Świetna trenerka, ale jednocześnie trudny człowiek. Taki obraz Niny Patalon wyłania się z rozmów z osobami, które z nią pracowały albo ciągle pracują. Potrafiła mieć pretensje o… fotkę cieszącego się sztabu. Zwołać dziwną odprawę o północy. Zapewnić kogoś, że wszystko jest w porządku, po czym go zwolnić. Niecały rok temu nie miała w Polskim Związku Piłki Nożnej zbyt mocnej pozycji, ale po awansie na Euro i niezłym turnieju w Szwajcarii jej zwolnienie byłoby niezbyt rozsądne. Albo wręcz głupie. Tym bardziej że mówimy o osobie, która stała się ambasadorką piłki kobiecej w Polsce i robi wiele dla jej rozwoju.

– Nikt w strukturach PZPN nie ma żadnych wątpliwości. Nina Patalon powinna kontynuować pracę jako trenerka kobiecej reprezentacji. Turniej w Szwajcarii pokazał, że obrany kierunek zaczyna przynosić efekty, choć na pewno w przyszłości czeka ją wiele pracy – mówi nam Adam Kaźmierczak, wiceprezes PZPN ds. organizacyjno-finansowych.
Słyszę, że inne najważniejsze osoby w związku, łącznie z prezesem Cezarym Kuleszą, są obecnie podobnego zdania. Jutro albo pojutrze odbędą się rozmowy z selekcjonerką i najprawdopodobniej w najbliższym czasie dowiemy się, że Patalon przedłużyła umowę. Choć ostateczną decyzję musi podjąć sama zainteresowana.
Gdy pytam osoby, które pracują lub pracowały z Patalon, jaką jest osobą, słyszę bardzo różne odpowiedzi. Pozytywne, ale też sporo negatywnych. Ciekawe jest to, że czasami w odmienny sposób oceniane są te same jej decyzje i zachowania.
Jaka naprawę jest Nina Patalon – egoistyczna czy profesjonalna?
Dobry przykład to sparing z Ukrainą przed Euro 2025, wygrany 4:0. Spotkanie zostało rozegrane 27 czerwca w Mielcu. W tym samym dniu w Rzeszowie odbył się finał Euro do lat 19 kobiet, w którym Hiszpanki pokonały Francuzki.
– Jest trochę egoistyczna. Uparła się, żeby rozegrać mecz właśnie w tym dniu i żadne argumenty nie przekonały jej, że lepiej będzie przełożyć go na dowolny inny termin, bo nałożą się na siebie dwa nasze wydarzenia. Musiała postawić na swoim. Być może przynosi to efekty, ale nie jest z nią łatwo pracować – mówi nam jedna osoba.
A druga ma nieco inne zdanie. – Ja w tym widzę przede wszystkim profesjonalizm i pracę na swoich zasadach – słyszę.

Nina Patalon i Ewa Pajor
Było tak: sprawa ze sparingiem toczyła się od lutego. Godzinę finału Euro U-19 (20.00) oczywiście z góry narzuciła UEFA. Dlatego mecz Polek z Ukrainkami musiał się odbyć o 15.30.
Najpierw dzwonili ludzie z TVP, żeby zagrać dzień wcześniej. Proponowali 20.00, TVP Sport, prime time. Nie przekonali nikogo.
Później ludzie z podkarpackiego związku, którym zależało na promocji obu wydarzeń, kontaktowali się bezpośrednio z Patalon. – A wiecie państwo, co to jest mikrocykl treningowy? – usłyszeli od selekcjonerki.
Kiedy zadzwonili do Kuleszy, ten stwierdził, że nie będzie się w to mieszał, bo jeszcze piłkarkom nie pójdzie na Euro i wina spadnie na niego.
Patalon objęła reprezentację piłkarek w marcu 2021 roku. Najpierw tymczasowo, zastępując Miłosza Stępińskiego, a po kilku tygodniach była już selekcjonerką na pełen etat. W jednym z tekstów, pisanych po awansie Polek na Euro 2025, porównałem ją do Nikoli Grbicia. Chodziło właśnie o ten moment objęcia reprezentacji: tak, jak na początku 2022 roku wszyscy byli przekonani, że to Serb powinien przejąć kadrę siatkarzy, tak niecały rok wcześniej środowisko kobiecej piłki mówiło jednym głosem: jeżeli ktoś ma pchnąć zespół narodowy do przodu, to właśnie Nina Patalon.
Argumentów było sporo: przeszła drogę od pracy z dziewczynkami w klubie, przez bycie asystentką w kadrze do lat 15, prowadzenie reprezentacji U-17 i U-19, do dorosłego zespołu narodowego. Zna większość zawodniczek, poza tym już wtedy była pierwszą (do dziś pozostaje jedyną) Polką z licencją UEFA Pro. Panowała zgodna opinia, że jest świetną trenerką.
Kontrolowała wszystko
Specyficzna. Trudna. Charakterna. Idąca po trupach do celu. Dokładna. Pedantyczna. Mająca swoją wizję i poczucie misji. Wiedząca bardzo wiele.
Te określenia słyszę najczęściej, gdy pytam, jaka naprawdę jest Nina Patalon. Jedne bardziej pozytywne, inne nieco mniej. Część osób dodaje, że zmieniła się mocno, gdy objęła pierwszą kadrę. Na konferencjach prasowych pracownicy PZPN zaczęli robić „sztuczny tłum”. To oni zadawali pytania, które Patalon… już znała, bo zostały wcześniej do niej wysłane. Niektóre pytania „cenzurowała”, gdy jej się nie podobały.
Ludzie robiący zdjęcia dla PZPN szybko nauczyli się, że na każdej fotografii musi być uśmiechnięta. Zdarzało jej się mocno zdenerwować, gdy wypadała niekorzystnie. Musiała wszystko kontrolować. Kiedyś na zgrupowaniu zorganizowała odprawę sztabu o… północy. Mimo późnej pory każdy miał wyliczać, czym się zajmuje.
Inna sytuacja: jest mecz kadry i ktoś publikuje na Instagramie, na relacji, radość ławki rezerwowych. Wyskakującego asystenta, dietetyczkę. Patalon jest zła. „Nie publikujemy zdjęć ludzi ze sztabu!” – ordynuje. Dlaczego? Nie bardzo wiadomo. Często mówiła, że media społecznościowe w ogóle jej nie interesują, a pracownicy PZPN mieli uzasadnione podejrzenia, że używa anonimowych kont, bo wszystko bardzo szybko zauważała.
Przed meczami na murawę nie mógł wejść nikt, kto nie ma na sobie korków. Możliwe, że nie było i nie ma drugiej osoby w PZPN, która aż taką wagę przywiązuje do wystąpień publicznych. Długo przygotowuje się i do wywiadów, i do konferencji prasowych. Zapisuje sobie wiele rzeczy na kartce.
– Jeśli tego nie zrobi, ma czasami problem z tym, żeby naturalnie rozmawiać – słyszę od osoby ze związku.
„Spadochroniarz” w PZPN
Ciekawie było, gdy Patalon szukała nowego rzecznika prasowego kadry. W PZPN-ie od 2022 roku pracował już Maciej Mastalerek, prywatnie brat szefa gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy. Dostał się do departamentu mediów, na początku był nieco przestraszony. Mówił, że co trzeba, to będzie robił. Jedno z zebrań, szefową departamentu była jeszcze Aleksandra Rosiak. – Widzę, że jest z nami nowy kolega. Czym będzie się zajmował? – padło pytanie. Mastalerek odpowiedział: – Szczerze mówiąc, to nie wiem, bo jeszcze nie przeczytałem umowy.
Dostał wtedy w związku pseudonim „spadochroniarz”.
Kiedy niedługo później spytano go, w czym czuje się najlepiej, bo „media” to szerokie pojęcie, przyznał, że sam nie wie. Rzucono go na media społecznościowe, jeździł m.in. na futsal. Kiedy selekcjonerka szukała rzecznika, kolejne osoby odmawiały. Z różnych powodów. – Ciężko się z nią pracuje, po prostu – słyszę od jednej z nich. Wzięto Mastalerka.
Przed Euro 2025, gdy zainteresowanie kobiecą kadrą było rekordowe, wielu dziennikarzy próbowało umawiać się na wywiady z zawodniczkami. Duża część pisała do Mastalerka, w końcu jest rzecznikiem. Jednym odpisywał po jednym dniu, innym po dwóch dniach, pozostałym w ogóle. Do rozmów często nie dochodziło. Jeden z dziennikarzy wściekły wyjechał ze zgrupowania piłkarek w Arłamowie, bo dogadał się na coś zupełnie innego, a prawie nic nie dostał.
Choć akurat tu trzeba oddać, że nie była to do końca wina rzecznika. Przykład szedł z góry, pewne rzeczy blokowała Patalon. W związku można usłyszeć, że nie jest mistrzynią Polski w relacjach interpersonalnych i w różnych okolicznościach żegnała się z członkami sztabu.

Trening kobiecej kadry w Arłamowie
Jeden z nich kiedyś do niej przyszedł. Mówi, że ma ofertę z klubu męskiej Ekstraklasy ze swojego regionu i chciałby wiedzieć, na czym stoi w kobiecej kadrze. Usłyszał od Patalon, żeby był spokojny, bo wszystko jest w porządku. Jednak nagle zaczęły się między nimi psuć relacje. O pewnych rzeczach dowiadywał się naokoło. Minęło kilka tygodni i został zwolniony.
Czy gdyby nie Patalon, Katarzyna Kiedrzynek dalej grałaby w reprezentacji? Niewykluczone. Bramkarka PSG, a wcześniej Wolfsburga, jest charakterną osobą i zawsze miała swoje zdanie. Patalon niekoniecznie jest po drodze z takimi ludźmi. Kiedrzynek zrezygnowała z gry w reprezentacji w kwietniu ubiegłego roku. W czerwcu, przy okazji zgrupowania, była okazja, by ją oficjalnie pożegnać. Do takiego pożegnania nie doszło do dziś, a mówimy o zawodniczce, która dwa razy grała w finale Ligi Mistrzyń i przez kilka lat była największą, obok Ewy Pajor, ambasadorką polskiego futbolu.
Rozważano jej zwolnienie
Czy trudna i skomplikowana osoba może być jednocześnie świetną trenerką? Oczywiście, że tak. To nawet dość częste połączenie.
Nina Patalon w polskich realiach niewątpliwie świetną trenerką jest. Choć jeszcze nie tak dawno nie miała wśród szefów PZPN tak mocnej pozycji. W ubiegłym roku Polki w Dywizji A Ligi Narodów mierzyły się z Niemkami, Austriaczkami i Islandkami. Przegrały wszystkich sześć meczów. Gdyby zasady kwalifikacji były inne, nie miałyby szans na awans na Euro. Gdyby nie pechowy uraz kolana Pajor, bardzo możliwe, że już poprzednik Patalon, Miłosz Stępiński, wprowadziłby Polki na mistrzostwa Europy. Ale o słowie „gdyby” śpiewał bardzo mądrze Kazik Staszewski w piosence „Plamy na słońcu”.
W każdym razie Polki miały szanse na awans na mistrzostwa poprzez baraże. Przed finałową potyczką z Austriaczkami w sukces nie wierzył nikt. Trudno się dziwić, już w pierwszym meczu półfinału, przeciwko Rumunkom, mogło się zrobić 0:2, gdyby rywalki wykorzystały rzut karny. Poza tym Biało-Czerwone przegrały z Austriaczkami dwa razy po 1:3 w Lidze Narodów. W PZPN-ie trwało rozpytywanie, powoli powstawał scenariusz pod hasłem: „Co zrobimy po porażce i zwolnieniu Patalon?”. Zastanawiano się też, kto mógłby ją zastąpić.
Karolina Koch, trenerka GKS-u Katowice? „Zdolna, mądra, ale jeszcze dla niej za wcześnie”.
Marcin Kasprowicz, selekcjoner reprezentacji U-19, który wcześniej pracował z młodszą kadrą? „Ma duże parcie na szkło. Zobaczcie, jak się pręży i pozuje, gdy widzi kogoś z aparatem. Mógłby odpłynąć”.
Ktoś z zagranicy? „A jak on się dogada z prezesem? Chyba że Rosjanin”.
Trwała akurat huczna gala z okazji 105-lecia PZPN. Na ekranie pokazano na żywo końcówkę rewanżowego meczu w Wiedniu. Polki w Gdańsku wygrały 1:0, a w Austrii długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Nagle Pajor w swoje urodziny ładuje najważniejszego gola w życiu. Po chwili następuje koniec meczu i wielka euforia Polek, bo dokonały niemożliwego. Na gali, wśród działaczy, radość mieszała się z zaskoczeniem i zakłopotaniem.

Patalon i piłkarki po awansie na EURO
„Wygląda na to, że mamy problem”.
Jego słów nikt nie traktuje poważnie
Dziś kadra piłkarek i sama Patalon są w zupełnie innym miejscu.
Rozmówca z PZPN: – Ona już przed turniejem miała dość silną pozycję. Teraz ma jeszcze mocniejszą i byłbym w szoku, gdyby nie przedłużono z nią umowy.
Styl, w jakim Polki awansowały na Euro, mógł się podobać. W Wiedniu miały trochę szczęścia, ale jednocześnie grały mądrze i konsekwentnie w obronie. W pierwszym meczu z Austrią zasłużyły na wygraną, powinny jeszcze w pierwszej połowie dostać rzut karny. Przed imprezą w Szwajcarii od osób śledzących z bliska kadrę Patalon można było usłyszeć sceptyczne głosy że selekcjonerka nie wykorzystuje w pełni potencjału, a zespół gra zbyt defensywnie.
Występ w Szwajcarii? Patrząc całościowo, trzeba go uznać za bardzo przyzwoity. Takie mocne 6 w skali Filmwebu.
- Z Niemkami (0:2) – defensywna taktyka, ale jednocześnie mądra, przemyślana. Polki kreowały okazje po kontratakach. Pajor mogła strzelić dwa gole, powinna jednego.
- Ze Szwecją (0:3) – defensywa i totalna bezradność. Polki były jak dzieci we mgle. Ten mecz zdecydowanie im nie wyszedł.
- Z Danią (3:2) – ofensywne granie, oparte na wysokim pressingu i odzyskiwaniu piłki na połowie rywalek. Tworzenie sytuacji, naprawdę efektowny i ładny dla oka futbol. W drugiej połowie Polki opadły z sił, momentami broniły się dramatycznie, ale udało im się dowieźć korzystny wynik do końca.
Zwłaszcza to ostatnie, pierwsze historyczne zwycięstwo na dużej imprezie, warto docenić, bo Polska jednocześnie po raz pierwszy w historii pokonała mocną Danię. Łukasz Jurkowski, były zawodnik i komentator MMA, może pisać na platformie X, że on, gdy był drugi w taekwondo, palił się ze wstydu, a piłkarki cieszą się z trzeciego miejsca w grupie, co jest dziwne. Ale jego wpis świadczy raczej o braku zrozumienia okoliczności.

Patalon i bramkarka Kinga Szemik
Roman Jaszczak, były trener, a obecnie prezes Medyka Konin, opowiada w rozmowie z serwisem PS Onet, że Patalon zachowywała się, jakby wygrała mistrzostwo Europy, ale słów tego pana raczej nikt w środowisku nie traktuje poważnie, bo to człowiek starej daty, pełen żalu, że nie ma go dzisiaj w strukturach PZPN.
Na przyszłość byłoby dobrze, gdyby kadra nie była tak bezradna przy dośrodkowaniach w pole karne, ale występu na turnieju Polki nie mogą się wstydzić. Przed mistrzostwami Biało-Czerwone, podobnie jak Walijki, uważano za najsłabsze drużyny turnieju. Polska uzbierała w Szwajcarii trzy punkty, a sympatyczne debiutantki z Walii przegrywały kolejno: 0:3 z Holandią, 1:4 z Francją i 1:6 z Anglią.
Toksyczna sytuacja z Kamczyk
Gdy słucha się zawodniczek, mówiących o selekcjonerce, piłkarki ją chwalą i jest to generalnie szczere. Większość kadry ceni umiejętności Patalon, ponad połowa zwyczajnie lubi ją jako osobę. Wynika to w dużej mierze z tego, że wiele piłkarek dużo jej zawdzięcza. Pajor była małą dziewczynką, gdy trafiła pod skrzydła Patalon, wówczas początkującej pani trener w Medyku. Paulina Tomasiak była jej zawodniczką w kadrze U-17 i U-19. Tego typu historie można mnożyć. Natalia Padilla-Bidas dostała szansę już w pierwszym meczu pod wodzą Patalon, ze Szwedkami w Łodzi, a Tanja Pawollek czuła z jej strony zaufanie i wiarę, gdy podjęła decyzję o grze dla Polski.
– To jej pupilki, ona je stworzyła i umieściła tu, gdzie teraz są. Poza tym obie trochę gorzej mówią po polsku i nie należą do bardziej charyzmatycznych zawodniczek – słyszę w PZPN.
Toksycznie było z Eweliną Kamczyk. W 2022 roku pomocniczka nie została powołana na mecze z Albanią i Kosowem. Patalon tłumaczyła to w rozmowie z Łączy Nas Piłka tym, że Kamczyk za mało grała w swoim francuskim klubie. Piłkarce te słowa bardzo się nie spodobały i wydała oświadczenie, w którym tłumaczyła, że mniejsza liczba minut wynikała m.in. z tego, że leżała w kabinie rezonansu i czekała na wyniki badań głowy.
„Może czasem warto zadzwonić do zawodniczki czy trenera klubowego i zapytać, czy wszystko dobrze. Dopytać, dlaczego nie rozegrałam wszystkich meczów. Rozmowa to podobno klucz” – dodała w oświadczeniu.

Kamczyk i Patalon pogodziły się
Panie wszystko sobie później wyjaśniły i dziś Kamczyk jest ważną postacią kadry.
PZPN chce, by proces dalej trwał
Nina Patalon na pewno rozwinęła piłkarsko tę kadrę. Ale nie tylko piłkarsko. – Pamiętam czasy, gdy reprezentacja latała na spotkania tanimi liniami i spała w słabszych hotelach. A dziś? Wyczarterowane loty, świetne warunki i Arłamów jako miejsce przygotowań do Euro. Do tego dużo liczniejszy sztab. Nina o wszystkie te rzeczy mocno walczyła i to nie było tak, że dostawała je od razu. Pamiętajmy też, że odmłodziła reprezentację, a wiele piłkarek przeszło kiedyś z nią jakąś drogę. Robi też dużo dla rozwoju piłki kobiecej w Polsce. Walczy o to, mówi o tym publicznie, jest koordynatorką szkolenia. Gdy brała kadrę, w piłkę grało w Polsce niewiele ponad 20 tysięcy dziewczynek, a dziś mamy ich 35 tysięcy – wymienia Weronika Możejko, ekspertka i komentatorka piłki kobiecej.
Ona też uważa, że nawet gdyby PZPN nie chciał Patalon, trudno w tym momencie o znalezienie kogoś sensownego w jej miejsce. – Nie ma innej kobiety w Polsce z licencją UEFA Pro. Na kursie są Katarzyna Koch i Katarzyna Barlewicz, trenerka kadry U-19. To nie są nazwiska na przejęcie już teraz kobiecej kadry. A mężczyzna? Mamy kogoś, kto zna się na piłce kobiecej i by sobie poradził? Moim zdaniem: zupełnie nie – dodaje.
Wygląda na to, że PZPN chce, by proces – ulubione słowo selekcjonerki – dalej trwał.
Na koniec rozmówca z PZPN: – Czasami tak jest, że osoby świetne w tym, co robią, nie są łatwymi ludźmi w codziennych kontaktach. To chyba właśnie ten przykład.
JAKUB RADOMSKI
WIĘCEJ O PIŁCE KOBIET NA WESZŁO:
- Kapitalna pierwsza połowa i cierpienie w drugiej. Polki z wygraną na EURO!
- Dziewczyna, która się bała. Paulina Tomasiak może być odkryciem EURO
- Ponad 100 tysięcy ludzi oglądało mecz kobiet. FIFA uznała, że na to nie pozwoli
fot. Newspix.pl