Reklama

Kolendowicz pierwszym zwolnionym w sezonie? Wygląda na faworyta

Paweł Paczul

11 sierpnia 2025, 16:24 • 5 min czytania 52 komentarzy

Przed sezonem Robert Kolendowicz raczej nie był w czołówce typowanych do smutnej nagrody trenera, który jako pierwszy pożegna się z pracą w Ekstraklasie. Oczywiście nie był też na drugim biegunie, bo mimo wszystko można było mieć wątpliwości – choćby biorąc pod uwagę temperament nowego właściciela – ale znalazłoby się kilku szkoleniowców na gorętszym krześle. Tymczasem wydaje się, że to właśnie Kolendowicz wysunął się na prowadzenie w tym nieprestiżowym wyścigu.

Kolendowicz pierwszym zwolnionym w sezonie? Wygląda na faworyta

Naturalnie trzeba zwrócić uwagę na wyniki, które są takie sobie, a Alex Haditaghi ma zdecydowanie większe ambicje. Niestety Pogoń w mijającej kolejce przegrała z beniaminkiem, Arką, wcześniej też nie poradziła sobie ze świeżakiem, bo w Niecieczy było ją stać tylko na remis. A wcześniej była jeszcze kompromitacja 1:5 z Radomiakiem i tylko wysoka wygrana z Motorem wygląda poważnie.

Reklama

Kiepsko. Wiadomo, że Kolendowicz może się bronić zmianami w zespole – i robi to, o czym za chwilę – ale z drugiej strony nie musi Ekstraklasy łączyć z pucharami, więc czasu na pracę z zespołem ma naprawdę sporo. To nie jest historia jak z Białegostoku, gdzie Jagiellonia ma plac budowy i dwa fronty. A i tak nabiła więcej punktów niż Pogoń, mimo że rozegrała jeden mecz mniej (choć oczywiście tutaj można odbić piłeczkę, że grała u siebie, niemniej ktoś może też powiedzieć, że Portowcy nie powinni tracić pięciu punktów z beniaminkami ani w Gdyni, ani w Niecieczy, ani w kosmosie).

Dlatego nie ma żadnych wątpliwości, że Pogoń zanotowała falstart. Kolendowicz to z pewnością wie, więc postanowił się bronić. Na razie nie poprawą gry drużyny, tylko w mediach, konkretnie w Kanale Sportowym. Mówił dziś:

Ibrahima Sissoko – pierwsze słyszę. Nigdy nikt ze mną o nim nie rozmawiał. Nazwisk wokół naszego zespołu przewinęło się tyle, że zaczynam się gubić. Część była prawdziwa, część w ogóle. Chciałbym konkretów. Jestem zmęczony słuchaniem o Christianie Benteke, o innych wielkich nazwiskach. Czasami lepiej jest mniej mówić i więcej działać. To też się u nas zmieniło, bo wcześniej działaliśmy w ciszy, dyskretnie. Teraz komunikacja jest bardziej otwarta.

Proces decyzyjny w naszym klubie się zmienił. Miałem wiedzę o tym, którzy zawodnicy do nas przychodzą, ale to, na co się umawialiśmy, nie zostało zrealizowane, bo okienko jeszcze się nie zamknęło. Mieliśmy zaplanowane wzmocnienia na kilku pozycjach, ale tego nie uczyniliśmy. Czekam do końca okienka, zobaczymy, na jakim będziemy etapie.

Nam tego czasu daje się mało na przebudowę, ale jak zobaczymy na zmiany, jakie u nas zaszły, to są one duże. Odszedł dyrektor sportowy, szef skautingu, główny fizjoterapeuta, trener przygotowania siłowego, rzecznik prasowy i jedenastu zawodników, w tym piłkarze dla mnie ważni jak Joao Gamboa i Rafał Kurzawa, którzy zabezpieczali sytuację po stracie piłki. Odszedł też Wojciech Lisowski, który był ważną postacią w kontekście zarządzania szatnią, do której doszło sześciu nowych zawodników. Zmiany są olbrzymie, mówienie o czymś więcej niż o budowaniu zespołu, jest czymś hurraoptymistycznym.

Odważny jak Robert Kolendowicz. Tylko czy to się opłaci?

No i wyraźnie widać, że jest to obrona poprzez atak, bo trener po prostu wyprowadził kilka strzałów w swoich przełożonych. Nawet nie trzeba czytać między wierszami: Kolendowicz wprost mówi, że w mediach lata wiele dużych nazwisk w kontekście Pogoni, ale na końcu do klubu nie trafia Benteke albo Witsel, tylko na przykład gość z drugiej ligi tureckiej. Wskazuje też, że była między nim i Haditaghim oraz Kesslerem jakaś umowa na wzmocnienia, a to nie zostało zrealizowane. I owszem, do końca okienka jeszcze sporo czasu, ale „zobaczymy”.

Szczerze – odważny ruch. Jeśli Haditaghi potrafi wysmażyć elaborat na X-ie wymierzony w dziennikarza, bo w czymś mu przeszkadza, jeśli potrafi nazwać kłamcami Międzygminny Zakład Aktywności Zawodowej, który zarzucał Pogoni zaleganie z kasą, jeśli otwarcie mówi o pasożytach i innych takich stworzeniach, to po tej kilkumiesięcznej znajomości wiadomo, że on nie pieprzy się w tańcu. Cokolwiek o nim sądzić, czy tu ma rację, czy tam nie ma, każdy musi się zgodzić, że z tym gościem nie ma miękkiej gry.

A mimo wszystko Kolendowicz wstał i wybrał przemoc. Więc tak – odważnie.

Ponadto jest też oczywiście klasyka, czyli obrona poprzez wskazywanie tego, co się straciło i tutaj faktycznie trzeba przyznać, że zmian było sporo. Natomiast wydaje się, że i tak trener się trochę zapędził, bo naprawdę rzecznik prasowy nie ma wpływu na wyniki – gdyby miał, Lechia Gdańsk nie wygrałaby żadnego meczu, skoro ma na tym stanowisku zamontowane drzwi obrotowe.

Ale tak poza tym… Czy to też nie są poniekąd strzały w rządzących? Oczywiście, że tak. Kolendowicz mówi o „hurraoptymizmie”, a wcześniej wskazuje na masę zmian, w domyśle nie zawsze potrzebnych, skoro Gamboa, Kurzawa i nawet Lisowski byli mu tak potrzebni.

Cóż, szybko skończyły się miłe chwile. Jeszcze w maju Haditaghi mówił na naszych łamach: – To świetny szkoleniowiec. Gracz zespołowy, który jest znakomity w komunikacji, rozumie, że musimy grać młodymi zawodnikami i umie to robić. To przyszła supergwiazda trenerki, nie zdziwię się, jeśli kiedyś zobaczymy go w najlepszych ligach.

To było jednak przed finałem Pucharu Polski i przed porażką w kolejnym „finale”, czyli przed meczem w Białymstoku, który zdecydował, że to Jaga gra teraz w pucharach, a nie Pogoń. Wówczas Haditaghi doceniał Kolendowicza i za umiejętności, i za komunikację.

W sobotę pewnie po raz kolejny zwątpił w to pierwsze, a dziś w to drugie.

WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN NA WESZŁO:

Fot. Newspix

52 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama