Reklama

Sensacja XXI wieku! Marek Papszun przyznał, że Raków gra pseudofutbol – EKSTRAKLASA

Paweł Paczul

20 września 2025, 12:06 • 4 min czytania 33 komentarzy

Marek Papszun jeszcze parę miesięcy temu oburzał się, gdy na łamach Weszło zarzucano Rakowowi zabijanie futbolu, ale jego zespół doszedł do takiego etapu, że najwyraźniej sam zaczyna rozumieć – tak dłużej nie może to wyglądać. Trochę późno, natomiast lepiej późno niż wcale.

Sensacja XXI wieku! Marek Papszun przyznał, że Raków gra pseudofutbol – EKSTRAKLASA

2 listopada napisaliśmy – konkretnie ja – że Raków zabija futbol. Papszun odpowiedział: – To opinia, która ma przyciągnąć czytelników, ale nie idą za nią żadne argumenty. To plucie na kogoś, na zasadzie: oplujemy, żeby było fajnie, śmiesznie.

Reklama

Miesiąc później jeszcze wrócił do tego tematu: – Nie rozumiem tej nomenklatury. Jestem chyba za stary, za głupi. Przyjęło się to w waszym światku i kibice to podłapują. Ale to tak głupie, płytkie i mizerne, że ja taką nomenklaturą bym nie operował. To jak na blokowiskach, to nie przystoi. To po prostu słabe.

Marek Papszun mówi już tym samym językiem, który wcześniej krytykował

A teraz, na konferencji prasowej przed Legią stwierdził: – Jest mi przykro, że kibice w meczu z Górnikiem oglądali taki pseudospektakl w pierwszej połowie. Nie ma żadnego publicznego wytłumaczenia dla naszej postawy w meczu z Górnikiem.

Od „zabijania futbolu” do „pseudospektaklu” droga nie jest taka długa i z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że trener Rakowa parę miesięcy temu na to samo – swoje – stwierdzenie też by się oburzył i „nie zrozumiałby tej nomenklatury”. A wszystko wtedy i dziś sprowadzało się do tego, że Raków ogląda się z wielkim trudem, zbyt wielkim, jak na to, jakie środki są w ten zespół zainwestowane. Wcześniej jeszcze broniły go wyniki, ale dość logiczne było, że i one się skończą, jeśli częstochowianie – chyba już można sobie pozwolić – się nie ogarną.

Marek Papszun wyciąga wnioski?

Nie było w zasadzie możliwe grać tak jak Raków i bronić się tym na dłuższą metę. W końcu rywale ostatecznie cię przeczytają i wreszcie skończy się seria bramek wyszarpanych w końcówkach – w zeszłym sezonie Raków strzelił sześć goli po 90. minucie, dwa razy więcej niż kolejne w tym zestawieniu Zagłębie Lubin.

Owszem, Raków miał też lepsze momenty, na przykład w marcu zaliczył świetną serię – 3:1, 3:0, 3:2, 2:0 – i wydawało się, że z tym futbolem się godzi, ale na koniec znów się pokłócił i przegrał mistrzostwo.

Jest jeszcze jedno zdanie z ostatniej konferencji, z którym należałoby na miejscu kibiców Rakowa wiązać jakieś nadzieje: – Rozmawialiśmy też z zawodnikami. Wsłuchiwaliśmy się w ich oczekiwania. Ten tydzień był inny niż poprzedni.

Z czegoś musi to przecież wynikać, że jakościowy zawodnicy po przyjściu do Rakowa na jakościowych nie wyglądają – nie stać ich na element zaskoczenia, udane dryblingi, ten element piłkarskiej magii, jakkolwiek to nazwać. Są banalni: klepią od lewej do prawej, potem wrzucają, z wrzutki najczęściej nic nie ma. Nie wyłamują się ze schematów, a jeśli ktoś to robi, to głównie Ivi, tyle że go często nie ma przez kontuzje.

Można wierzyć, że na Częstochowę ktoś rzucił klątwę i tak po prostu musi być, ale można się też zastanowić, czy trener piłkarzom tej swobody po prostu zbytnio nie ogranicza. Prosty przykład – czy Oskar Pietuszewski dostałby w Rakowie taką wolną rękę jaką ma w Jagiellonii? Jest to bardzo wątpliwe, bo choćby w poszukiwaniu wolności taki Drachal musiał zamienić Raków właśnie na Jagiellonię.

To znaczy – jeszcze kiedy trenerem był Szwarga, to Drachal zagrał 29 meczów, ale kiedy wrócił Papszun – tylko jedenaście i został wypożyczony do GKS-u Katowice. Jego występy w Jagiellonii pokazują, że chyba szkoda.

Do tego dochodzą różne sygnały pozaboiskowe, jak na przykład posty i wypowiedzi Iviego, które potem można prostować i tłumaczyć na sto sposobów, ale na końcu jednak zostały powiedziane i napisane. Albo fakt, że najwięcej ligowców według ankiety Canal Plus nie chciałoby pracować właśnie z Papszunem. Jednak z sufitu się to nie wzięło.

Jeśli więc do trenera zaczęło docierać, że jego ekipa ociera się o pseudofutbol, a on sam nie potrafi dotrzeć do zawodników, bo ma zapędy dyktatorskie – jest to bardzo optymistyczny zwiastun.

Pytanie, czy ta refleksja nie przyszła za późno.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

33 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama