Globalizacja jest obecna wszędzie i nie inaczej jest w piłce nożnej od lat. Są jednak takie momenty, kiedy kibic może powiedzieć: oho, wchodzimy szczebel wyżej. Tak było na przykład w sytuacji, gdy Superpuchar Hiszpanii przeniesiono na boiska Arabii Saudyjskiej. Teraz, również w przypadku Hiszpanów, ma dojść do kolejnego „eksportu”.

Kilka klubów już mogło się przyzwyczaić, że szefostwo La Liga lub RREF coraz śmielej spogląda w stronę opcji rozgrywania swoich spotkań za granicą. Oczywiście najbardziej to się opłaca wtedy, gdy grają Barcelona lub Real, a niewykluczone, że nawet takie spotkanie, wyjęte wprost z terminarza, będzie kiedyś przeniesione na inny kontynent.
FC Barcelona zagra jeden mecz ligowy w USA?
Powiększona tolerancja na tego typu zdarzenia objawia się na przykład wnioskami RREF, takimi jak w temacie meczu Barcelony z Villarrealem. Hiszpańska federacja oficjalnie ogłosiła, że istnieje możliwość rozegrania meczu 17. kolejki (20 grudnia) właśnie poza granicami kraju.
Chodzi o Miami. Tam Barcelona (jako gospodarz) miałaby zmierzyć się z „Żółtą Łodzią Podwodną”, co niewątpliwie zapisałoby się w historii futbolu w Hiszpanii. Do tej pory mówiło się tylko o planach, a jeśli wniosek RREF zatwierdzą UEFA i FIFA, oficjalnie dojdzie do ekspansji. A co by nie mówić, to zupełnie coś innego niż mecze towarzyskie przed sezonem. Takie rozwiązanie oznaczałoby bowiem pozbawienie kibiców obu klubów szans, żeby obejrzeć swoich ulubieńców w normalnych warunkach. Łatwo wyobrazić sobie przeciwników tego ruchu. Zgoda?
WIĘCEJ O BARCELONIE NA WESZŁO:
- Piłkarz Barcelony zabrał głos w sprawie swojej przyszłości. Jasne stanowisko
- Ter Stegen przemówił po aferze. “Czas patrzeć w przyszłość”
Fot. Newspix