Nie ma lekkiego terminarza Bruk-Bet Termalica Nieciecza po powrocie do Ekstraklasy. Beniaminek rozegrał już mecze z Jagiellonią, Cracovią i Pogonią, czyli potencjalnie drużynami walczącymi co najmniej o europejskie puchary, a już udało mu się zgromadzić cztery punkty. Dziś „Słonie” zatrzymały gości ze Szczecina, którzy musieli sobie radzić bez Efthymiosa Koulourisa.

Ku rozpaczy wielu graczy Fantasy Ekstraklasa grecki napastnik nie znalazł się w składzie Portowców. Oficjalna wersja jest taka, że zgłosił on ból pleców, ale Alex Haditaghi przed kamerami Canal+ zdawał się sugerować, że to przede wszystkim element gier pozaboiskowych związanych z chęcią zatrzymania tego piłkarza i ofertami, które klub za niego odrzucił.
– Złożyliśmy mu bardzo dobrą ofertę. Jeśli chodzi o tę kontuzję… Powiedziałbym, że to element biznesu – stwierdził Haditaghi.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Pogoń Szczecin 1:1. Remis bez Koulourisa
Za Koulourisa w ataku wystąpił Patryk Paryzek. Cóż, nie wypadł tragicznie, potrafił wywalczyć faul po założeniu siatki przy linii bocznej czy dobrze zagrać „na ścianę” w jednej z nielicznych zgrabnych akcji Pogoni przed przerwą, ale było oczywiste, że do poziomu Greka się nie zbliży. Jeszcze gorzej zaprezentował się Adrian Przyborek, który kompletnie nie mógł się odnaleźć i razem z Paryzkiem nie wyszedł już na drugą połowę.
Trener Robert Kolendowicz problemów miał jeszcze więcej, bo do zdrowia nie zdążył wrócić Valentin Cojocaru. Jasne, Rumun ostatnio zawalił kuriozalnego gola z Motorem, jednak całościowo daje znacznie więcej pewności niż Krzysztof Kamiński, który wprowadzał dziś multum nerwowości w szeregi swojego zespołu. Chodziło zarówno o jego wyjścia na przedpole, jak i grę nogami. Kamiński lubi mieć piłkę przy stopie, lubi granie krótkimi podaniami, ale zdecydowanie zbyt często zdarzają mu się wtedy nonszalanckie momenty.
Dziś mógł w ten sposób zaliczyć dwie komediowe wtopy. Tuż przed gwizdkiem na przerwę podał piłkę pod nogi Macieja Wolskiego, którego bohatersko zablokował Loncar, a na koniec Fassbender nie połapał się w zamieszaniu i Kamiński jakoś zażegnał niebezpieczeństwo. Z kolei w drugiej odsłonie obrońca standardowo wycofał do niego futbolówkę, tyle że ten – najwyraźniej trochę oślepiony przez słońce – nie docenił biegnącego w jego stronę Deisadze, spokojnie stał i czekał na piłkę, a tu się okazało, że rezerwowy gospodarzy jest szybszy. Strzelał jednak tak blisko bramkarza Portowców, że trafił w niego. Pozostało mu się tylko złapać za głowę, to była wymarzona sytuacja.
Kamiński nie był pewny również przy dośrodkowaniach i po jednym z rzutów rożnych zaliczył pusty przelot, a Arkadiusz Kasperkiewicz w nie do końca kontrolowany sposób z najbliższej odległości strzelił gola.
Zmiany w Pogoni podziałały
Termalica dość długo szachowała Pogoń. Nawet jeśli od czasu do czasu przyjezdnym coś wychodziło, były to jedynie przebłyski, po których następowały kolejne minuty ofensywnej niemocy. Jako tako poziom cały czas utrzymywał tylko Jose Pozo. Już kilka razy zaznaczaliśmy, że gdy jego drużyna broni, najczęściej człapie, ale z piłką przy nodze potrafi rządzić. W sobotnie popołudnie w Niecieczy pod tym kątem przerastał wszystkich o klasę. Gdy Hiszpan atakuje, mimo braku torpedy w nogach samym balansem ciała potrafi minąć nawet kilku rywali, o czym parę razy przekonali się Ambrosiewicz z Kubicą. Miłosz Mleczko najlepszą interwencję w meczu zaliczył właśnie po kapitalnej akcji Pozo, który wpadł w pole karne i kąśliwie uderzył, zmuszając bramkarza „Słoni” do dużego wysiłku.
Robert Kolendowicz w przerwie od razu dokonał trzech zmian. Bez wątpienia z Juwarą, Borgesem i Ndiaye Pogoń funkcjonowała znacznie lepiej, zwłaszcza że gospodarzom chyba już trochę dawało się we znaki tempo, które narzucili wcześniej. Efektem było w końcu wyrównanie po efektownym wbiegnięciu Ulvestada i strzale Grosickiego przy słupku. Czy jednak można stwierdzić, że to szczecinianie powinni czuć większy niedosyt z remisu? Niekoniecznie, mimo anulowanego gola (Huja odbił piłkę ręką po woleju Juwary), bo jak już wspomnieliśmy, Termalica także do końca stwarzała zagrożenie.
Pogoń na początku sezonu pokazuje, że spotkania wyjazdowe znów mogą być jej problemem. Z kolei piłkarze Marcina Brosza udowodnili już, że świetnie funkcjonują jako zespół i dopóki mają siły na mocny pressing w środkowej strefie, każdy przeciwnik będzie miał z nimi trudną przeprawę.
Zmiany:
Legenda
Fot. Newspix