Jeżeli na koniec sezonu będziemy tworzyli klasyfikację najlepszych drużynowych występów w pojedynczych meczach, na pewno weźmiemy pod uwagę Górnika Zabrze z wyjazdowego starcia z Pogonią Szczecin. Podopieczni Bartoscha Gaula zaszokowali gospodarzy rozmachem w ofensywie, a to, co zrobił Lukas Podolski w 73. minucie będzie pamiętane przez lata.
Wojtuszek wyłuskał piłkę spod nóg szarżującego Wędrychowskiego, a znajdujący się blisko 60 metrów od bramki rywali “Poldi” fantastycznie przymierzył i po chwili Bartosz Klebaniuk skapitulował.
Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze 1:4. Fantastyczny gol Podolskiego
Młody bramkarz “Portowców” od teraz chyba każde dalsze wyjście będzie podwójnie analizował, bo w swoim czwartym występie w pierwszym zespole drugi raz wpuścił gola z połowy boiska. W debiucie w taki sposób pokarał go Tomasz Nowak z trzecioligowego Rekordu Bielsko-Biała, który przyznawał potem w rozmowie z nami, że wiedział wcześniej, iż Klebaniuk lubi grać wysoko i można to wykorzystać. Jak widać, chłopak nie do końca wyciągnął wnioski, choć mimo wszystko chcemy przede wszystkim doceniać kunszt Podolskiego. Wpaść na coś takiego, to jedno. Perfekcyjne wykonać – to już znacznie trudniejsze.
Zresztą, to nie Klebaniuk był dziś największym problemem Pogoni, a jej ogólna postawa w defensywie. Nie ma przypadku w tym, że po szesnastu jesiennych kolejkach może się ona pochwalić raptem dwoma czystymi kontami. W ostatnich dziesięciu meczach ligowych zawsze traciła przynajmniej jednego gola. Z Miedzią Legnica było to do nadrobienia z przodu, z zabrzanami już nie. Goście również w tyłach dobrze się prezentowali, mimo że dwóch stoperów i prawy wahadłowy z wyjściowej jedenastki to młodzieżowcy.
Koszmarna defensywa gospodarzy
Bartoscha Gaula nie do końca satysfakcjonowała postawa Pawła Olkowskiego i Roberta Dadoka, więc przestawił na wahadło Norberta Wojtuszka. Z Widzewem wypadł poprawnie, dziś już więcej niż nieźle. Wespół z Kryspinem Szcześniakiem (wypożyczonym z… Pogoni) dobrze radził sobie z neutralizowaniem Kamila Grosickiego, który musiał zmienić stronę, żeby wreszcie efektownie poklepać z kolegami i wypracować gola na 1:1. Wojtuszek nieco odważniej podłączał się też do ofensywy, no i nie ma się co śmiać z asysty przy spektakularnej bramce Polskiego, bo chodziło o wypracowany przechwyt piłki.
Górnik szybko objął prowadzenie po krótko rozegranym rzucie rożnym (dośrodkował Pacheco, najwyżej wyskoczył Paluszek) i ustawił sobie mecz. Pogoń chwilami nawet całkiem efektownie wymieniała podania na małej przestrzeni na połowie rywala, ale gdy decydowało się, w którym kierunku pójdzie akcja, przeważnie coś się psuło. Dopiero po pół godzinie gry Grosicki ładnym zagraniem stworzył sytuację wbiegającemu Borgesowi. Mocny strzał Brazylijczyka w bliższy róg odbił czujny Daniel Bielica.
Wyrównanie po koronkowej wymianie podań między Kowalczykiem a Grosickim i uprzedzeniem Szcześniaka przez Zahovicia wlało trochę nadziei w serca szczecińskich kibiców. W Górniku najwyraźniej jednak zaglądali w statystyki i widzieli, że “Portowcy” tracą najwięcej goli w całej lidze w pierwszym kwadransie po przerwie. Przed tym meczem mieli ich straconych sześć, teraz mają już osiem.
Imponujące liczby Włodarczyka
Kluczową rolę odegrał Podolski, który trochę się cofnął i zaczął szukać kolegów, zamiast ci szukać jego jak to miało miejsce w pierwszej odsłonie. Janża jego świetnego podania jeszcze nie wykorzystał, górą był bramkarz. Kolejnych ostrzeżeń nie było. Najpierw “Poldi” dograniem ze środka pola minął dwie linie Pogoni, a Okunuki po błyskotliwym podaniu Pacheco objechał Klebaniuka i dopełnił formalności. Po chwili Podolski prostopadłym podaniem uruchomił Szymona Włodarczyka, który spokojnie wykorzystał sytuację sam na sam, a na koniec były reprezentant Niemiec zgłosił swój akces do bramki sezonu. Od tej chwili jedni i drudzy już powoli wyczekiwali końcowego gwizdka.
Słów kilka o Włodarczyku. Gołym okiem widać, że chłopak nadal jest materiałem do obróbki, niedostatków ma sporo, ale tym bardziej imponują jego liczby. 13 meczów, tylko 641 minut na boisku i aż 7 goli to statystyki budzące uznanie.
Miesiąc temu pisaliśmy po 1:4 we Wrocławiu, żeby nie panikować co do przyszłości Górnika, bo ta drużyna wcale nie jest skazana na przeciętność. Widać było, że Gaul to trener z pomysłem, zaawansowany taktycznie, potrafiący sprawić, żeby jego drużyna grała na dużej intensywności. Skala zmian kadrowych i niedyspozycja niektórych zawodników – na czele z Podolskim – kazała jednak być cierpliwym i nie oczekiwać spektakularnych efektów od razu. Tempo progresu Górnika i tak nas zaskoczyło, podobnych fajerwerków spodziewaliśmy się raczej na wiosnę, co tym lepiej świadczy o zespole z Roosevelta. Oczywiście to polska liga, za chwilę rywale mogą się podwójnie skupić na rozpracowywaniu Górnika i po dobrej passie nie będzie śladu. Bardziej jednak byśmy obstawiali, że po solidnie przepracowanej zimie śląska ekipa zostanie jedną z rewelacji. Potencjał poszczególnych piłkarzy daje podstawy do takich przewidywań.
Pogoń? Tylko dwa zwycięstwa w ostatnich ośmiu kolejkach, dużo traconych goli, marazm na niektórych pozycjach. Wydaje się, że “Portowcy” potrzebują większego wstrząsu, zwłaszcza w defensywie. Najpierw jednak trzeba mieć kim postraszyć dotychczasowych pewniaków, a z tym obecnie byłby problem.
WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE:
Fot. Newspix