Z Cezarym Kuleszą i wyborem nowego selekcjonera reprezentacji Polski jest jak z pudełkiem czekoladek – nigdy nie wiesz, co się trafi. Teraz prezes PZPN przekonuje, że prowadzi rozmowy z Maciejem Skorżą i są nawet szanse na jego angaż, ale przecież nie można wykluczyć, że za tydzień dowiemy się, że szef polskiej federacji wyjął z kapelusza jakiegoś ekstraklasowego trenera… Albo od razu jakiegoś zagranicznego magika.

Spodziewamy się niespodziewanego, choć sam Kulesza dosyć otwarcie mówi o zainteresowaniu usługami Skorży. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” przekonuje zresztą, że temat jest otwarty: – Gdybym miał ocenić, to szanse są 50 na 50. Nasze rozmowy były bardzo konkretne. Funkcja selekcjonera drużyny narodowej to marzenie chyba każdego trenera w Polsce. Myślę, że trener Skorża ma gdzieś z tyłu głowy taką myśl, żeby nie podzielić losu Henryka Kasperczaka, który zawsze był wymieniany jako świetny kandydat na to stanowisko, a selekcjonerem nigdy nie został – mówi prezes PZPN Dariuszowi Dobkowi. Tu przekaz jest taki sam, jak w innych wywiadach Cezarego Kuleszy.
PZPN gotowy wykupić Skorżę. “Odbyliśmy konkretne rozmowy” [CZYTAJ WIĘCEJ]
Cezary Kulesza wybiera selekcjonera. „Poczekajmy na rozwój wydarzeń”
Z jednej strony jest więc potwierdzenie, że były między prezesem a trenerem konkretne rozmowy. A z drugiej jest też szybkie tonowanie nastrojów: – Musimy pamiętać, że w tych rozmowach biorą udział trzy strony. PZPN, Maciej Skorża oraz jego aktualny pracodawca, czyli Urawa. Poczekajmy na rozwój wydarzeń. Na chwilę obecną nasza federacja jest w stanie spełnić formalne warunki niezbędne do zatrudnienia trenera. Takie negocjacje bywają jednak dynamiczne, wiec musimy jeszcze uzbroić się w cierpliwość – łagodzi przekaz Cezary Kulesza, który w całym wywiadzie mówi wiele, ale też bardzo unika jakichkolwiek deklaracji.
Pozostaje tylko liczyć na to, że nie traktuje rozmów z trenerem Skorżą jako zasłony dymnej dla jakiejś innej kandydatury. Nie dlatego, że opiekun Urawa Red Diamonds byłby z miejsca selekcjonerem idealnym – po prostu widzieliśmy już prezesa Kuleszę w akcji i wiemy, że te nawet zaawansowane rozmowy to może być zwyczajnie jego gierka z kandydatami i mediami.
Nic nie wydaje się więc tu sprawą pewną. Nawet deklaracje Kuleszy o niewielkim zainteresowaniu usługami zagranicznych szkoleniowców trzeba brać z dużym dystansem. – Fernando Santos jest doskonałym przykładem. Trener z sukcesami, duże nazwisko, każdy bił brawo, a weryfikacja była zaskakująca i bolesna dla nas wszystkich. Ze mną na czele, ponieważ potem wszyscy powtarzali: „Nie no, porażka Kuleszy, kogo on wziął?” – przypomina prezes. – Nie możemy sobie pozwolić, że przyjdzie trener z dużym nazwiskiem, który nie zna naszych piłkarzy. Duże nazwisko to nie wszystko. Żaden zagraniczny trener nie da nam gwarancji, że awansujemy na mistrzostwa świata. Gdyby dał nam taką gwarancję, zatrudniam go od razu – dodaje.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Wygrał Copa America, chciał objąć Polaków. Ale Kulesza powiedział “nie”
- Zapaść Polaków w topowych ligach. Wyprzedza nas nawet Słowacja
- Błaszczykowski: Kadrze brakuje szczerości. Za dużo jest dbania o wizerunek
- Stan agonalny polskiej piłki
Fot. Newspix