Reklama

Ronaldo z golem i finałem. Portugalia lepsza od Niemiec

Antoni Figlewicz

04 czerwca 2025, 23:07 • 4 min czytania 21 komentarzy

Jak w dobrym filmie sensacyjnym. Wyraźny moment zwrotu akcji, emocjonujący powrót głównego bohatera. Nieustępliwość, wola walki. Portugalia pokazała dziś pazur i na terenie rywali poradziła sobie z Niemcami. W tym meczu nie zawsze było jej łatwo i nie wszystko było pod jej kontrolą, ale co to by była za frajda, gdyby ważne zwycięstwa przychodziły z łatwością?

Ronaldo z golem i finałem. Portugalia lepsza od Niemiec

Na początek dwa obrazki z samego początku.

Reklama

Joshua Kimmich, w swoim setnym meczu w reprezentacji Niemiec, już w pierwszych minutach pokazał, że okolicznościowej nagrody Rudi Voeller nie wręczał mu tylko za zasługi. To znaczy właśnie za zasługi ona była, ale sami wiecie, o co chodzi – piłkarz Bayernu Monachium naprawdę dużo potrafi i lubi robić użytek ze swoich umiejętności. Trzydziestolatek był zamieszany w pierwszy poważny atak tego spotkania. Ruszył prawym skrzydłem, zamknął akcję po dośrodkowaniu ze strony lewej i zdołał jeszcze zgrać do Leona Goretzki, który dogodną okazję zmarnował.

Za chwilę w zmarnowanych okazjach był już jednak remis. W całkiem podobnej sytuacji za słabo strzelał Cristiano Ronaldo. Długimi momentami gry wyszczerzony w swoim śnieżnobiałym uśmiechu. Po meczu zresztą też.

Niemcy – Portugalia 1:2. W Monachium górą goście

Chociaż były i chwile, w których ten jego uśmiech nie do końca pasował do sytuacji na boisku. Gdzieś w okolicach dwudziestej minuty Niemcy z uporem szturmowali bramkę Diogo Costy. Czego w tym okresie nie było… domniemany karny, dwa groźne strzały debiutanta, kolejna próba Goretzki. I bramkarz reprezentacji Portugalii, który w tych wszystkich sytuacjach poradził sobie doskonale.

Niemcy naciskali, a dobre wrażenie sprawiał od początku wspomniany już Nick Woltemade – to on rozgrywał dziś swój pierwszy mecz dla Die Mannschaft i spokojnie może go zaliczyć do grona udanych występów. Rzecz w tym, że mimo okazji i jego, i jego kolegów niewiele udało się Niemcom zdziałać i choć prowadzili grę, to Portugalczycy wcale nie wyglądali na drużynę, która ma problem z oddaniem inicjatywy rywalom. Przeciwnie, dobrze im było w pierwszej połowie w tej aktywnej defensywie, która generalnie działała bez zarzutu.

Kontrowersyjny gol. Co tam było grane?

Skoro już o zarzutach mowa – tych mieli goście całkiem sporo do sędziego Slavko Vincicia. Kilka chwil po zmianie stron Florian Wirtz dał Niemcom prowadzenie, ale mimo pierwszej decyzji arbitra o uznaniu gola, wątpliwości były dalej. Sam strzelec na pozycji spalonej nie był, ale całe zamieszanie powodował przede wszystkim wkręcony w akcję Woltemade. Napastnik reprezentacji Niemiec brał w grze udział, blokował obrońcę i… i mógł być na spalonym w momencie zagrania Kimmicha.

A to z kolei oznacza, że Portugalczycy mieli swoje powody, by narzekać na pracę sędziego i walczyć o swoje. Ostatecznie doszło nawet do wideoanalizy, Vincić podbiegł do monitora. Ale podtrzymał decyzję z boiska.

Wściekli Portugalczycy rzucili się do walki

Z drugiej strony nie da się ukryć, że stracona bramka pozwoliła gościom nabrać wiatru w żagle. Poirytowani obrotem spraw podopieczni Roberto Martineza zabrali się na poważnie do roboty i siedli na Niemców. Docisnęli, przejęli inicjatywę i wreszcie po kwadransie mocniejszej gry wyrównali. Pięknego gola strzelił Francisco Conceição, który chwilę wcześniej zameldował się na boisku. Dokładne, mierzone uderzenie i ter Stegen mógł tylko patrzeć, jak piłka wpada do jego siatki.

Zresztą nie po raz ostatni, bo potem był jeszcze bardziej bezsilny.

Portugalczycy strzelając drugiego gola też dali nam powody do odwijania powtórki. Dwa. Po pierwsze – ładne to trafienie, fajna, zespołowa akcja, dobre rozegranie i strzał Ronaldo do pustej bramki. Po drugie, kolejna kontrowersja, która na chwilę powstrzymała radość kapitana gości. Obawiał się on przez moment, że łamał linię spalonego i… nam też się tak wydawało. Inaczej jednak wydawało się odpowiedzialnym za ocenę tej sytuacji arbitrom i aparaturze, którą mieli do dyspozycji w Monachium. Wizualizacja miała nie zostawiać wątpliwości, Cristiano był na czystej pozycji i dał tym samym prowadzenie gościom w swoim 220. meczu w seniorskiej kadrze.

Zasłużone, wypracowane. Nieco później zamienione w ostateczny awans do finału Ligi Narodów. Ten mógł nawet zostać okraszony kolejnym golem, którego utracie zapobiegły jedynie fenomenalne interwencje ter Stegena. Genialne, ale ostatecznie znaczące niewiele.

Niemcy – Portugalia 1:2 (0:0)

  • 1:0 – Florian Wirtz 48′
  • 1:1 – Francisco Conceição 63′
  • 1:2 – Cristiano Ronaldo 68′

CZYTAJ WIĘCEJ O PIŁCE REPREZENTACYJNEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

21 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama
Reklama