Korona miała trudne wejście w sezon, ale teraz najwyraźniej wraca na właściwe tory. Pod rządami Jacka Zielińskiego to jest po prostu bardzo solidna drużyna, o której nikt nie może w tej lidze powiedzieć: „o, na pewno ją ogram”. Nie, kielczanie są w stanie postawić się każdemu, mają sporo jakości i są też bardzo dokładnie poukładani przez trenera. A jeśli przyjeżdża taki Motor – no to przegrywa, gdyż jest najzwyczajniej w świecie słabszy.

Owszem – ktoś może zauważyć, że różnie ten mecz dałby radę się ułożyć, gdyby Czubak wykorzystał swoją patelnię. Dostał piękne i inteligentne podanie piętą, wystarczyło dobrze kopnąć i byłoby 0:1. Czubak niestety dla niego uderzył źle, prosto w Dziekońskiego, więc Motor nie cieszył się z prowadzenia, ale i tak Korona była lepsza. Wiadomo, że dała się zaskoczyć, jasne też, że szczególnie na samym początku Motor dyktował warunki, natomiast na przestrzeni całego spotkania to gospodarze byli lepsi.
Stwarzali sobie więcej sytuacji, byli konkretniejsi.
Korona Kielce – Motor Lublin 2:0. Gospodarze to bardzo porządny zespół
Jeszcze Błanik nie trafił na 1:0, bo z jego podcinką poradził sobie Brkić, ale po przerwie przy uderzeniu Matuszewskiego nie miał już żadnych szans. Nie była to akcja w stylu wahadłowego, nie jest to przecież technik pierwszej klasy, natomiast tutaj pokazał nie do końca znane oblicze – nawinął rywala, przełożył sobie piłkę do prawej nogi i uderzył po długim rogu. Bramkarz poleciał, chciał to sięgnąć, niemniej nie miał czego w tej sytuacji szukać.
Drugi gol – świetne podanie od Długosza do Antonina, który zabawił się z Ede i ustalił wynik meczu. Ciekawa sprawa z tym obrońcą Motoru, bo mówi się, że bogate kluby tego świata chcą płacić za niego wielkie pieniądze, a często nie wiadomo, dlaczego. Potencjał potencjałem, ale Ziółkowski miałby iść za sześć baniek, a on za ponad osiem? No coś tu się nie zgadza, nie ma w tym większej logiki.
Jednak wracając do Korony – jeśli któraś z drużyn Ekstraklasy miałaby obrazować słowo „solidność”, to byłby to właśnie zespół z Kielc. Nie ma tam fajerwerków, ale jest za to sens, a tego brakuje na przykład Lechii, gdzie się dzieje, ale punktów z tego nie ma. W Koronie trener Jacek Zieliński wszystko poukładał tak, że działa.
Tyle i aż tyle. Ukłony!
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- „Cały czas mam kontakt z Urbanem”. Szykuje się powrót do kadry?
- Kolendowicz po wygranej z Widzewem. „Za dużo dzieje się wokół nas”
- Pogoń dokonała niemożliwego. Widzew w zasadzie też