Od pięćdziesięciu lat żaden zawodnik na świecie nie strzelił w swoich pierwszych 45 spotkaniach w reprezentacji kraju tylu goli co Erling Braut Haaland. 48 bramek to o jedna więcej niż w tym samym czasie zdobył Król Futbolu Pele. Kto strzelał szybciej od Norwega, jak na jego tle wyglądali Cristiano Ronaldo, Lionel Messi czy Robert Lewandowski i czy strzela gole na zawołanie tylko dlatego, że drużyna Ståle Solbakkena ma banalnych rywali?

Norwegia rozgromiła Mołdawię 11:1. Wydawało się, że takie wyniki już się w europejskim futbolu nie zdarzają, zgodnie z teorią, że „nie ma już w Europie słabych drużyn”. Okazuje się, że są, tylko Michał Probierz i Fernando Santos nie potrafią z nimi wygrać meczu o punkty. A Norwegowie owszem, dzięki czemu Erling Braut Haaland bije rekordy.
Wielki piłkarz z małego miasteczka. Bryne – tu dorastał Erling Haaland [REPORTAŻ]
Niecodzienny wynik Erlinga Brauta Haalanda. 48 goli w 45 meczach w reprezentacji Norwegii
Wysokości wygranej drużyny Ståle Solbakkena jest jednak sensacyjna także dlatego, że takie pogromy zdarzały się rzadko, ale jednak zazwyczaj z udziałem po pierwsze najpotężniejszych reprezentacji. Tymczasem ani Norwegia nie jest dziś ekipą z czołowej topki europejskiej, a Mołdawia wydawała się być mocniejsza od typowych słabeuszy z mikropaństw.
Oczywiście, obecność Erlinga Brauta Haalanda ciągnie Norwegię w górę, ale przecież w XXI wieku nie zagrała ona w ani jednych finałach mistrzostw Europy lub świata! Szczególnie pechowa jest jej historia w ostatnich eliminacjach Euro:
- w 2004 zabrakło im gola w meczu z Danią do awansu,
- w 2008 zabrakło im gola w meczu z Turcją do baraży,
- w 2012 zabrakło im gola w meczu z Portugalią do baraży,
- w 2016 odpadli w barażach, do których trafili przez domowy remis 0:0 z Azerbejdżanem,
- w 2020 odpadli w barażach po dogrywce,
- w 2024 zabrakło im gola w którymś z dwóch meczów ze Słowenią w Lidze Narodów do gry w barażach.
Sześć razy z rzędu zabrakło im gola, by awansować na Euro, bądź by dostać się do baraży! Tym razem wzięli to sobie do serca w eliminacjach mundialu i nabili taką różnicę bramek, że mało prawdopodobne jest, by zabrakło ich do awansu. Szczególnie że po wygranej 3:0 z Włochami są poważnym kandydatem do wygrania swojej grupy.
Także fakt, że strzelili jedenaście bramek akurat temu rywalowi, jest zaskakujący, bo wydawało się, że jest wiele krajów w Europie znacznie słabszych od Mołdawii. My przekonaliśmy się o tym bardzo boleśnie, ale przecież drużyna trenera Sergheia Cleșcenco dość wyraźnie wygrała swoją grupę w Dywizji D Ligi Narodów, a w poprzedniej edycji dała się wyprzedzić tylko Łotwie.
Najwięcej goli w europejskich eliminacjach mundialu od trzech dekad
W Europie w ostatnich sześćdziesięciu latach jedenaście i więcej goli strzelały zazwyczaj ekipy ze ścisłej czołówki w meczach przeciwko najsłabszym krajom. W 1969 roku RFN pokonała Cypr 12:0 w eliminacjach mundialu, a w kwalifikacjach Euro Hiszpania wygrała 12:1 z Maltą w 1983 roku, Niemcy ograli 13:0 w San Marino w 2006, Holandia wykręciła 11:0 z tym samym rywalem pięć lat później, a dwa lata temu Francja rozbiła 14:0 Gibraltar.
W tym towarzystwie jedynym krajem spoza potęg jest Macedonia Północna, która w 1996 roku wygrała 11:1 w Liechtensteinie i od tego czasu przez prawie trzy dekady – do wczoraj – nikt w Europie nie zanotował takiego wyniku w eliminacjach mundialu.
Wyjątkowe jest jednak nie tylko to, ile goli strzelili gospodarze meczu w Oslo, ale także to, jak podzieliły się one między zawodników. Otóż cztery bramki zaliczył dwudziestotrzyletni Thelo Aasgaard. Urodził się Liverpoolu i tam też trenował do czternastego roku życia. Później jednak przez Wigan i Luton trafił do Rangers FC, z którym dwa miesiące temu podpisał kontrakt. Co ciekawe, nigdy dotąd nie strzelił nawet hat tricka, a dwa gole w jednym meczu zaliczył w trzeciej lidze angielskiej oraz w Pucharze Anglii przeciwko Mansfield.
Nawet ten wyczyn przyćmił jednak Erling Braut Haaland, strzelając pięć bramek. Więcej razy w jednym meczu trafił tylko raz – sześć lat temu w… Lublinie podczas meczu młodzieżowych mistrzostw świata z Hondurasem, gdy zaliczył historyczne dziewięć bramek.
Zdaje się, że już znamy króla strzelców turnieju. 9 goli Haalanda!
Średnia wyższa niż jeden gol na mecz
Haaland strzelił już 48 bramek w 45 spotkaniach w reprezentacji narodowej. Średnia powyżej jednego gola na mecz jest wprost niebotyczna. 86 goli w 160 meczach Roberta Lewandowskiego w reprezentacji Polski to wynik fantastyczny, a Norweg ma prawie dwukrotnie wyższą! Oczywiście zdarzają się wysokie średnie goli na mecz w przypadku zawodników, którzy rozegrali pojedyncze mecze w kadrze. Na przykład Józef Korbas i Zygmunt Steuermann wystąpili w biało-czerwonych barwach dwukrotnie i strzelili w tych meczach po cztery gole. Mają zatem średnią dwóch bramek na mecz, ale oczywiście wynika ona wyłącznie z bardzo małej próbki.
Wśród zawodników rozgrywających kilkadziesiąt spotkań przeciętna powyżej gola na mecz w kadrze narodowej wydaje się nierealna. Wątpliwości takie wyraził także Krzysztof Stanowski:
Po dzisiejszym meczu Erling Haaland ma w reprezentacji Norwegii bilans: 45 meczów, 48 goli.
Przecież to chore, czegoś takiego nigdy nie było.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) September 9, 2025
Jednak okazuje się, że bywali w historii światowej piłki gracze, którzy tego dokonali. Kto zatem w swoich pierwszych czterdziestu pięciu meczach reprezentacyjnych przebił wynik Brauta Haalanda i strzelił więcej niż czterdzieści osiem goli?
Najwięcej goli w pierwszych 45 meczach w reprezentacji:
- Gerd Müller 57 goli 1967-1973 (RFN)
- Sándor Kocsis 56 goli 1948-1954 (Węgry)
- Kunishige Kamamoto 56 goli 1964-1974 (Japonia)
- Ferenc Puskás 55 goli 1945-1952 (Węgry)
- Abdul Ghani Minhat 48 goli 1956-1961 (Federacja Malajów)
- Erling Braut Haaland 48 goli 2019-2025 (Norwegia)
- Pele 47 goli 1957-1965 (Brazylia)
Pomijam tu Viviana Woodwarda, który większość ze swoich 75 goli dla Anglii ponad sto lat temu natłukł w reprezentacji amatorskiej, która grała niezależnie od pierwszej drużyny.
Okazuje się, że w tylu pierwszych meczach reprezentacyjnych co Haaland, więcej goli strzelili jedynie legendarni Gerd Müller oraz Sándor Kocsis i Ferenc Puskas ze złotej węgierskiej jedenastki. I kompletnie nieznany, anonimowy dla przeciętnego kibica Japończyk Kunishige Kamamoto, który niestety zmarł dokładnie miesiąc temu.
Kamamoto przez całe życie grał w klubie Yanmar Diesel – fabrycznym zespole firmy produkującej silniki, który w 1993 roku został przemianowany na Cerezo Osaka. Co ciekawe – Japończyk był wtedy trenerem ich największego lokalnego rywala – Gamby Osaka. Kamamoto w 1968 roku zdobył brązowy medal olimpijski i został królem strzelców.
Identyczny dorobek co Haaland miał też Abdul Ghani Minhat grający w reprezentacji Malajów, czyli poprzedniku dzisiejszej Malezji. W latach 1961-62 strzelał bramki w jedenastu spotkaniach swojego kraju z rzędu i jest pod tym względem rekordzistą świata.
Jednak oczywiste jest, że Kamamoto i Minhat strzelali przeciwko słabeuszom nawet jak na skalę azjatycką. Malezyjczyk zaliczył na przykład siedem goli przeciwko Kambodży, a Japończyk sześć przeciwko Filipinom.
Komu bramki strzelał Erling Haaland?
Postanowiłem sprawdzić, z jak trudnymi rywalami mierzyły się reprezentacje narodowe wymienionych zawodników w czasie, w którym rozegrali oni swoje pierwsze 45 meczów w kadrze. Świetnym narzędziem do tego jest ranking Elo, bo ranking FIFA w dawnych czasach nie istniał.
Otóż okazuje się, że przepaść dzieli zarówno znanych rywali Haalanda od ekip, z którymi mierzyli się Kamamoto i Abdul-Ghani, ale także olbrzyma jest różnica między tym, przeciwko komu grali Müller, Kocsic i Puskas (nie mówiąc o Pelem), a tym, z kim mierzy się ostatnio Norwegia Haalanda.
| Gracz | Średnie miejsce rywala w świecie |
| Pele | 23. |
| Muller | 27. |
| Kocsic | 27. |
| Puskas | 31. |
| Haaland | 61. |
| Kamamoto | 83. |
| Abdul-Ghani | 91. |
Haaland strzelił pięć goli w jednym meczu Mołdawii, a hat-tricki zaliczył w meczu z Gibraltarem, Kosowem, Kazachstanem i Rumunią. Tylko ten ostatni przeciwnik robi wrażenie. Dla porównania Pele poza trzema bramkami przeciwko Egiptowi zaliczył hat-tricki z Francją (dwukrotnie!), Paragwajem, Chile, Argentyną i Belgią.
Nie chodzi o umniejszanie wielkiego osiągnięcia Norwega, ale o oddanie realnego obrazu tego, jak plasuje się Haaland w porównaniu do największych strzelców sprzed pół wieku. Choć trzeba też uczciwie przyznać, że przeciętna liczba bramek w meczu reprezentacyjnym wynosi dziś około 2,7 na spotkanie, w latach pięćdziesiątych przekraczała cztery gole na mecz, w sześćdziesiątych – trzy, a dopiero około 1974 roku spadła poniżej trzech. Zatem dziś o strzeleckie wyczyny znacznie trudniej.
Erling Braut Haaland cztery razy lepszy od Leo Messiego
Zresztą wystarczy zauważyć, że na powyższej liście nie ma żadnego gracza z ostatnich pięćdziesięciu lat!
Romelu Lukaku, który dziś z 89 bramkami jest wśród pięciu najlepszych strzelców międzynarodowych w historii za Ronaldo, Messim, Alim Daei z Iranu i Sunilem Chhetrim z Indii, w swoich pierwszych 45 meczach w barwach Belgii strzelił… czternaście bramek.
To uświadamia nam, dokąd na tej liście może dotrzeć Haaland mający już na koncie prawie pół setki goli. Zresztą Lewandowski w pierwszych 45 meczach strzelił „zaledwie” piętnaście bramek, Ronaldo – siedemnaście, a Messi – uwaga – trzynaście! Norweg ma ich już prawie cztery razy więcej i konia z rzędem temu, kto dziś potrafi powiedzieć, na ilu się zatrzyma.
WIĘCEJ O ELIMINACJACH MISTRZOSTW ŚWIATA:
- Serbowie pobili się między sobą na trybunach. Poszło o prezydenta [WIDEO]
- Brazylia pokonana na finiszu eliminacji. Boliwia może wrócić na mundial po 32 latach
fot. Newspix