Wydawało się, że wszyscy już zrozumieli – nawet jeśli trafiasz w piłkę, wciąż możesz faulować, dotknięcie futbolówki nie uprawnia cię jednocześnie do zmasakrowania przeciwnika, nie możesz mu na przykład połamać nóg i bronić się: „hej, ale wcześniej trafiłem w piłkę!”. Faktycznie, kiedyś tak było, ale kiedyś też nie było prądu, a dziś jest, bo i świat, i piłka się cywilizuje. Fajnie, że coraz więcej osób nie ma z tym problemu, niefajnie, że problem ma główny ekspert sędziowski w stacji z prawami do Ekstraklasy.

Otóż Adam Lyczmański zakwestionował faul Majchrowicza w meczu Korona – Radomiak, który wyglądał tak:
Dawid Błanik po raz drugi! Korona prowadzi już 2:0 po golu z rzutu karnego
📺 Mecz z Radomiakiem trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/1WPEFUY4TB
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 8, 2025
Ekspert stwierdził: – Interwencja bramkarza jest prawidłowa. Jest skupiony na piłce. Napastnik może wykazuje jakąś inicjatywę zagrania piłki, ale to leżenie, oczekiwanie… To szukanie VAR po prostu. W tym przypadku udało się VAR znaleźć. Kontakt jest, ale to co – zostawiamy napastnikowi otwartą furtkę w polu karnym, stoimy? Interwencja bramkarza jest efektywna. Miał rozwinąć napastnikowi czerwony dywan? W poprzednim sezonie takie sytuacje były rozstrzygane dobrze, w tym gra bramkarza została usystematyzowana i nagle to. Zobaczmy, jak długo sędzia jest przy monitorze. Wewnętrznie czuję, że był zły i nie chciał dyktować rzutu karnego. To prawidłowy atak częścią ciała, którą zagrana została piłka.
Cóż, chyba przydałby się eksperyment, w którym bramkarz z pełnym impetem ładuje się w głowę Lyczmańskiego, choć może to już za nami, skoro ten gada jak potłuczony. Natomiast jeśli takie badanie jednak nie miało miejsca i opowiadanie podobnych historii przychodzi Lyczmańskiemu naturalnie – bez kontaktu z przeciwnikiem – to po prostu jesteśmy ciekawi, czy w takiej sytuacji od razu by się podniósł, czy też „leżałby i oczekiwał”.
Naprawdę trudno zrozumieć, jak można obejrzeć powyższy film i stwierdzić, że wszystko z perspektywy bramkarza było w porządku. Majchrowicz trafia w piłkę, ale potem ładuje się w głowę w Nono i zdecydowanie nie jest to pierdoła w stylu Szczęsny vs Messi na mundialu. Po prostu bramkarz postąpił nierozważnie, dokładnie tak jak stoper, który jedzie wślizgiem i zabiera piłkę, ale jednocześnie zabiera nogi rywala, a rywala do szpitala.
Tymczasem Lyczmański kpi: „Napastnik może wykazuje jakąś inicjatywę zagrania piłki”.
Jak to, cholera, „może”, jak to „jakąś”?! Skacze do głowy, jest aktywniejszy niż Blasco i dostaje w mordę, a on mu mówi „może”? To co miałby zrobić, żeby nie było „może”, tylko „na pewno” – Nono ma wziąć megafon i ogłosić wszystkim na trybunach (i Lyczmańskiemu przed ekranem), że on zaraz będzie główkował? Wtedy ekspert potraktuje go poważnie?
I oczywiście, że w erze VAR mamy piłkarzy, którzy szukają byle kontaktu, żeby się położyć i zmusić sędziego do przyjrzenia się sprawie na monitorze. Tyle że to nie ten przypadek – piłkarz Korony miał bardzo nieprzyjemne starcie z bramkarzem Radomiaka, który nie wyliczył sobie te sytuacji poprawnie, za co został ukarany rzutem karnym.
A szukanie VAR-u, o którym mówi Lyczmański, odbyło się w Łodzi, gdzie pomocy u arbitra poszukał Fornalczyk. Tyle że tam Lyczmański widzi rzut karny (!!!), a tutaj już nie, co właściwie zabiera sens dalszej dyskusji, bo jak się mu pokaże słonia, to powie, że to hipopotam.
I okej, ale kiedyś w takim przypadku zabierano do okulisty, a nie do telewizji.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- “To napastnik szukał kontaktu”. Kwiatkowski o cofnięciu karnego na Fornalczyku
- Trela: Chcemy tygrysów, chowamy koty. Kamil Jakubczyk i wyjście poza schemat
- AZ Jackson: W Jadze poczułem się bardziej potrzebny niż w moim kraju [WYWIAD]
Fot. Newspix