Termalica wygrała już w tym sezonie z Jagiellonią Białystok i Górnikiem Zabrze, zabrała też punkty Pogoni Szczecin, ale Raków Częstochowa okazał się dla niej za mocny. Marek Papszun ma wiele powodów do radości.

Nie chodzi bowiem tylko o samo zwycięstwo, choć o nie oczywiście też. Również ta kolejka pokazała, jak trudno w lidze jest naszym pucharowiczom. Medaliki okazały się jednym z dwóch – obok Jagiellonii – którzy zdołali sięgnąć po pełną pulę.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Raków Częstochowa 2:3. Ekstraklasowy debiutant najlepszy na placu
Trenera Rakowa cieszyć może wiele rzeczy. Chociażby to, że po bardzo szybkiej utracie gola jego zawodnicy nie zaczęli panikować, grali to mityczne „swoje”, na własnych warunkach i sprawnie wyrównali, a po przerwie wyprowadzili kolejne ciosy.
Pozytywnym punktem zaczepienia jest także postawa Marko Bulata. Niedawno pozyskany pomocnik do tej pory rozegrał dla częstochowskiego zespołu osiem minut w eliminacjach Ligi Konferencji. Dziś po raz pierwszy wyszedł w podstawowym składzie, zaliczył pełne 90 minut i był najlepszy na boisku. Uwagę zwraca zwłaszcza jego jakość przy przerzutach i innych dalekich podaniach. W Niecieczy wszystkie tego typu zagrania Bulat miał celne, a to naprawdę spora sztuka. Ukoronowaniem dobrego występu była bramka na 2:1, gdy przepychający się z Leonardo Rochą Bartosz Kopacz nieroztropnie interweniował przed wychodzącym Miłoszem Mleczką i sprezentował gola Chorwatowi.
I tutaj dochodzimy do kolejnego plusiku. Leonardo Rocha dostał szansę, wytrwał do ostatniego gwizdka sędziego i doczekał się gola z główki po wrzutce Iviego Lopeza. Tych strzałów oddawał na potęgę, w powietrzu był nie do zatrzymania i już wcześniej powinien trafić do siatki, ale koniec końców zrobił swoje. W praktyce miał udział przy wszystkich trzech bramkach. Poziom jego frustracji po takim meczu musi się znacząco obniżyć.
Powroty Iviego Lopeza i Jeana Carlosa Silvy
Zaraz, zaraz, ktoś może się zdziwić, że pojawił się tu Ivi Lopez. Ano tak, Hiszpan i Jean Carlos Silva wrócili po dłuższej przerwie i wygląda na to, że mogą się bardzo przydać w nadchodzących tygodniach. Zwłaszcza Ivi kilka razy przypomniał, ile znaczy w ofensywie Rakowa. Z nim jest to po prostu zupełnie inne granie. Na lekki minus przegrana przebitka z Igorem Strzałkiem, po której gospodarze jeszcze złapali kontakt w końcówce.
Marek Papszun musi być zadowolony także dlatego, że to całościowo był bez wątpienia najlepszy ligowy mecz Rakowa w nowym sezonie. Nie dostrzegaliśmy ewidentnie słabego punktu – choć Apostolos Konstantonopoulos na pewno dostanie wykład, jak się ustawiać przy dośrodkowaniach sprzed linii końcowej, by taki Jesus Jimenez nie mógł sobie wbijać piłki do siatki niemal z linii bramkowej – a co równie istotne, wszyscy zawodnicy z przodu wypadli dobrze lub bardzo dobrze.
Tomasz Pieńko pierwsze dwa spotkania po zmianie barw miał fatalne, ale coś się ruszyło. W rewanżu z Maccabi Hajfa wywalczył decydującego karnego, a dziś zaliczył asystę na 1:1. Sergio Guerrero na chwilę pomylił kolory i zagrał wprost pod nogi Rochy, który rozprowadził akcję do Pieńki. Na koniec Ameyaw wślizgiem uprzedził Kasperkiewicza i Raków cieszył się z gola wyrównującego.
Oczywiście Papszun z pewnością znajdzie także rzeczy do poważnego omówienia ze swoimi podopiecznymi. Stracone bramki przecież z czegoś się wzięły. Raków, przynajmniej w wymiarze krajowym, od pewnego czasu nie imponuje już tak szczelną defensywą, z jaką go kojarzyliśmy. W ostatnich dwunastu ligowych meczach Kacper Trelowski tylko trzy razy zagrał na zero z tyłu. A gdy już wydawało się, że po trzeciej bramce beniaminek znalazł się na deskach, niespodziewanie wrócił do gry i zapewnił nam emocje do samego końca. Bartosz Kopacz jeszcze w czwartej minucie doliczonego czasu uderzał z woleja sprzed pola karnego, tyle że akurat tam, gdzie stał Trelowski.
Całościowo jednak w Rakowie mają co świętować. Wyeliminowanie Maccabi i nienarobienie sobie kolejnych problemów w Ekstraklasie kilka dni później z pewnością mocno podbuduje drużynę spod Jasnej Góry przed postawieniem kropki nad „i” w temacie awansu do fazy ligowej Ligi Konferencji.
Zmiany:
Legenda
Fot. Newspix