Patrik Hellebrand zostaje w Zabrzu na dłużej. Górnik oficjalnie poinformował o przedłużeniu umowy z jednym z najważniejszych zawodników obecnego składu. Czeski pomocnik związał się z klubem do 2029 roku.

Hellebrand trafił do Górnika latem zeszłego roku na zasadzie wolnego transferu z czeskiego Dynama Czeskie Budziejowice. Od początku swojej przygody w Ekstraklasie zrobił świetne wrażenie – błyskawicznie wskoczył do wyjściowego składu i z miejsca stał się kluczową postacią środka pola.
Patrik Hellebrand przedłużył kontrakt do 2029 roku. Lider środka pola zostaje w Górniku
Choć jego liczby w poprzednim sezonie nie były imponujące (2 gole, 0 asyst), to jego rola w budowaniu gry była nie do przecenienia. Wielu ekspertów uznawało go za jednego z najlepszych głębokich rozgrywających ligi.
W obecnych rozgrywkach, już pod wodzą trenera Michala Gasparika, Hellebrand nie stracił znaczenia – nadal stanowi fundament drużyny. Nic dziwnego, że Górnikowi bardzo zależało na przedłużeniu współpracy, szczególnie że pojawiały się doniesienia o zainteresowaniu ze strony innych zespołów Ekstraklasy, m.in. Pogoni Szczecin.
Będziesz miał dużo czasu Chłopaku… ⚒️ #HELLEBRAND2029@p_hellebrand8 pic.twitter.com/2KhZlfBjL8
— Górnik Zabrze (@GornikZabrzeSSA) September 21, 2025
Nowa umowa przedłuża dotychczasowy kontrakt (obowiązujący do czerwca 2027 roku) o kolejne dwa sezony – do końca czerwca 2029. 26-letni Czech ma w trwającej kampanii na koncie już osiem występów, w których zdobył jednego gola i zanotował jedną asystę. Serwis „Transfermarkt” wycenia go obecnie na 2 miliony euro.
Górnik Zabrze właśnie toczy swoją rywalizację w meczu 9. kolejki Ekstraklasy z Widzewem Łódź.
Po tym spotkaniu zabrzan czeka rywalizacja w Pucharze Polski z rezerwami Legii Warszawa (24 września), a w lidze kolejne mecze z Cracovią (27 września) i Legią Warszawa (5 października).
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Kosmiczny mecz Pogoni z Lechią! Siedem goli, a mogło być siedemnaście
- Ndiaye znowu odwalił, a Zagłębie znowu postawiło autokar
- Odepchnięcie czy obrona własna? Nie kupujemy tłumaczeń Przybyła
fot. Newspix