Reklama

13 minut grozy! Arsenal miażdży Atletico Madryt

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

21 października 2025, 23:14 • 3 min czytania 6 komentarzy

Do przerwy wydawało się, że oglądamy dosyć nudny mecz, ale czasem warto poczekać na taki błysk. Arsenal po zmianie stron najadł się chyba węgrzynowskiego wiaderka witamin i po prostu zmiażdżył Atletico Madryt. Kanonierzy ewidentnie wybrali przemoc i w ciągu trzynastu minut wbili rywalom cztery gole.

13 minut grozy! Arsenal miażdży Atletico Madryt

Po Rojiblancos nie było czego zbierać. Gospodarze wchodzili w pole karne gości jak w masło, w kwadrans kompletnie rozbili swoich rywali i popisali się niesamowitą skutecznością, która w szoku pozostawiła całkowicie bezradnego Diego Simeone. Trener Atletico stał tylko przy linii bocznej i biernie przyglądał się temu, jak Arsenal dopełnia dzieła zniszczenia.

Reklama

Cóż jednak mógł zrobić?

Sensacja! Napoli rozgniecione w Holandii [CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW]

Arsenal – Atletico Madryt 4:0. Kilkunastominutowy koncert Kanonierów

Składne akcje Arsenalu mogły i nawet powinny się podobać. Pierwszego gola przyniósł jednak stały fragment gry i niezawodny przy takich okazjach Gabriel Magalhaes. Brazylijczyk jest dla ekipy z Londynu nieocenionym skarbem i tajną bronią w ofensywie. Odpala w ważnych momentach i teraz dał drużynie sygnał do rozpędu. To jego drugi gol w sezonie i w sumie już 22. dla ekipy z Emirates Stadium we wszystkich rozgrywkach.

Gdy londyńczycy napoczęli rywala, to potem poszło już gładko.

Na 2:0 pięknym strzałem Jana Oblaka pokonał Gabriel Martinelli. Wykończenie jak z podręcznika, doskonałe.

Na 3:0 gola zdobył  Viktor Gyokeres, który trafień dla Kanonierów potrzebuje jak kania dżdżu.

Na 4:0… znów Gyokeres, nawet biodrami, bo jak masz frajera, to trzeba go bić.

Popis w ataku, ale ta obrona to coś niesamowitego…

Mamy pełne prawo zachwycać się popisami piłkarzy Arsenalu w ataku, ale nie zapominajmy, że ta drużyna po prostu przestała tracić gole. Ten sezon jest dla paki Mikela Artety pod tym względem niesamowity. W Premier League najmniej straconych goli – w ośmiu meczach ledwie trzy, drugi pod tym względem Manchester City stracił już sześć. W Lidze Mistrzów? Komplet czystych kont, bilans bramkowy 8:0.

Pod względem straconych goli w europejskich rozgrywkach tylko Inter jest w stanie dorównać ekipie z Londynu.

Ekipie, która dziś niespecjalnie musiała się obawiać o czyste konto, bowiem po bezpłciowej pierwszej połowie dokonała aktu takiego zniszczenia, że gościom odechciało się czegokolwiek. Jeden celny strzał – na tyle było stać Atletico, które do Madrytu wraca na tarczy. Naprawdę solidnie poobijane.

Arsenal – Atletico Madryt 4:0 (0:0)

  • 1:0 – Gabriel 57′
  • 2:0 – Martinelli 64′
  • 3:0 – Gyokeres 67′
  • 4:0 – Gyokeres 70′

CZYTAJ WIĘCEJ O PIŁCE NOŻNEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

6 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Mistrzów

Hiszpania

Szczęsny rozbrajająco szczery: „Rekord Barcelony? Niestety mój”

Wojciech Piela
4
Szczęsny rozbrajająco szczery: „Rekord Barcelony? Niestety mój”
Reklama
Reklama