Uwielbiają go tu niesamowicie, każdy ałmacki ojciec traktuje go jak swojego syna, a każdy syn – jak brata. Przed meczem sprawiłem sobie koszulkę z jego nazwiskiem i niczego nie żałuję, bo dzięki temu udało mi się porozmawiać z wieloma osobami na temat jego, jak twierdzą miejscowi, wielkiego talentu. Dastan Satpayev zderzył się dziś jednak z europejską piłką w wersji premium i trochę przepadł. Dalej będzie kochany i głaskany, niezmiennie wszyscy będą trzymać za niego kciuki w Chelsea, gdzie ma trafić po sezonie. Ale widać, że to po prostu jeszcze siedemnastoletni dzieciak.

Kliknij tutaj i oglądaj Ligę Mistrzów w Canal+
Lekko, łatwo i przyjemnie. Tak Real ograł Kajrat [RELACJA]
– Satpayev, Satpayev – krzyczą za mną jakieś dziewczyny, więc odwracam się i macham do nich radośnie, przypominając sobie, jaki napis noszę na plecach. Lepiej pewnie spotkać takiego Satpayeva niż żadnego, ale różni nas generalnie całkiem sporo. Jestem starszy, minimalnie wyższy, mam odrobinkę większy brzuch i Chelsea nie zapłaciła za mnie już dwóch milionów i nie planuje dorzucać kolejnych dwóch w bonusach. Z tego co słyszałem, to Chelsea w ogóle ma mnie w nosie.
Zupełnie inaczej jest jednak z prawdziwym Satpayevem, który w Kazachstanie, a już szczególnie w Ałmatach, jest absolutnie na ustach wszystkich. Głównie za sprawą zainteresowania angielskiego giganta, który ściągnie go po sezonie do Londynu.
Ale nie tylko dlatego – w tym sezonie młodziutki napastnik sprawdza się w lidze jak stary wyga, miał już wydatny udział przy osiemnastu trafieniach (11 goli, 7 asyst). Z Realem gra się jednak trochę inaczej, niż z kazachskimi klubami.

Dastan Satpayev dziś trochę bezbarwny, ale i tak go tu kochają
Gdyby to dotyczyło jakiejś wielkiej gwiazdy, doświadczonego lidera – ktoś mógłby przekonywać, że chłop tego wieczoru zawiódł. Ale to jest ukochany siedemnastoletni Dastan Satpayev, dla którego kibice Kajratu mają specjalny, oddzielny pokój w swoich sercach, przez co nie powiedzą na niego złego słowa. Słusznie zrobią, zresztą już po ostatnim gwizdku niespecjalnie kogokolwiek krytykowali. Wskazywania winnych nie będzie – to był Real Madryt, to na tle wielkich Królewskich Satpayev okazał się jeszcze trochę za mały. Podobnie jak cały zespół z Ałmatów.
Skupmy się jednak na napastniku z numerem dziewięć. On może naprawdę świetnie wyglądać w starciach z rywalami z lokalnego podwórka, lecz ci nie należą często do najpoważniejszych. Dobrze więc, że wkrótce trafi do bardziej wymagającego środowiska i nawet jeśli Chelsea ma w planach wystawianie go w drużynach młodzieżowych, to i tak sporo się taki Satpayev może nauczyć. Bo nauka będzie kluczem do skorzystania z niewątpliwego talentu, za który pokochali go Kazachowie.
– Jest świetny, jest szybki, jest po prostu doskonałym napastnikiem – mówi mi jeden z tutejszych dziennikarzy, kiedy rozmawiamy o tym młodzieńcu. Pewnie zresztą troszkę przesadza, biorę poprawkę na jego sympatię do piłkarza Kajratu. A sam nie wyrabiam sobie jeszcze zdania, bo dziś mieliśmy Satpayeva za mało, żeby móc oceniać największe walory. Tak jakby młody dopiero musiał się wkupić do europejskiego futbolu, a dziś jedynie przedstawiono mu cenę.
W pierwszej minucie oddał nawet celny strzał, po którym na trybunach momentalnie zawrzało.
Było i groźne uderzenie z rzutu wolnego, tuż obok słupka.
Ale było też sześć strat i bodaj jeden wygrany pojedynek po udanym dryblingu.
Przepaść zbyt widoczna. Gwiazda nierówna gwieździe
Bardziej entuzjastyczni kibice Kajratu przekonywali, że oni nie muszą się martwić o wielkie gwiazdy Królewskich, bo też mają swoje mocne punkty. Cóż, Satpayev nie jest Mbappe i jeszcze długo, może nawet nigdy, nie będzie na poziomie Francuza. To tak jakbyśmy wynosili pod niebiosa jakiegoś Tomka z czwartej klasy, który w mistrzostwach szkoły strzela trzecioklasistom. A wystarczy wziąć Adama z ósmej klasy i już Tomek nie będzie taki mądry.
Trzymając się takiej metafory można śmiało założyć, że europejska piłka to takie mistrzostwa szkoły, w których Dastan Satpayev na razie odgrywa rolę Tomka. Kiedyś może jednak trochę dorośnie, okrzepnie i sam będzie rozdawał karty.
– Talentu mu nie brak, nie dziwię się, że wybrałeś koszulkę z jego nazwiskiem – mówi mi sympatyczny dziennikarz Qazaqstan TV. Powiem szczerze, że Satpayev wylądował na moich plecach trochę na zachętę. Coś w nim jest, ale jeszcze czekamy, czy w ogóle się rozwinie. Warto go jednak będzie w tej Anglii podglądać.
CZYTAJ TEKSTY PROSTO Z KAZACHSTANU:
- Bilet ze złota. Real Madryt z Kajratem Ałmaty tylko dla wybranych
- 5 zasad „małego” Kazachstanu. Łatwo się ich nauczyć [REPORTAŻ]
- Real Madryt kontra Kajrat Ałmaty. W oczekiwaniu na cud
- Kazachstan wypełniony życzliwością. Prowincja, futbol i polski kapłan [REPORTAŻ]
- Wyprzedzamy Real Madryt! Tropem Ligi Mistrzów aż do Kazachstanu
Fot. Newspix
