć informacje, że w jego londyńskim steakhousie nawet takie drobiazgi jak Red Bull i Coca-Cola kosztują zdecydowanie więcej niż gdziekolwiek indziej. Najtańszy burger kosztuje ponoć 100 funtów. Inny świat, inne realia.
Swego czasu Franck Ribery pochwalił się nagraniem z dubajskiego lokalu Gokce, w którym zamówił steka pokrytego płatkami złota. Pojawiły się szacunki, że za tak ekstrawagancką potrawę zapłacił około 1300 euro.
W przypadku Salt Bae pojawia się jeszcze jeden aspekt. Krytycy kulinarni zwracają uwagę choćby na higienę serwowania steków, co sprowadza się do puszczania soli po przedramieniu, co raczej do higienicznych form nie należy. Natomiast niektórzy tylko po to, udają się do jego lokalów – żeby jedzenie bylo podawane im właśnie w takim sposób. Wszystko pozostaje kwestią gustu. Dla jednego przywara, dla drugiego zaleta.
Śledztwo FIFA
Wróćmy jednak do tematu wtargnięcia na murawę. Już w 1974 roku FIFA opracowała zasady postępowania z trofeum wręczanym za zdobycie mistrzostwa świata. Wszystko za sprawą tego, że trofeum było kilkukrotnie skradzione i uznano, że ustalenie pewnych norm ograniczy ryzyko kolejnych prób kradzieży.
Na stronie FIFA możemy przeczytać:
– Jako jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli sportowych na świecie, bezcenna ikona, oryginalne trofeum Mistrzostw Świata FIFA może być dotykane i trzymane tylko przez bardzo wąską grupę ludzi w tym byłych zwycięzców oraz głowy państw.
Czy jest to słuszny kierunek? Wydaje się, że tak ze względu na fakt, że ograniczona dostępność zwiększa prestiż. Zwykle nie marzy się o czymś pospolitym. Gdyby wręczano za mistrzostwo świata puchar, który każdy może dotknąć, wręcz wymacać, to nie miałby takiego prestiżu.
Rzecznik FIFA w rozmowie ze Sportmail, w której został zapytany o zachowanie Gokcu stwierdził:
– Po weryfikacji FIFA ustaliła, w jaki sposób kilka osób otrzymało nienależny dostęp do boiska po zakończeniu spotkania. Zostaną podjęte odpowiednie działania.
Jakie to będą działania? Ciężko powiedzieć. Na podstawie wydarzeń z ostatnich lat można wysnuć wniosek, że sprawa zostanie zamieciona pod dywan, jak w przypadku sytuacji z Rihanną w 2014 roku. Zapewne też dlatego, że Niemcy zapraszali swoje partnerki, żony, matki, ojców i dzieci, by też podotykali pucharu i przekroczyli ortodoksyjne normy.
King Klose pic.twitter.com/9kH8Gt422C
— Rihanna (@rihanna) July 14, 2014
Wówczas piosenkarka również wrzucała sobie fotki z mistrzami świata, pozując z najcenniejszym trofeum piłkarskim.
Na swoim koncie twitterowym napisała:
– Dotknęłam pucharu, trzymałam go, pocałowałam go, zrobiłam sobie z nim selfie. A jak wygląda twoja lista rzeczy do zrealizowania w życiu, bracie?
Jak widać – niektórzy mogą więcej.
***
Szczerze mówiąc, zachowanie Gokcu w kwestii traktowania sportowców pozostawia wiele do życzenia i należy oczekiwać od odpowiednich organów prawdziwej, a nie tylko rzekomej interwencji, bo ostatnia sytuacja dobitnie pokazała, że już dawno wyszedł poza granicę dobrego smaku. W jego życiorysie można znaleźć kilka czerwonych flag, które wskazują na koneksje z osobami, które mogą stanowić punkt odniesienia dla reszty, ale i z takim, o których nie można powiedzieć nic dobrego. Zatem jego historia jest ciekawa, momentami inspirująca, ale bez problemu można znaleźć lepsze wzory
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:
- 10 rzeczy, które zaskoczyły mnie w Katarze
- Kiedyś osmolony węglem, dziś okryty złotem. Historia Angela Di Marii
- Niektórych polskich trenerów nie chcieliby w Stali Mielec, a są proponowani reprezentacji…
Fot. Instagram Salt Bae