Cezary Kucharski i jego świta zrobili tak wiele dla uratowania Korony, że zaraz postawią im w Kielcach pomnik. Czy klub ze stolicy świętokrzyskiego istniałby dalej, gdyby nie zdolności negocjacyjne tajemniczej grupy inwestorów? Z pewnością nie. Kielce są teraz niezwykle wdzięczne niedoszłym właścicielom lokalnego klubu. W żadnej knajpie w tym mieście nie pozwolą Kucharskiemu zapłacić rachunku.

Skąd ten dziwny, mogłoby się wydawać, wstęp? Ano stąd, że, zdaniem Cezarego Kucharskiego, on sam i jego ludzie mają wielkie zasługi w tym, że Korona w ogóle przetrwała. Jak to możliwe? Były agent wraca do tematu niedoszłego przejęcia kieleckiego klubu w rozmowie z iGol.pl.
– Pani prezydent Kielc ogłosiła przecież publicznie, że nowym właścicielem będzie Mariusz Siewierski. Mariusz zaprosił mnie do współpracy choć wcześniej nie byłem zaangażowany w te negocjacje. Ostatecznie polityka zadecydowała o zmianie.
– Wszystko, co wcześniej przez wiele miesięcy wynegocjował Mariusz Siewierski z miastem, zostało przejęte przez lokalnego biznesmena. Jedno trzeba jednak przyznać: negocjacje, które prowadził Siewierski, doprowadziły do wypracowania bardzo korzystnych warunków dla Korony. Nowy właściciel wszedł niejako „na gotowe” — przejął świetnie przygotowaną strukturę umożliwiającą rozwój i stabilność.
– Kibice Korony powinni być raczej wdzięczni za korzystne negocjacje dla ich klubu, a na ocenę dokonanego wyboru należy poczekać.
Wielkie zasługi Kucharskiego dla Korony Kielce
Przyznamy, że takich fikołków nie robił w Ekstraklasie nawet Orest Lenczyk. Kucharski twierdzi, że kielczanie powinni być wdzięczni za to, jak tajemniczy inwestorzy prowadzili negocjacje? No to przypomnijmy, jak było.
Pani prezydent Agata Wojda dobitnie dała do zrozumienia, że nie zamierza dalej finansować Korony, nawet jeśli ta znajdzie się pod ścianą. I właśnie pod taką ścianą się znalazła. Był luty, a od marca klub miał stracić płynność finansową. Kielce były zdesperowane, żeby oddać spółkę komukolwiek. Miastu nie zależało na pieniądzach – przejęcie akcji wyceniono bowiem na ledwie sto tysięcy złotych. Ratusz chciał za to zagwarantować podczas negocjacji, żeby nowy właściciel wpompował do klubu na wejściu sześć milionów złotych.
Na takie warunki zgodził się Mariusz Siewierski, były współpracownik Kucharskiego, który nawet wystąpił na oficjalnej konferencji prasowej. Okazało się na niej, że…
- Siewierski jest tylko twarzą grupy interesów, ale mimo wielu pytań nie może powiedzieć, kto do niej należy (czyli robi tajemnicę z tego, kto de facto miałby być właścicielem Korony)
- mówi za to o innych szalenie ważnych kwestiach – na przykład wspomina kieleckiego tukana z lat dziewięćdziesiątych i pozdrawia poznaną na weselu rodzinę Rafała Zawieruchy
- klub miałaby przejąć dopiero co założona spółka celowa z siedzibą w wirtualnym biurze i z kapitałem zakładowym w kwocie pięciu tysięcy złotych
- o tym, kto tak naprawdę miałby stać się właścicielem klubu, nie dowiedzą się nawet radni, którzy muszą wyrazić zgodę na sprzedaż
Mówiąc wprost – transakcja śmierdziała z kilometra ze względu na całą tę niewytłumaczalną aurę tajemniczości. Kto kupuje Koronę? Nie powiem, ale będzie fajnie. Na taki styl negocjacji oburzali się nie tylko kibice, ale i radni, którzy finalnie zablokowali dopięcie tego dealu. I trudno im się dziwić – mieli głosować za bądź przeciw sprzedażą klubu, lecz nikt nawet nie potrafił odpowiedzieć im na najprostsze pytanie: komu tak właściwie ten klub zostanie sprzedany? Dopiero gdy rozmowy już upadły, wyszło na jaw, że jednym z enigmatycznych inwestorów miał być Cezary Kucharski.
Widząc, że z tej historii nie urodzi się nic dobrego, lokalny biznesmen, Łukasz Maciejczyk, podjął spontaniczną decyzję o zakupie Korony. Żeby nie wydłużać procesu, bo klub potrzebował pieniędzy na już, zgodził się na wszystko to, co miasto wynegocjowało z Siewierskim i spółką.
Cała reszta jest już historią.
No naprawdę – bohaterowie, na jakich Kielce nie zasłużyły. Aż strach myśleć, za co inni ludzie, z którymi Kucharski robił biznesy, powinni być mu wdzięczni. Sami powiedzcie – czy gdyby nie wyceniał spokoju Roberta Lewandowskiego na 20 milionów euro, ten miałby dziś okazję współpracować z Pinim Zahavim, czyli jednym z najlepszych agentów na świecie? Pewnie nie. Piłkarz Barcelony powinien do dziś dziękować.
A już wkrótce Kucharskiemu dziękować mogą kibice Śląska Wrocław, bo agent piłkarski – wraz z grupą tajemniczych inwestorów – szykują się do przejęcia tego klubu. Ale spokojnie – nawet, jeśli im się to finalnie nie uda, dadzą WKS-owi bardzo wiele.
Kucharski chce przejąć Śląsk. Rozmawia z… dyrektorem Arsenalu
WIĘCEJ O KORONIE KIELCE:
- Kucharski chce, żeby Korona zrozumiała, co straciła
- W Koronie pojawił się uśmiech. Jak wiele zmienia sprzedaż klubu
- Kolejny beniaminek wygrywa! Wisła lepsza od wykartkowanej Korony
Fot. newspix.pl