Trzy kolejki przed końcem los skojarzył ze sobą ustępujący z ligowego tronu zespół Adriana Siemieńca i głównego kandydata, by zająć jego miejsce. Przed Rakowem Częstochowa proste i jakże uczciwe wyzwanie: Chcesz być mistrzem Polski? Musisz pokonać mistrza Polski.

Nadchodzący weekend zapowiada się pysznie dla koneserów Ekstraklasy. W sobotę urzędujący mistrz, Jagiellonia Białystok, zmierzy się na wyjeździe z głównym kandydatem do tytułu – Rakowem Częstochowa. A w niedzielę jedyny już rywal częstochowian – Lech Poznań – zagra w Warszawie w ligowym klasyku z Legią.
Ale gra nie toczy się tylko o mistrzostwo. Jagiellonia do meczu z Rakowem podejdzie zmotywowana nie tylko względami ambicjonalnymi – na szali ma grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Tę zapewni Jadze tylko utrzymanie trzeciego miejsca w lidze, a skoro po piętach depcze jej Pogoń Szczecin, w Częstochowie pilnie potrzebuje trzech punktów.
Portowcy mają w tej chwili trzy oczka mniej, ale też jedno spotkanie więcej do rozegrania – w środę zmierzą się z Motorem Lublin. A że w ostatniej kolejce los skojarzył ze sobą właśnie parę Jagiellonia – Pogoń, emocje o miejsce w Lidze Konferencji możemy mieć do samego końca.
Raków – Jagiellonia. Kto gra lepiej z ligową czołówką?
Choć zmęczenie sezonem w końcu dało o sobie znać (tylko jedna wygrana w sześciu ostatnich meczach) piłkarze Jagielloni starają się z optymizmem spoglądać na nadchodzące starcie w Częstochowie. Powody do takiego punktu widzenia starał się znaleźć ostatnio Miki Villar:
– Spodziewam się naszego dobrego występu w meczu przeciwko Rakowowi. Z reguły dobrze nam się gra przeciwko takim rywalom. Naszym problemem jest rywalizacja z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Przeciwko silniejszym rywalom zdobywamy „oczka” – mówił po meczu z Górnikiem na temat kolejnego starcia.
Z jednej strony faktycznie Jaga pogubiła ostatnio punkty ze słabszymi rywalami, ale niestety – mamy dla Villara złą wiadomość. Jeśli sugerować się wyłącznie punktami zdobytymi w starciach z ligową czołówką, najlepiej pod tym względem wypada… Raków.
Na potrzeby tekstu stworzyliśmy nawet roboczą tabelę, w której uwzględniamy tylko spotkania z ligowym top5. Wygląda ona następująco:
- Raków Częstochowa – 14 pkt, 7 meczów, 4 wygrane, 2 remisy, 1 porażka,
- Lech Poznań – 13 pkt, 7 meczów, 4 wygrane, 1 remis, 2 porażki,
- Jagiellonia Białystok – 9 pkt, 6 meczów, 2 wygrane, 3 remisy, 1 porażka,
- Pogoń Szczecin – 8 pkt, 7 meczów, 2 wygrane, 2 remisy, 3 porażki,
- Legia Warszawa – 2 pkt, 7 meczów, 0 wygranych, 2 remisy, 5 porażek.
Jak widać – od towarzystwa odstaje Legia Warszawa, która w meczach z rywalami spoza top5 zdobyła więcej punktów od Jagiellonii i Pogoni, a tylko o 3 oczka mniej od Rakowa i o 2 od Lecha. Ekipa Goncalo Feio nie dojeżdżała jednak w starciu z czołówką. Ale i sytuacja Jagiellonii nie wygląda tak różowo, jak chciałby ją widzieć Villar.
Zwłaszcza pierwsza runda białostoczan nie wyglądała pod tym względem za dobrze. Zaczęło się od łomotu w Poznaniu (0:5), później przyszły remisy z Legią (1:1), Rakowem (2:2) i Pogonią (1:1). Pierwszą rundę Jagiellonia kończyła więc… bez wygranej w starciach z ligową czołówką. Wiosną podreperowała statystykę wygranymi z Lechem (2:1) i Legią (1:0), ale przed sobą cały czas ma dwa bardzo trudne starcia – z Rakowem i Pogonią, przedzielone starciem ze Śląskiem Wrocław.
Raków efektywny, Lech efektowny
Lepiej pod tym względem wypada właśnie Raków, który jedyną porażkę z ligowym top5 zaliczył trzy tygodnie temu, przegrywając 0:1 z Pogonią. Zespół Marka Papszuna znany jest z tego, że w ogóle przegrywa bardzo rzadko – w tym sezonie zdarzyło mu się to zaledwie cztery razy, a w tym roku kalendarzowym – dwa. To ogromna różnica w porównaniu z resztą stawki – Lech łącznie przegrał już ośmiokrotnie, a Jagiellonia – siedmiokrotnie. Obie ekipy tylko od początku roku przegrały tyle spotkań, co Raków od startu sezonu.
Teraz zwycięstwem nad ustępującym mistrzem Raków może bardzo mocno przybliżyć się do odzyskania tytułu, który poprzednio wywalczył w 2023 roku. W dwóch ostatnich kolejkach zespół Marka Papszuna zmierzy się z Koroną Kielce i Widzewem Łódź. Niby częstochowianie powinni obyć się bez wpadki, ale nie w takich ligach faworyci wykładali się na ostatniej prostej…
Zwłaszcza, że przewaga Rakowa nad Lechem wynosi tylko dwa punkty. Kolejorz ma to, czego brakuje Rakowowi – zdolność do zachwycania, miażdżenia rywali, gry wyjątkowo efektownej. Choćby ostatnio – rozbił 8:1 Puszczę Niepołomice, ustanawiając w tamtym spotkaniu kilka rekordów. Ale i z drużynami z czołówki Lech potrafił wygrywać wysoko – jesienią pokonał 5:0 Jagę, 5:2 Legię, a w marcu wygrał 3:0 z Pogonią Szczecin.
Rekord Lecha i antyrekord Puszczy. Historyczny pogrom w Poznaniu
Lechowi brakuje jednak tego, co ma Raków – czyli konsekwencji. W starciach z bezpośrednimi rywalami w walce o puchary wygląda to jeszcze dość dobrze (Kolejorz zdobył tylko punkt mniej od Rakowa), ale ekipa Nielsa Frederiksena znacznie częściej wykłada się na ekipach z dołu tabeli. W tym sezonie przegrali już z Widzewem, Motorem, Puszczą, Górnikiem, Lechią czy Śląskiem. Za chwilę może okazać się, że tych wpadek było za dużo, by walczyć o mistrzostwo.
Raków – Jagiellonia. Pauza Joao Moutinho
Sobotnie starcie w Częstochowie będzie miało jeszcze jeden dodatkowy pretekst. Jest nim osoba Joao Moutinho lewego obrońcy Jagi. Jak informował ostatnio Szymon Janczyk, klub spod Jasnej Góry chciałby zrobić wszystko, by latem zakontraktować Portugalczyka.
„Jagiellonia miała pomysły na to, jak zatrzymać Joao Moutinho w Białymstoku, ale trafiła na poważną konkurencję. Kilka dni temu portal Il Secolo XIX poinformował, że Raków Częstochowa negocjuje transfer tego zawodnika ze Spezią. Udało nam się potwierdzić, że sprawa jest bardzo zaawansowana. Z naszych informacji wynika, że Raków może zapłacić za Moutinho ok. 600 tysięcy euro i jest w stanie znacząco przebić Jagiellonię, jeśli chodzi o pensję piłkarza. On sam podobno oczekuje pieniędzy, których w Białymstoku raczej nie zarabia nikt” – pisał w swoim tekście Szymon.
Mistrz Polski pogodzony ze stratą piłkarza? Przebił ich ligowy rywal [NEWS]
– Moutinho jest ciekawym i niejako dostępnym zawodnikiem. Nasze zainteresowanie jest w tym kierunku. Raczej traktowałbym to jako plotki transferowe – komentował z kolei trener Rakowa, Marek Papszun.
27-latek przeciwko swojemu – potencjalnie – nowemu klubowi jednak nie zagra. W starciu z Górnikiem Zabrze obejrzał ósmą żółtą kartkę i czeka go przymusowa pauza.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Pogoń chce Kallmana, ale od chciejstwa do realizacji daleka droga
- Kowal: W tym sezonie wyniki zależą od sędziów. Jestem tym zmęczony
- Mniej niż milion euro. Tyle trzeba zapłacić za obrońcę Jagiellonii
fot. 400mm.pl