Pamiętacie sposób, w jaki Raków Częstochowa odnosił sukcesy? Gra zespołu była oparta na mistrzowskich – dosłownie, bo w końcu przyniosły tytuł – fazach przejściowych. Minęło parę lat i metoda Marka Papszuna ewoluowała. Tyle że na wyższy poziom ten styl wniosła Cracovia, która udzieliła lekcji futbolu ligowemu rywalowi.

Niuanse są oczywiście różne, bo Raków lubił rywala nacisnąć, złapać go wysoko i to tam odzyskać futbolówkę, która potem migiem zmierzała w kierunku bramki. Cracovia też wypychała częstochowian tak daleko od swojego pola karnego, jak tylko mogła, ale kontrataki, które przyniosły gole Martina Minczewa oraz Mauro Perkovicia zaczęły się akurat na własnej połowie. Były jednak tak zabójcze, że nie zrobiło to żadnej różnicy.
Ekstraklasa. Cracovia załatwiła Raków Częstochowa ulubioną bronią Marka Papszuna
Aut dla Rakowa Częstochowa, próba dalekiego wrzutu w pole karne. Strata piłki, odpalamy stoper: dwanaście sekund. Dokładnie tyle czasu zajęło gospodarzom skonstruowanie pierwszej akcji bramkowej. Wszystko zamknęło się w dwóch podaniach: tym pierwszym, genialnym, którym Mateusz Klich posłał piłkę z okolic dwudziestego metra za plecy Bogdana Racovitana oraz tym drugim, rozsądnym, które Filip Stojilković posłał wzdłuż piątego metra, wykładając piłkę do pustaka Martinowi Minczewowi.
Błyskawiczny atak Cracovii! 😍 Martin Minchev niepilnowany w polu karnym skierował piłkę do siatki ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/AMBc9dtqd9
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 18, 2025
Jasne, trzeba zauważyć, że obcinka Racovitana, który minął się z futbolówką, ułatwiła zadanie Serbowi. Mógł zrobić to, co potrafi najlepiej – urwać się, zbiec do boku, znaleźć kolegę z zespołu. W Darmstadt popisywał się takimi akcjami, świetnie sprawdzał się właśnie w tej roli. Natomiast trzeba też przypomnieć, że Raków regularnie daje się zaskakiwać w ten właśnie sposób. Przykłady z obecnego sezonu to gole stracone z:
- Radomiakiem, kiedy Filip Majchrowicz zaliczył asystę do Capity, który dwukrotnie zezłomował Zorana Arsenicia w bezpośrednim pojedynku;
- Górnikiem Zabrze, gdy długie podanie Marcela Łubika pozwoliło na ucieczkę Ousmane’a Sowa, który także z łatwością poradził sobie z Arseniciem.
Ciężko więc zganiać winę na przypadkowy błąd, to powtarzalna słabość obrony Rakowa, którą dostrzegają i wykorzystują kolejni przeciwnicy.

Filip Stojilković zrobił to, co Filipom Stojilkoviciom wychodzi najlepiej.
Zresztą, Cracovia skarciła Raków w podobny sposób raz jeszcze. Wycofanie piłki do Apostolosa Konstandopulosa, który próbował wcielić się w rolę rozgrywającego, trzydzieści pięć metrów od bramki rywala. Próbował, bo Grek parokrotnie pokazywał, że technika użytkowa nie jest jego mocną stroną i tym razem nawalił po całości. Strata piłki, odpalamy stoper: czternaście sekund. Dokładnie tyle czasu zajęło gospodarzom skonstruowanie drugiej akcji bramkowej.
Znów nie trzeba było skomplikowanych schematów. Stojilković piłkę zabrał, podał do Minczewa. Bułgar rozpędził się, próbował oddać futbolówkę koledze przed polem karnym Rakowa, ale trafił w nogę przeciwnika. Na tyle niefortunnie dla Rakowa, że po jeszcze jednym rykoszecie spadła ona pod nogi Mauro Perkovicia. On z techniką użytkową problemów nie ma, przyjął, przymierzył i wydawało się, że to wcale nie stoper przekwalifikowany na wahadłowego, lecz rasowy skrzydłowy (ba, potem mógł trafić jak typowa dziewiątka, kończąc akcję mocnym strzałem głową, który odbił Trelowski).
Przyjęcie ➡️ zwód ➡️ strzał ➡️ 2:0! 💪
Kłopotów Rakowa w Krakowie ciąg dalszy!
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/2RycSlIgAu
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 18, 2025
Skoro jednak o stoperze/wahadłowym, to trzeba też docenić to, co Cracovia zrobiła z przodu. Ataki były szybkie, błyskawiczne, gra w obronie była raczej żmudną harówką, ale bez dwóch zdań równie jakościową. Raków oddał w meczu trzy strzały. Przez niemal całą pierwszą część gry nie był w stanie wejść w pole karne rywala. Przez niemal całą drugą również. Sebastian Madejski złapał coś tylko raz. Wszystko inne było kasowane w zarodku, z chirurgiczną wręcz precyzją.
Zero zdziwienia, że trybuny skandowały nazwisko defensora, Oskara Wójcika. Chłopak zasłużył, w zasadzie każdy zasłużył. Cracovia i pod tym względem nawiązała do Rakowa z najlepszych lat. Bo przecież wtedy znakomitym przejściom z obrony do ataku towarzyszyła wyśmienita obrona własnego pola karnego.
Zwykle bardziej zachwycamy się meczami, w których zespół przekuwa dominację w totalną demolkę, ale przecież zmiażdżenie zespołu aspirującego do walki o tytuł w taki sposób, że ten nie jest w stanie nawet odpowiedzieć, nawiązać walki, zasługuje na uznanie tak samo, jak wrzucenie komuś czwórki czy piątki do plecaka.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Odpływ kompetencji. Jak wielu fachowców stracił Raków Częstochowa?
- Które kluby miały trzech trenerów szybciej od Widzewa Łódź?
- Igor Jovićević – od koktajlbaru, przez wojnę, aż do Widzewa
fot. Newspix