Reklama

763 dni bez meczu, 629 bez klubu. Jarosław Niezgoda mógł sporo przegapić…

Antoni Figlewicz

23 września 2025, 12:29 • 5 min czytania 10 komentarzy

Dwa lata bez meczu. Cholera, ponad dwa lata. W piłce nożnej to epoka. Gdyby Jarosław Niezgoda przespał cały ten czas i teraz obudził się jako piłkarz Pogoni Siedlce, niektóre rzeczy musielibyśmy mu tłumaczyć przez dobrych kilka minut. Ostatni raz Polak wybiegł na boisko w meczu przegranym przez jego Portland Timbers 0:5. Było to 21 sierpnia 2023 roku. My, wy i on – wszyscy byliśmy dwa lata młodsi i żyliśmy w innej piłkarskiej rzeczywistości.

763 dni bez meczu, 629 bez klubu. Jarosław Niezgoda mógł sporo przegapić…

Niesamowity jest ten powrót, kiedy pomyśli się jak daleko po drugiej stronie rzeki Jarosław Niezgoda już był. Przy takich problemach zdrowotnych i przedłużającej się pauzie, każdy kolejny miesiąc może i przybliża do powrotu do zdrowia, ale jednocześnie jest kolejnym krokiem w kierunku trudnej decyzji o zakończeniu kariery. Piłkarze czasem zaliczają długą przerwę, ale po pierwsze nie tak długą, a po drugie – nie w dużej części poza klubem.

Reklama

A Jarosław Niezgoda pozostawał bez drużyny przez 629 dni. Od urazu minęły wczoraj 763 dni. I w tym czasie wydarzyło się baaardzo dużo.

Jarosław Niezgoda wraca do gry. Zakotwiczył w I lidze [CZYTAJ WIĘCEJ]

Jarosław Niezgoda wraca po 763 dniach. Co się wydarzyło pod jego nieobecność?

Żeby wam, jak to by powiedział Mateusz Borek, uplastycznić tę wielką czasową lukę, rzucimy kilkoma przykładami wydarzeń, które mogłyby zaskoczyć człowieka, który wyłączył się z piłki pod koniec sierpnia 2023 roku. Zacznijmy może od najbardziej przykrego wspomnienia związanego z reprezentacją Polski. Zwolnienie Fernando Santosa wisiało w powietrzu jak roztaczany przez niego papierosowy zapaszek już od czerwcowej porażki z Mołdawią, ale gdy Jarosław Niezgoda rozgrywał swój jak na razie ostatni mecz, Portugalczyk przygotowywał się do wrześniowego zgrupowania z kadrą. To znaczy – powinien się przygotowywać, bo pewnie tego nie robił.

Fernando Santos wydoił ponad pięć milionów euro za nic. Grecy, nie dajcie się! [CZYTAJ WIĘCEJ]

Santos ostatecznie rozstał się z kadrą po porażce z Albanią (0:2) i… gdyby ktoś śledził piłkę nożną tylko dla Jarosława Niezgody, mógłby potem przegapić całą kadencję Michała Probierza. Przedstawienie listy powołanych na turnieju golfowym, mistrzostwa Europy, garnitury, „Kapitańskie tango”, wszystko.

Albo fani Ekstraklasy, ci to dopiero by stracili. Wyobraźcie sobie, że w sierpniu 2023 roku mówicie kibicom Widzewa, że ich klub wyda wkrótce w jednym okienku siedem milionów euro i ściągnie do siebie kilkunastokrotnego reprezentanta Szwajcarii. Albo kibiców Pogoni, którym raczej nie zmieściłoby się w głowie wszystko, co ostatnio miało szansę się wydarzyć. Zmiana właścicielska, seryjne i bezkompromisowe tweety Alexa Haditaghiego, jego efektowne transfery, zakontraktowanie Benjamina Mendy’ego, który ledwie miesiąc przed kontuzją Niezgody odszedł z Manchesteru City. No szaleństwo.

Benjamin Mendy i Tan Kesler

Benjamin Mendy w Szczecinie. Dwa lata temu bylibyśmy w wielkim szoku

To były niezwykłe dwa lata

W czasie gdy Jarosław Niezgoda nie grał w piłkę, zdążyliśmy się też dowiedzieć, że Jagiellonia Białystok ma trenera-kozaka. Adrian Siemieniec przejmował Dumę Podlasia jeszcze w kwietniu 2023 roku, ale wtedy był strażakiem. Na początku kolejnego sezonu był ligową ciekawostką. A na końcu – mistrzem Polski. Najbardziej efektowne rozdziały tego niesamowitego success story zostały zapisane już po kontuzji Niezgody. Wielka feta na rynku w Białymstoku, ćwierćfinał Ligi Konferencji.

Jako że Niezgoda wyjeżdżał do Stanów z szatni Legii Warszawa, warto będzie też rzucić okiem, co działo się w stolicy. Tam przecież podczas rekonwalescencji napastnika z Poniatowej wydarzyła się cała kadencja Goncalo Feio. Tego Feio, który w 2023 roku znany był przede wszystkim z marcowego rzutu kuwetą na dokumenty, a rok później starał się udawać grzecznego, dostając fuchę w jednym z największych klubów w Polsce. I tak udawał, że potem pokazywał „fakery” kibicom Broendby.

A światowa piłka? W czerwcu 2023 roku Manchester City wygrywał Ligę Mistrzów. To była ta sama edycja, w której triumf notujemy przy nazwisku Josha Wilsona-Esbranda, nowego piłkarza Radomiaka. Od tego czasu The Citizens zaliczyli gigantyczny kryzys i stracili prymat w Anglii.

Josh Wilson-Esbrand przeciwko Barcelonie

W 2023 roku wygrał Ligę Mistrzów, rok później zagrał dla The Citizens w meczu z Barceloną. Teraz występuje w Ekstraklasie

21 sierpnia 2023 we Włoszech Como dopiero rozpoczynało kampanię mającą przywrócić zespół do Serie A. We Francji Olympique Lyon zdążył zostać zdegradowany i przywrócony do rywalizacji na poziomie Ligue 1. W Niemczech po swoje dopiero ruszał Bayer Leverkusen, mający pozbyć się łatki „Neverkusen” i wywindować na same szczyty trenerskich rankingów Xabiego Alonso, który od niedawna opiekuje się już wielkim Realem Madryt. Aptekarze zdążyli już nawet wyprzedać praktycznie całą swoją mistrzowską ekipę, bo zdobywcach tytułu nie nie ma śladu.

A, no i Tottenham wygrał trofeum, w dodatku europejskie. I zdążył zwolnić trenera, który dokonał tego cudu.

Wielka niewiadoma, ale… piękna?

I jak, uplastycznione? To teraz do rzeczy – Jarosław Niezgoda zniknął ze świata piłki nożnej na ponad dwa lata i teraz wraca ratować to, co zostało z jego kariery. 30-latek nie jest jeszcze stary, jeszcze może mu się udać. Pogoń zabezpieczyła się nieco kontraktem zaledwie do końca sezonu z opcją przedłużenia o kolejny rok, ale najlepiej dla wszystkich stron, żeby ta ostrożność była jedynie chuchaniem na zimne. Dla nas w sumie też. Chcielibyśmy, żeby facet tak doświadczony przez poważne problemy zdrowotne – najpierw związane z sercem w Legii, potem z dwukrotnie zerwanym więzadłem krzyżowym w Timbers – mógł jeszcze coś w futbolu zdziałać, strzelić kilka goli, wygrać kilka spotkań.

Bo choć czasem organizm odmawia współpracy, to pięknie byłoby, gdyby na finiszu tej pogmatwanej i trudnej kariery odpuścił. Już wystarczy, naprawdę. Teraz należy się temu Niezgodzie trochę radości i satysfakcji.

No i po prostu szczęścia, którego wypada mu życzyć. Przyda się na bank.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

10 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Betclic 1 liga

Reklama
Reklama