Reklama

Nowa jakość w defensywie. Lazio włączy się do gry o scudetto?

redakcja

Autor:redakcja

30 października 2022, 13:00 • 7 min czytania 7 komentarzy

W poprzednim sezonie Lazio nie prezentowało się w defensywie tak po prostu źle. To był prawdziwy koszmar. Jest więc swego rodzaju fenomenem, że aktualnie Biancocelesti mogą się pochwalić najszczelniejszą obroną w całej Serie A. Trochę po cichu, trochę niepostrzeżenie Maurizio Sarri buduje w Wiecznym Mieście zespół, który przy dobrych wiatrach może się nawet włączyć do walki o scudetto.

Nowa jakość w defensywie. Lazio włączy się do gry o scudetto?

Skąd ta poprawa w grze Lazio? Zacznijmy od początku.

Niepowodzenie Sarriego w Juventusie

Latem 2019 roku Sarri rozpoczął najważniejszą misję swojej trenerskiej kariery – chwycił za ster w Juventusie, podpisując ze “Starą Damą” trzyletni kontrakt. Dla 60-letniego wówczas Włocha samo podjęcie pracy w Turynie było niejako nagrodą za długie lata żmudnej pracy, również na peryferiach wielkiego futbolu. Ostatecznie Sarri na rynku trenerskim obecny jest od początku lat 90., a głośno zaczęło się o nim robić dopiero w okolicach 2012 roku. Zazwyczaj gdy szkoleniowiec musi czekać na swoją wielką szansę aż tak długo, to ona po prostu ostatecznie wcale nie nadchodzi. W przypadku Sarriego cierpliwość została jednak z nawiązką wynagrodzona.

W tych okolicznościach pewnie nie przeszkadzały mu nawet nienawistne komentarze kibiców Napoli, którzy nie potrafili darować mu zaakceptowania oferty od znienawidzonego Juve. – Ty garbaty skurwysynu. Tyle mówiłeś o Juventusie, a teraz ściągasz przed nimi majtki – napisali neapolitańczycy na jednym z wymierzonych w Sarriego transparentów. Ale Włoch nie podjął przecież pracy w Turynie dlatego, że jest niewdzięcznikiem i pozbawionym sentymentów zdrajcą.

Po prostu czuł, że tylko tam może okryć się chwałą, na którą tyle lat czekał.

Reklama

Jak wyszło? Cóż, trudno to właściwie jednoznacznie ocenić. Juventus w sezonie 2019/20 grał bowiem nierówno. Fenomenalne występy przeplatał z kompletnie nieudanymi. Gdy tylko zaczynało się wydawać, że zawodnicy “Starej Damy” skumali wreszcie taktyczne pryncypia Sarriego, następny mecz kompletnie to wrażenie zacierał. Koniec końców cały sezon został uznany za rozczarowujący. Turyńczycy przegrali finał Pucharu Włoch (z Napoli), odpadli z Ligi Mistrzów już w 1/8 finału, no i na dokładkę przerżnęli starcie o krajowy superpuchar. Okej, udało im się wywalczyć scudetto – pierwsze w karierze Sarriego. Ale dla klubu był to przecież dziewiąty tytuł z rzędu. Wówczas ligowe triumfy traktowano w Turynie jako psi obowiązek zespołu. To o sukcesie w Lidze Mistrzów mówiło się najwięcej.

Tymczasem Sarri w Champions League wyłożył się na Lyonie. Nie zrealizował stawianych przed nim celów, mimo posiadania w składzie Cristiano Ronaldo, który w samej tylko Serie A zanotował aż 31 trafień. Efekt? W sierpniu 2020 roku Włoch wyleciał ze stanowiska.

Nowa misja

Tak naprawdę w Turynie nigdy Sarriego w pełni nie zaakceptowano, nie mówiąc już o pokochaniu. Postrzegano go jako ciało obce, a przedwczesne rozstanie z Juve tylko potwierdziło reputację Włocha – trenera może i błyskotliwego taktycznie, ale jednak nieposiadającego wystarczająco wielkiej charyzmy, by poradzić sobie z prawdziwie gwiazdorską szatnią. Choć oczywiście z dzisiejszej perspektywy sprawy wyglądają już nieco inaczej – Juventus pod wodzą Andrei Pirlo utracił tron w Italii, a powrót Massimiliano Allegrego do Turynu na razie wygląda na sporego kalibru niewypał. O triumfie w Champions League nikt już nie wspomina.

Może zatem Sarri nie zdobył z Juve “tylko” mistrzostwa, ale “aż” mistrzostwo?

Otrząśnięcie się po rozstaniu z ekipą Bianconerich zajęło szkoleniowcowi rok. W czerwcu 2021 roku Sarri został nowym trenerem rzymskiego Lazio, gdzie zastąpił Simone Inzaghiego, który to z kolei podpisał kontrakt z Interem Mediolan. Wydawało się to logicznym rozwiązaniem – Włoch wylądował w klubie ambitnym, któremu zdarzało się w ostatnich latach nawet celować w mistrzowski tytuł, ale jednak niemającym statusu super-potęgi europejskiego futbolu.

Reklama

Pierwszy sezon wypadł przyzwoicie, rzymianie uplasowali się bowiem na piątym miejscu w Serie A. Aczkolwiek ich strata do ligowego TOP4 była mimo wszystko spora – dość powiedzieć, że od trzeciej kolejki ligowych zmagań aż do samego końca rozgrywek Lazio znajdowało się w tabeli poza miejscami premiowanymi udziałem w Lidze Mistrzów. Przede wszystkim zespół prezentował się koszmarnie, jeśli chodzi o grę w destrukcji. 58 straconych goli w 38 spotkaniach to bilans godny ligowego średniaka, czy nawet jeszcze gorzej, a nie drużyny aspirującej do występów w Champions League.

Wyglądało to trochę tak, że co Ciro Immobile (27 goli i 3 asysty w Serie A) i Sergej Milinković-Savić (11 goli i 11 asyst) wypracują w ofensywie, to zaraz zostanie oddane rywalom przez obrońców Lazio. Sarri niby podczas konferencji prasowych podkreślał, iż zdaje sobie sprawę z problemu, ale niewiele z tego później wynikało na boisku. Mimo że za grę obronną Biancocelestich odpowiadali gracze o uznanych nazwiskach.

Uszczelniona defensywa

Bieżąca kampania przyniosła pod tym względzie całkowitą odmianę. Lazio w sezonie 2022/23 jest jak na razie… najlepiej broniącym zespołem w całej włoskiej ekstraklasie. Po jedenastu kolejkach zespół ma na koncie zaledwie pięć straconych bramek.

  • (1. kolejka) Lazio 2:1 Bologna
  • (2.) Torino 0:0 Lazio
  • (3.) Lazio 3:1 Inter Mediolan
  • (4.) Sampdoria 1:1 Lazio
  • (5.) Lazio 1:2 Napoli
  • (6.) Lazio 2:o Hellas Werona
  • (7.) Cremonese 0:4 Lazio
  • (8.) Lazio 4:0 Spezia
  • (9.) Fiorentina 0:4 Lazio
  • (10.) Lazio 0:0 Udinese
  • (11.) Atalanta 0:2 Lazio

Jak widać, początek sezonu był jeszcze dość chwiejny, ale od paru ładnych tygodni Lazio w defensywie jest niemalże nietykalne. Co jest o tyle dziwne, że zaawansowane statystyki wcale nie wskazują, by rzymianie wytrącali swoim oponentom z rąk wszelkie ofensywne argumenty.

  • strzały rywali w meczach z Lazio: 151 (14. miejsce w Serie A)
  • spodziewane gole rywali Lazio: 13,1 (6. miejsce)

Być może sekret tkwi w tym, że podopieczni Sarriego wymuszają na rywalach uderzenia z niewygodnych pozycji, ponieważ przeciwnicy Lazio oddają tylko 2,73 strzału celnego na 90 minut gry, a to już jeden z najlepszych – konkretnie: czwarty – wyników w lidze. W pierwszej kolejności należy jednak podkreślić znaczenie zmian personalnych w składzie Biancocelestich. W sezonie 2021/22 dostępu do bramki Lazio strzegli Thomas Strakosha (23 mecze w lidze) i Pepe Reina (15 meczów w lidze). Ten pierwszy notorycznie popełniał błędy, niekiedy wręcz horrendalne, ten drugi jest już dawno po drugiej stronie rzeki. Obecnie Sarri stawia natomiast na Ivana Provedela i różnica w jakości jest widoczna gołym okiem, a liczby tylko ją potwierdzają.

  • Thomas Strakosha w sezonie 2021/22 – 67,4% skutecznych interwencji
  • Pepe Reina w sezonie 2021/22 – 58,3% skutecznych interwencji
  • Ivan Provedel w sezonie 2022/23 – 87,1% skutecznych interwencji

W formacji defensywnej Lazio najwięcej minut w bieżącej kampanii notują zaś Adam Marusić, Alessio Romagnoli, Manuel Lazzari i Patric. Dawni liderzy – Francesco Acerbi, Luiz Felipe, Elseid Hysaj – albo zostali przez Sarriego zmarginalizowani, albo po prostu odeszli. – Widzę ogromną determinację w grze mojego zespołu. Mowa nawet o najdrobniejszych boiskowych sytuacjach. Wszyscy mamy wspólny cel – nie tracić bramek. Ta myśl przyświeca każdemu zawodnikowi w składzie, od napastnika do bramkarza. Jesteśmy w pełni skoncentrowani. Tego nam wcześniej brakowało – uważa Sarri.

Jest życie bez Immobile?

Żeby nie było tak wesoło, należy wspomnieć o problemach rzymskiej ekipy. Wprawdzie w fazie grupowej Ligi Europy podopieczni Sarriego plasują się obecnie na pierwszym miejscu, ale tam ich defensywa nie jest już tak szczelna, o czym może świadczyć na przykład klęska 1:5 z Midtjylland. Zdecydowanie większym zmartwieniem dla Lazio jest jednak kontuzja jednego z najskuteczniejszych łowców goli w historii włoskiej ekstraklasy – Ciro Immobile. Napastnik nabawił się urazu lewego ścięgna podkolanowego i w 2022 roku już go na boisku nie zobaczymy. A to naprawdę poważny problem. Może i Immobile ma swoje ograniczenia, ale tylko w sezonie 2022/23 zdążył on już sześciokrotnie wpisać się na listę strzelców w meczach włoskiej ekstraklasy.

– Nieobecność piłkarza gwarantującego liczby zawsze jest trudna – przyznał Sarri. – Gdyby PSG musiało sobie radzić bez Mbappe, też mieliby powód do zmartwień. Podobnie jak Barcelona bez Lewandowskiego. Istnieje ryzyko, że stracimy część naszego ofensywnego potencjału. Ale w zeszłym sezonie mieliśmy podobne problemy i radziliśmy sobie z nimi nieźle. Musimy dać z siebie sto procent. Oczywiście nie mamy w zespole gracza o podobnych walorach do Ciro, ale są inni. Rok temu próbowaliśmy wykorzystać Pedro i Felipe Andersona, teraz jest też z nami Matteo Cancellieri.

Szkoleniowiec Lazio nie zgodził się z opiniami, jakoby nałożył na Immobile zbyt duże obciążenia. – Trzech zawodników grało więcej od niego. Gdyby tylko były sygnały, że z jego zdrowiem są jakieś kłopoty, dałbym mu odpocząć. Ale nie miał żadnych drobnych dolegliwości mięśniowych, wszystko było w porządku. Są zawodnicy, którzy – niezależnie od wyborów taktycznych na dany mecz – grają zawsze. Lewandowskiego zawsze widzę na boisku w Barcelonie.

Na razie Lazio bez Immobile zdołało pokonać świetną w tym sezonie Atalantę, ale to mogą być tylko miłe złego początki. Tym bardziej że włoskie media donoszą również o potencjalnych kłopotach z Luisem Alberto. Sarri uczynił bowiem z Hiszpana rezerwowego i piłkarz ponoć nie akceptuje takiego stanu rzeczy. Dziennikarze “La Gazzetta dello Sport” są zdania, że sfrustrowany zawodnik zimą zacznie naciskać na transfer. A to byłby znaczący cios dla klubu. W sezonie 2022/23 Luis Alberto już trzy razy wpisał się na listę strzelców po wejściu na boisko z ławki. Taki joker w talii to skarb dla trenera.

***

Czy Lazio jest wystarczająco mocne, by włączyć się do walki o scudetto? Wciąż za wcześnie na tego typu przypuszczenia. Na razie zdecydowanie najlepszy futbol w Serie A prezentuje Napoli. No i niewątpliwie byłaby to pasjonująca historia, gdyby właśnie Sarri – neapolitańczyk z krwi i kości – uczynił z Lazio głównego konkurenta dla Napoli w walce o tytuł. Ale towarzystwo mogą przecież równie dobrze pogodzić Milan, Inter czy Atalanta.

CZYTAJ WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

7 komentarzy

Loading...