W przyszłym sezonie Ekstraklasa nie będzie miała jeszcze piątego, dodatkowego przedstawiciela w europejskich pucharach, ale wszystko wskazuje na to, że w Polsce i tak obejrzymy pięć drużyn walczących o udział w międzynarodowych rozgrywkach. Wszystko za sprawą Dynama Kijów, które nie chce już grać w Niemczech i znów zerka w naszym kierunku.
Dynamo Kijów, lider ukraińskiej ekstraklasy, pewnym krokiem zmierza po mistrzostwo kraju, co oznacza, że zagra w eliminacjach Champions League. Wygląda na to, że walkę o udział w fazie ligowej Dynamo stoczy w Polsce. Tak przynajmniej twierdzi Ihor Surkis, czyli właściciel klubu z Kijowa.
Liga Mistrzów w Polsce? Dynamo Kijów chce grać w Lublinie
Ihor Surkis, ukraiński biznesmen, udzielił wywiadu kanałowi TaToTake. Wypowiedzi właściciela Dynama Kijów przetłumaczył i opublikował w mediach społecznościowych Bartłomiej Banasiewicz z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej. W rozmowie padła jasna deklaracja w sprawie powrotu Dynama do Polski.
– Będziemy grać w Polsce, na 90% będzie to Lublin. Graliśmy tam rok temu w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Rozważamy także rozgrywanie meczów w Warszawie, ale wiele zależy od tego, które polskie drużyny zakwalifikują się do europejskich rozgrywek. Szczerze mówiąc, jesteśmy zmęczeni drogą, którą pokonywaliśmy w zeszłym sezonie. W Lublinie jest bardzo ładny stadion, to najlepsza opcja – stwierdził Surkis.
Szef Dynama Kijów odnosił się do tego, że ukraiński klub w pewnym momencie postanowił, że lepszym rozwiązaniem będzie gra w Hamburgu. O ile eliminacje rozgrywano na stadionie w Lublinie, tak cztery mecze fazy ligowej odbyły się w Niemczech. Problemem były nie tylko podróże, lecz i frekwencja. Na Lubelszczyźnie średnia frekwencja na stadionie wyniosła ok. 6,7 tysiąca osób. W Hamburgu było gorzej: średnia liczba widzów na trybunach ledwo przekroczyła pięć tysięcy. Biorąc pod uwagę, to, że Volksparkstadion to znacznie większy obiekt, pustka raziła po oczach.
W Lublinie też jednak mieli swoje zastrzeżenia co do obecności Dynama czy innych ukraińskich klubów na tamtejszym stadionie. Jeszcze gdy trenerem Motoru był Goncalo Feio, podnosił on problem nadmiernej eksploatacji murawy. Zawodziła promocja i marketing, o które nie dbał klub z Kijowa. Na koniec wyglądało to tak, że nawet gdy do Lublina przyjechał Red Bull Salzburg czy Rangers FC, nie budziło to większego zainteresowania. Opisywaliśmy to w naszym reportażu z meczu z Austriakami.
Ukraina w pucharach mało kogo obchodzi. Europa przyjeżdża do Polski na puste stadiony
Wygląda jednak na to, że Ihor Surkis jest w stanie rozwiązać przynajmniej pierwszy ze wspomnianych problemów. W rozmowie z „TaToTake” przyznał, że rozmawiał ze Zbigniewem Jakubasem o współfinansowaniu pielęgnacji płyty głównej stadionu, co zresztą udało się już wstępnie dogadać. To o tyle istotne, że według Piotra Słonki, eksperta od ukraińskiej piłki, tym razem Dynamo chce zostać w Polsce na dłużej. W Lublinie (albo w Warszawie) chce grać także w fazie ligowej pucharowych zmagań.
Słonka twierdzi, że Dynamo nie będzie ostatnim ukraińskim klubem, który chce grać w Polsce. Grę nad Wisłą rozważają także Szachtar Donieck (jedynie w eliminacjach) oraz Polyssia Żytomierz, czyli klub, z którym związany jest bokserski mistrz świata, Ołeksandr Usyk.
WIĘCEJ O UKRAIŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Świnie z UEFA nie chciały minuty ciszy dla ofiar rosyjskiego ataku
- Futbol to władza. Piłkarz walczy z zachodem i zostanie prezydentem-marionetką Gruzji
fot. Newspix