Joao Henriques był niepocieszony po porażce Radomiaka Radom w Częstochowie. Jego zdaniem zwycięski dla gospodarzy gol Leonardo Rochy nie miał prawa być uznany i doszło do dużej pomyłki arbitrów.

– Jestem obcokrajowcem, szanuję całą społeczność, ale dziś sędziowie nie okazali nam szacunku. Druga bramka Rakowa padła po ewidentnym faulu. Jeśli Raków chce zdobyć mistrzostwo, to nie potrzebuje takich goli. Rozumiem, że sędzia główny ze swojej pozycji mógł tego nie dostrzec, ale przecież od tego ma do pomocy VAR. To smutny dzień dla polskiej ligi – mówił rozgoryczony trener gości.
– Podtrzymuję to, co mówiłem przed meczem. Raków na ten moment jest najlepszym zespołem, ma bardzo dobrego trenera, ale dziś nie zasłużył na zwycięstwo, bo strzelił tylko jednego prawidłowego gola – dodał Portugalczyk.
Trener Radomiaka Radom grzmi po golu Leonardo Rochy dla Rakowa
O te wypowiedzi Henriquesa zapytano później Marka Papszuna, który nie chciał wdawać się w polemikę. – Nawet gdybym chciał to skomentować, nie widziałem tej sytuacji, natomiast widziałem sytuację z Ivim Lopezem w Niepołomicach – stwierdził szkoleniowiec Medalików, odnosząc się do wyraźnego faulu na Hiszpanie w pierwszej połowie spotkania z Puszczą, na który sędziowie nie zareagowali.
W kontekście samego meczu Papszun wyraził uznanie dla odporności psychicznej swoich piłkarzy. – Gratulacje dla drużyny za zwycięstwo w okolicznościach niełatwych, bo straciliśmy bramkę już w drugiej połowie. Biorąc pod uwagę moment sezonu, nie jest to łatwa sytuacja pod kątem mentalnym. Zarządzenie tym momentem pokazało, jak silna jest dziś nasza drużyna. Szybka odpowiedź i najlepsze chwile mieliśmy po wyrównaniu. Poszliśmy po kolejne gole, mieliśmy jeszcze świetną sytuację Brunesa, nie mówiąc już o innych zagrożeniach, które stwarzaliśmy jeszcze przed przerwą. Myślę, że do 70. czy 80. minuty wyraźnie dominowaliśmy, później zbyt mocno oddaliśmy inicjatywę, ale wybroniliśmy się i trzy punkty zostają w Częstochowie – komentował.
– Jeżeli chodzi o przeciwnika: mocno wycofany na kontrę, grający od pierwszej minuty na czas. Stworzył dwie sytuacje. Przy kontrze bramkowej powinniśmy zachować się zdecydowanie lepiej. Zbyt łatwo Wolski strzelił gola, ale takie rzeczy też się zdarzają. Być może było to potrzebne, żebyśmy weszli na jeszcze wyższy poziom i wygrali to spotkanie – dodał.
Nie mogło zabraknąć tematu wejścia Leonardo Rochy, który długo czekał na premierowe trafienie w barwach Rakowa i doczekał się go właśnie przeciwko niedawnym kolegom z Radomiaka.
– Ta bramka jest ważna dla Leo, bo wiem, że to w nim siedziało. Chce pomóc i strzelać, mam nadzieję, że się odblokował. Jego zmianę miałem w głowie już w przerwie. Wtedy się nie zdecydowałem, ale po straconym golu byłem już przekonany. Dominowaliśmy całkowicie i potrzebowaliśmy mocniejszego pola karnego. Mieliśmy mnóstwo stałych fragmentów, z których mieliśmy tylko sytuację Arsenicia. Musimy z tego wycisnąć więcej. Cieszę się, że w tym elemencie nie tylko strzeliliśmy gola, ale też Leo w kolejnej sytuacji „związał” obrońców i Brunes musiał jedynie dostawić nogę do pustej bramki. Tak się nie stało – zakończył Papszun.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Rocha potrzebował Radomiaka, żeby strzelić dla Rakowa
- Tak grający Śląsk na pewno się utrzyma. Gol z połowy boiska dobił Cracovię!
- GKS czysty jak łza. Nie musiał faulować, żeby wygrać z Puszczą
- PZPN i sprzedaż biletów? Wyjątkowo niedobrana para
- Tym razem chyba się uda? Dawid Szwarga mknie z Arką Gdynia do Ekstraklasy
- Trela: Więcej niż kaprys. Czy nowa fala bogatych właścicieli kupi polskim klubom know-how?
Fot. Newspix