Jeszcze nie tak dawno Rodrygo był podstawowym zawodnikiem Realu Madryt i imponował skutecznością w Lidze Mistrzów. Ostatnie miesiące kompletnie się jednak Brazylijczykowi nie udały. Skrzydłowy zaczął rozczarowywać jeszcze za kadencji Carlo Ancelottiego, a Xabi Alonso podczas Klubowych Mistrzostw Świata po prostu nie widzi dla niego miejsca w wyjściowej jedenastce Królewskich. Czyżby zatem turniej w Stanach Zjednoczonych miał stanowić pożegnanie Rodrygo z madrycką ekipą po sześciu latach występów?

Wiele na to wskazuje.
Taki ruch miałby zresztą sporo sensu zarówno dla zawodnika, jak i z perspektywy Los Blancos.
Rodrygo na wylocie z Realu? Specjalista od ważnych trafień na bocznym torze
Rodrygo trafił do Realu Madryt z Santosu latem 2019 roku za około 45 milionów euro. Tak naprawdę nigdy nie stał się gwiazdą numer jeden ofensywy Królewskich, ale na miejsce w wyjściowej jedenastce zapracował sobie bardzo rzetelnie. Zwłaszcza udanymi występami w Lidze Mistrzów. Można nawet powiedzieć, że bramki zdobywane w Champions League stały się specjalnością Brazylijczyka. Liczby przemawiają tu zresztą same za siebie – Rodrygo w 172 występach w LaLiga zdobył jak dotąd 32 gole w barwach Los Blancos (0,19 gola na mecz), podczas gdy w 64 spotkaniach w LM udało mu się trafić do siatki aż 25-krotnie (0,39 gola na mecz).
Często były to naprawdę ważne bramki, to też warte podkreślenia. Wystarczy przypomnieć dublet w półfinałowej konfrontacji z Manchesterem City w sezonie 2021/22, dwa gole wbite Chelsea rok później w ćwierćfinale, no i kolejne trafienia w dwumeczu z Obywatelami, tym razem w sezonie 2023/24.
Bez tych przebłysków Rodrygo, nie byłoby ostatnich sukcesów Realu Madryt w Lidze Mistrzów. Kilka miesięcy temu Jude Bellingham na antenie CBS Sports określił nawet Brazylijczyka „najbardziej utalentowanym piłkarzem w zespole”. – Jest strasznie niedoceniany. Moim zdaniem to zapewne najbardziej utalentowany i najlepszy technicznie piłkarz w naszym zespole. Wyczynia z piłką niesamowite rzeczy – stwierdził wtedy Anglik. – Czasami bawimy się na treningach i próbuję kopiować jego zagrania, co kończy się dla mnie poskręcaniem kostek. Przyjemnie się z nim gra. I jeszcze jedno – on najwięcej poświęca dla drużyny. Wiadomo, że on się najlepiej czuje na lewym skrzydle, ale po prawej stronie też niesamowicie mocno pracuje, choć to nie jest jego optymalna pozycja. Nigdy nie narzeka.
I wszystko to prawda, ale trudno nie zauważyć, że Rodrygo nie potrafi funkcjonować na najwyższych obrotach na dystansie całego sezonu, tak jak Karim Benzema, Vinicius Junior, Jude Bellingham czy Kylian Mbappe. Że jest piłkarzem przebłysków i przestojów. No i ta niechęć do gry na prawym skrzydle… Przecież po przeprowadzce Mbappe do Madrytu po lewej stronie i tak jest za ciasno, bo Francuz lubi rozpoczynać swoje szarże w tym sektorze, będącym też królestwem Viniego.
Ściągnięcie Mbappe zaburzyło balans w ofensywie Królewskich. No ale nie po to przecież zatrudniano takiego giganta, żeby z niego szybko zrezygnować. Vinicius także jest nie do ruszenia. Kogo więc w tych okolicznościach najłatwiej wymienić na element lepiej pasujący do madryckiej układanki?
Oczywiście Rodrygo.

Nowy system Realu. Rodrygo ofiarą zmian w drużynie
Umówmy się zresztą, że Brazylijczyk samemu sobie nie pomógł i nie umocnił własnej pozycji w zespole wiosną tego roku. Notował mnóstwo bezbarwnych występów, całymi miesiącami nie poprawiał swojego dorobku w klasyfikacji kanadyjskiej, irytował nieskutecznością w dryblingach. Prezentował się nędznie zarówno jako skrzydłowy, jak i fałszywy napastnik. Dlatego już kilka tygodni temu w hiszpańskich mediach pojawiły się pierwsze pogłoski o możliwym rozstaniu z Realem. No a po tym, jak kontrolę nad zespołem przejął Xabi Alonso, sytuacja zdaje się być jasna. Rodrygo może wkrótce opuścić stolicę Hiszpanii.
Nie chodzi nawet o to, by baskijski szkoleniowiec jakoś szczególnie Brazylijczyka nie cenił. Po prostu w jego preferowanych systemach gry dla Rodrygo jest w zespole jeszcze mniej przestrzeni niż za czasów Ancelottiego. Po prawej stronie boiska ma bowiem dominować Trent Alexander-Arnold – jako wahadłowy, czy wręcz boczny rozgrywający. W ataku muszą się oczywiście znaleźć minuty dla Kyliana Mbappe i Viniciusa Juniora, to rzecz bezsporna. Na zaufanie Alonso zapracował Gonzalo García, który błyszczy strzelecką formą w trakcie Klubowych Mistrzostw Świata i zapewnia Los Blancos nowe możliwości jako klasyczna dziewiątka. Dodajmy jeszcze do tego Ardę Gulera, Endricka, Brahima Diaza, no i Franco Mastantuono – perełkę z Argentyny, która niedługo dołączy do składu Królewskich.
Czy dałoby się w tym tłoku znaleźć miejsce także dla Rodrygo? Jasne, piłkarza tej klasy zawsze można w ten czy inny sposób wykorzystać. Ale na sprzedaży piłkarza tej klasy można też zarobić kolosalne pieniądze, co wydaje się być logicznym rozwiązaniem, skoro Rodrygo nie jest wcale Realowi niezbędny.
– Xabi Alonso jest otwarty na sprzedaż Rodrygo – przekonuje Mario Cortegana z The Athletic. – Eric Goes, ojciec i agent zawodnika, narzekał w przeszłości na sytuację Rodrygo w Madrycie. Uważał, że jest on spychany na boczny tor kosztem gwiazdorskiego tercetu Mbappe – Vinicius – Bellingham. Te narzekania nie spodobały się władzom Królewskich. Właśnie to, w połączeniu z kiepską formą Rodrygo, doprowadziło do otwarcia drzwi dla potencjalnej sprzedaży zawodnika.
Jeśli chodzi o Klubowe Mistrzostwa Świata, Rodrygo spędził jak dotąd na boisku tylko nieco ponad 90 minut.
- 65 minut w meczu z Al-Hilal (1:1) w fazie grupowej + asysta
- na ławce w meczu z Pachucą (3:1) w fazie grupowej
- 23 minuty w meczu z RB Salzburg (3:0) w fazie grupowej
- na ławce w meczu z Juventusem (1:0) w 1/8 finału
- 4 minuty w meczu z Borussią Dortmund (3:2) w 1/4 finału
I to wszystko w czasie, gdy Mbappe nie jest w pełni sił po zatruciu i zaczyna mecze z ławki rezerwowych, a Vini Jr jest ewidentnie daleki od optymalnej formy.

Rodrygo w Arsenalu, a może w Manchesterze City?
Czy sam Rodrygo jest chętny do zmiany barw klubowych już tego lata?
Z Hiszpanii napływają sprzeczne informacje. Wydawałoby się to rozsądne – skoro Brazylijczykowi nie do końca podobały się występy bliżej prawej strony boiska w czasach, gdy był tam pewniakiem u Carlo Ancelottiego, to tym większa powinna być jego niechęć obecnie, kiedy Xabi Alonso zepchnął go w klubowej hierarchii, więc czeka go ostra walka o minuty spędzone na murawie. No ale takiego klubu jak Real Madryt nie opuszcza się łatwo, zwłaszcza mając kontrakt podpisany do 2028 roku. Z doniesień medialnych wynika, że 24-latek jak na razie nie jest zainteresowany przenosinami do Arabii Saudyjskiej. Za to chętnie wysłuchałby ofert z Premier League.
Tutaj na pierwszy plan wysuwa się Arsenal, który ma ponoć prowadzić obecnie w wyścigu po Brazylijczyka. Z kolei Gustavo Hofman z ESPN Brazil przekonuje, że mocne karty w walce o transfer Rodrygo trzyma też w ręku Manchester City. W gronie klubów zainteresowanych dwukrotnym triumfatorem Ligi Mistrzów wymienia się także Paris Saint-Germain, choć akurat ten kierunek wydaje się najmniej prawdopodobny. Przynajmniej na ten moment.
***
Tak czy owak, przed Rodrygo przełomowy czas. Jeśli zdecyduje się pozostać w stolicy Hiszpanii i walczyć o swoje, może oczywiście zaimponować w ten sposób nowemu szkoleniowcowi, ale jest jednak bardziej prawdopodobne, że jego kariera po prostu mocno przyhamuje. Z kolei wyprowadzka z Estadio Santiago Bernabeu będzie dla Brazylijczyka okazją do udowodnienia, że stać go w topowym klubie na coś więcej, niż tylko status drugiej, trzeciej, czy nawet czwartej opcji w ofensywie.
Wkrótce się przekonamy, w którym kierunku podąży 24-latek.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Manchester United chciał kupić piłkarza Realu. Gigantyczna oferta odrzucona
- Urbański wkrótce zmieni klub? Jest zainteresowanie z LaLiga!
- Media: Ter Stegen nie ma zamiaru odchodzić z Barcelony
fot. NewsPix.pl