W Anglii już niemal wszyscy eksperci telewizyjni są zgodni – trener Tottenhamu powinien wreszcie stracić robotę. Ange Postecoglou i jego zespół osiągają w tym sezonie beznadziejne wyniki, a jedyną szansą na uratowanie posady może być dla Australijczyka zdobycie trofeum. Szansę na sukces Koguty mają już tylko w Lidze Europy, gdzie jutro szkoleniowiec będzie grał de facto o posadę.
W lidze Spurs osiągnęli na ten moment niezbyt zachwycającą średnią 1,15 punktu na mecz. Mogą więc nadal osiągnąć najgorszy wynik w historii swoich występów w Premier League – muszą jedynie zdobyć mniej niż 44 “oczka” (tyle mieli w kampanii ligowej 1997/1998). A to oznacza, że by przejść do historii, Postecoglou powinien ze swoimi piłkarzami wywalczyć mniej niż siedem punktów w pozostałych sześciu meczach.
No i oczywiście utrzymać posadę do ostatniej ligowej kolejki włącznie.
Ange Postecoglou na wylocie. W Lidze Europy gra o wszystko
To drugie będzie zdecydowanie trudniejsze. Australijczyk musi, ale to musi wygrać w czwartek z Eintrachtem Frankfurt. W pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Europy pomiędzy obiema drużynami padł wynik 1:1, więc sprawa awansu do półfinału pozostaje otwarta. Problem w tym, że Tottenham nie ma właściwie żadnych wielkich atutów, a wiarę w zespół z Londynu i jej trenera dawno już stracili wszyscy eksperci.
– To już nie może trwać dłużej – powiedział Sky Sports News Jamie Carragher. – Myślę, że jeśli odpadną we Frankfurcie, to prawdopodobnie skończy się uściskiem dłoni i obie strony zajmą się sobą – przekonywał Anglik. I w swoich tezach nie jest osamotniony.
– Naprawdę trudno zrozumieć, jak to możliwe, że Postecoglou nadal pełni funkcję głównego trenera Tottenhamu – wtóruje byłemu obrońcy Liverpoolu Ricky Sacks prowadzący program Last Word On Spurs.
Los bywa przewrotny…
Panowie opierać się mogą na twardych danych. Tottenham w Premier League nigdy nie zajął tak niskiego miejsca jak to, na którym plasuje się dziś. Koguty skończyły na 15. lokacie sezon 1993/1994 i później już nigdy nie grały tak źle. A teraz mają ledwie dwa “oczka” zapasu nad plasującymi się za ich plecami ekipami Wolves i West Hamu.
– Potrzebują zwycięstwa w Europie, aby uratować swój sezon i aby Postecoglou mógł uratować swoją pracę – mówi z kolei były napastnik Alan Smith.
I przyznacie sami, że byłaby to niesamowita ironia losu, gdyby w tym dramatycznym sezonie Tottenham wreszcie wygrał jakieś poważne trofeum. Panie Ange, powodzenia!
CZYTAJ WIĘCEJ O ANGIELSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Szkoleniowiec Newcastle United w szpitalu. Klub wydał oświadczenie
- Kiwior podekscytowany przed rewanżem z Realem. “Czekam na ten mecz”
- Niespodziewana inwestycja Luki Modricia. Został właścicielem klubu piłkarskiego
Fot. Newspix