Przed nami jeszcze dwa sobotnie mecze Ekstraklasy i wszystko wskazuje na to, że będziemy się tu przepysznie bawili. Na pierwszy ogień Cracovia i jej domowy mecz ze Śląskiem Wrocław. Potem zerkniemy jeszcze do Częstochowy, gdzie Raków zrobi wszystko, bo zgarnąć kolejny komplet punktów i utrzymać przewagę nad grupą pościgową. Plany ekipie Marka Papszuna spróbuje pokrzyżować Radomiak, a to wszystko piszemy my – w naszej relacji LIVE!
Raków Częstochowa 2:1 Radomiak Radom
- 0:1 – Wolski 52′
- 1:1 – Ivi Lopez 53′
- 2:1 – Rocha 63′
Dobrej nocy!
No i dziś to by było na tyle, wrócimy jutro z kolejną dawką ekstraklasowych emocji. Będą gole, będzie fajnie, będzie polska piłka ligowa.
Czyli wszystko to, co tygrysy lubią najbardziej!
Narka!
Kiedy Raków ma kłopoty, to zawsze na ratunek przychodzi Ivi Lopez. Dziś gol i asysta, dziś pociągnięcie zespołu do zwycięstwa. Do wygrania mistrzostwa są potrzebni właśnie tacy piłkarze. Raków potrzebuje liderów.
Tym bardziej, że europejskie puchary ma już w kieszeni, a w Europie trener Papszun jeszcze swojej filozofii nie sprawdzał.
Raków z sześcioma oczkami zapasu nad Lechem i siedmioma nad Jagiellonią. Presja przeniesiona na grupę pościgową, tak, jak miało być.
Koniec!
No i się nie udało. Raków, gdy tylko zaczęły się problemy, szybko zareagował, wyrównał, dorzucił drugiego gola i zamknął się na wszelkie próby Radomiaka. Z nimi po prostu piekielnie trudno się gra. W rankingu najmniej przyjemnych rywali podopieczni Marka Papszuna są na szczycie u wszystkich trenerów.
Na pewno.
Mógł się odgryźć Raków, po rzucie wolnym strzelał głową Rodin, ale sędziowie pokazali, że był na spalonym. Swoją drogą rzadki obrazek - do drugiej połowy doliczone tylko trzy minuty.
Coraz mniej czasu ma Radomiak, ale to nie znaczy, że za mało. Jedna akcja urządzi dziś gości w zupełności. Tylko że Raków to akurat potrafi bronić jak żaden inny rywal.
Zresztą znów piłka w koszyku Trelowskiego.
Pamiętacie statystykę strzałów celnych do przerwy? 0:1, Radomiak zaskoczył Capitą.
Po przerwie jest już grubo. Tylko w drugiej połowie 6 celnych uderzeń Rakowa i 3 Radomiaka. Zupełnie inny mecz.
Ze stałego fragmentu też idzie tak sobie - Alves zwykle wrzuca całkiem nieźle, ale teraz kopnął na pierwszego obrońcę.
Radomiak niby próbuje, ale jego ataki ograniczają się do tego, że co jakiś czas piłkę w koszyczek łapie Trelowski. Bez szału.
Pomyśleć, że to mogła być dziś akcja meczu...
Broni Kikolski strzał Iviego Lopeza z rzutu wolnego. Piłka zmierzała do bramki, nawet jeśli lekkie było to uderzenie.
Dziś i gol i asysta. Szef!
NO I WYPROSILIŚMY TEGO ROCHĘ!
NAJLEPSZY STRZELEC RADOMIAKA W TYM SEZONIE STRZELA SWOJEGO PIERWSZEGO GOLA DLA RAKOWA WŁAŚNIE RADOMIAKOWI. Piłkarska "Moda na sukces", nie ma co. Z rzutu rożnego na rosłego napastnika wrzucił Ivi Lopez, kiedy trzeba, to lider Rakowa dowozi.
Dwa gole. Wymęczone, ale są!
Strzał Berggrena, sytuacyjna piłka i na takim półwślizgu składał się do niej pomocnik Rakowa. W światło bramki nie trafił, ale chwała mu za to, że znalazł się w tej sytuacji.
Warto było tak marudzić, skoro taki jest efekt. Teraz coś już chyba dygnęło, bo wszedł Rocha i nawet Raków miał kolejną akcję bramkową. Czasem przydaje się taka prowokacja jak gol Wolskiego.
OKEJ, NIE MA TEMATU!
IVI LOPEZ MOMENTALNIE ODPOWIADA! Znowu remis, wiec może teraz znów będą smęcić. Nie wiemy, czy to dobrze, że Raków tak szybko strzela na 1:1...
DOIGRAŁ SIĘ RAKÓW! RADOMIAK OTWIERA WYNIK!
NO I BARDZO DOBRZE, TEN RAKÓW MA ZA SWOJE! Nie to, żeby Radomiak grał dziś jakoś pięknie, ale oni chociaż oddali dziś celny strzał. A teraz drugi - Wolski po kontrze, po podaniu Dadaszowa, po uderzeniu z ostrego kąta pokonuje Trelowskiego.
Tak, nasz stały felietonista dobrze mówi. Michał Trela komentuje dziś ten uroczy mecz w Częstochowie i domaga się tego, czego chcemy i my - Rochy jako wieży w ataku Rakowa. Wtedy może te liczne wrzutki będą miały większy sens.
Ładnie ogarnął co się święci Ouattara, przejął piłkę rozgrywaną przez Raków. Szkoda tylko, że wybił od razu w aut.
Druga połowa!
Na pewno będzie lepiej.
Dobra, żyjecie? My też jakoś żyjemy, ale co to za życie w świecie, w którym są takie mecze, jak ten?
W tym meczu oddano jeden celny strzał. Tak, to był ten strzał Capity. Tak realnie wygląda przewaga Rakowa.
Przerwa
Trzeba to rozchodzić, dajcie nam chwilkę.
Sędzia Krasny nie ma serca. Trzy minuty doliczone.
NO MOGŁO JUŻ WPAŚĆ!
CAPITA TO JEST JEDNAK GOŚĆ! Skubany zrobił świetny użytek z podania Dadaszowa, ale mimo dobrej walki z obrońcą Rakowa i ostatecznie oddania strzału po kilkudziesięciometrowym rajdzie, nie ma tu gola.
Wreszcie coś ciekawego, aż szkoda, że obronił to Trelowski.
Interwencja Kikolskiego na raty, ale były tam dwa rykoszety, można mu wybaczyć.
Na spalonym Ivi Lopez! Też odnotowujemy, bo to chyba pierwszy spalony w tym meczu. Zbierają częstochowianie statystyki jak Pokemony!
NO I TO JEST AFERA! Brawa dla chłopca od podawania piłek, brawo, młody czuje, że dziś trzeba trochę podostrzyć! Nie dał piłki, gdy prosił o nią Zie Ouattara i mieliśmy krótką spinę!
Górą Ouattara, bo ostatecznie miał czym wrzucić z autu.
Na razie prowadzi więc Raków!
Rzuty rożne: 6:1
Faule: 3:7
I w spalonych 0:0!
Obie drużyny grają dziś na wywalczone rzuty wolne i rożne! To nowatorskie podejście testuje dziś w Ekstraklasie UEFA za zgodą PZPN. Europejska federacja szuka sposobów, by uatrakcyjnić futbol i chce rozwijać dyscyplinę, by dostosować ją do stale rozwijającego się świata [NASZ NEWS]
I jeszcze jeden strzał - Koczerhin zebrał bezpańską piłkę i uderzył mocno, choć niecelnie.
No, rykoszet daje nam odrobinę atrakcji! Po strzale Iviego Lopeza piłka odpiła się od Kingue i niemal wpadła za kołnierz Kikolskiego. Dobrze jednak zareagował bramkarz Radomiaka i mamy... rzut rożny.
Tych wrzutek w pole karne Radomiaka było już pewnie około gazyliona, ale dopiero teraz zobaczyliśmy coś na kształt strzału - Arsenić zapędził się w szesnastkę gości przy rzucie rożnym i smyrnął piłkę niezbyt bujną czupryną.
Nie no, znowu rożny dla Rakowa.
Prostopadłe podanie do Wolskiego od Capity, ale pierwszy do piłki dopadł czujny Trelowski. Biorąc pod uwagę aktualny obraz meczu - dziś możemy zobaczyć parę takich pół-kontrataków Radomiaka.
Taki wygląd tego meczu...
Głupi, straszliwie głupi faul Henrique, który przy samiuśkiej linii końcowej skosił Iviego Lopeza. Pozbierał się piłkarz Rakowa, a dal jego rywala żółta kartka. Zasłużona, impet był zaskakująco duży.
Znowu faul, teraz na Brunesie. Teraz przepisy przekroczył atakujący Norwega od tyłu Agouzoul.
Jest jakaś odmiana, Zie Ouattara pojawił się nawet w obrębie pola karnego gospodarzy i wywalczył, tu już nie mamy odmiany, rzut rożny.
Oczywiście wrzutka spoko, ale nic specjalnego się nie zadziało.
Drugi już rzut rożny dla Rakowa, ale znów bez większego zagrożenia. NA razie obie drużyny czujne, choć na próbę to się nawzajem nie wystawiają.
Niezła klepka gospodarzy, ale strzał Iviego już zablokowany. Nie zmienia to faktu, że to może być sposób na ekipę z Radomia - dosłownie dwa podania z pierwszej piłki z rzędu.
Faul Arsenicia, rzut wolny w środku pola. Zaczynamy z nisko zawieszoną poprzeczką, będziemy odnotowywać takie pierdoły. Łatwiej nas będzie pozytywnie zaskoczyć.
O kurde, za nami już pięć minut, nawet nie zauważyliśmy. To chyba jest taki mecz do prasowania - nie narzuca się za bardzo, komentatorzy spokojni. Zanosi się na miły wieczór.
Raków, to przerażająca nieco statystyka, stracił w tym sezonie 17 goli. Mamy 28. kolejkę.
Zaczynamy!
No i co to będzie? Lekko krwawy księżyc nad Częstochową oznacza pewnie, że zobaczymy dobre widowisko.
Ale wiedzcie, że ni cholery nie znamy się na tej całej astrologii...
Uroczy obrazek przed rozpoczęciem meczu. Nagrodę piłkarza poprzedniego spotkania wręcza Brunesowi 99-letni kibic Rakowa. Bardzo fajnie!
W ekipie z Radomia brak Tapsoby i Grzesika. To realny problem, ale na tym etapie sezonu zwykle trudno o mecz, w którym możesz skorzystać ze wszystkich swoich graczy. Chyba że trenujesz Raków, wiadomo.
Papszun: - Nawet bez względu na rozegrane minuty widać, że Brunes ma niepodważalną jakość i Rocha wchodzi z ławki, dostaje swoje szanse.
Kto by pomyślał, że we wiosennym spotkaniu Rakowa z Radomiakiem nie zobaczymy Rochy. Na razie ten transfer do Rakowa nie wychodzi mu na dobre.
A już niedługo Raków z Radomiakiem, zostańcie z nami. Tam raczej radosnego futbolu nie będzie, bo warunki powinni dyktować zawodnicy Marka Papszuna. No ale, zobaczymy.
Dwucyfrówka to nie, ale 8 spokojnie
Powiedzmy sobie szczerze - Śląsk był dziś lepszy. Dobrze, że Cracovia postanowiła tu trochę namieszać, nawet jeśli z pomocą Petkowa, ale nie zasługiwali podopieczni trenera Kroczka nawet na punkt. Śląsk odbija się od dna tabeli i jest już tylko punkcik za Puszczą.
Punkt od bezpiecznej lokaty. Tylko punkt. Niesamowite.
Koniec, co za mecz!
A mógł być jeszcze piąty gol dla Śląska, Ince bliski dubletu, ale piłkę z linii bramkowej wybijał obrońca Cracovii. Już nieważne który, koniec meczu!
Wyszedł wyżej Madejski, on wykonywał rzut wolny i chciał wrzucić w pole karne rywali. Problem w tym, że nie wyszło - piłkę przejął Śląsk, bramkarz Pasów zaczął pędzić do własnej bramki, a Ince sieknął z połowy i...
I GOOOOOOOL! WSPANIAŁY, PIĘKNY, PIŁKA MINĘŁA LINIĘ BRAMKOWĄ CAŁYM OBWODEM, 2:4!
BOŻE, CO TO ZA MECZYCHO!
INCE Z POŁOWY BOISKA TRAFIA W POPRZECZKĘ, ALE PIŁKA CHYBA OSTATECZNIE MIJA LINIĘ BRAMKOWĄ, SPRAWDZA TO VAR!
Pięć minut doliczonych przez sędziego Kuźmę, ale w tym chaosie chyba Śląsk się wybroni. Jest gorąco, ale na razie Cracovia nie może na poważnie zagrozić gościom.
Genialne podanie Ortiza, genialne. Do piłki dopadł Samiec-Talar, ale świetnie skrócił mu kąt Madejski, który efektownie interweniował i wygrał to starcie sam na sam z piłkarzem Śląska. Mogło być po meczu, ale dalej wszystko na styku.
Niezły ten mecz, nawet jeśli Cracovia wcale nie chciała, by tak było...
Kiks Ortiza!
W takiej sytuacji wypada chociaż trafić w światło bramki. Może i ostry kat, może i szanse małe, ale wszystko jest lepsze od kopnięcia się w czoło.
Opóźnia wznowienie gry z rzutu wolnego Leszczyński. Przeciągał wybicie piłki jak tylko długo mógł. Teraz czekają nas takie obrazki, Śląsk będzie się chciał dotoczyć do końca meczu.
Śląsk teraz trochę wystraszony, swoich kolegów z pola karnego musi wyganiać Leszczyński. Wszystko dlatego, że Cracovia poczuła krew i w samej końcówce postanowiła zacząć grać w piłkę.
NO I JEST, I GOL!
I DZIĘKI HASICIOWI! To jego strzał Leszczyński musiał parować do boku i zrobił wszystko zgodnie ze sztuką bramkarz Śląska, ale piłka spadła na głowę Kallmana. To już 17. gol Fina w tym sezonie. Gramy, mamy emocje!
Jeśli w ostatnim kwadransie cokolwiek może uratować Cracovię, to chyba tylko szybkie nogi Hasicia. Teraz popisał się piłkarz Pasów ładnym, krótkim dryblingiem i zaskakującą wrzutką w pole karne. Dwa gole do odrobienia. Tylko i aż.
Plac gry opuszcza Żukowski, którego miejsce zajmuje Samiec-Talar. W drugiej połowie piłkarz Śląska nie szalał już tak, jak na samym początku, ale to i tak był dobry występ.
Teraz Cracovia, chyba tylko na alibi, postanowiła coś skonstruować. Szkoda, że wcześniej nie byli tacy cwani i w piłkę próbował grać tylko Hasić. Teraz też on wrzucał w pole karne, ale Kallman uderzył nad bramką po strąceniu piłki przez Jugasa.
Tak Śląsk ucieka z ostatniego miejsca w tabeli
Udahl w miejsce Al-Hamlawiego, 66. minuta. Godzinę za późno, ale rozumiemy Simundzę - chciał zrobić wszystko, żeby jego snajper się odblokował.
Co tu dużo mówić - Cracovia położyła ten mecz kompletnie. Nic dziwnego, że z trybun stadionu niesie się głośne "Ku**a mać, Pasy grać!", bo te Pasy nie grają, a na pewno nie grają w piłkę. Żal patrzeć.
I KOLEJNY, ALE ZASADZIŁ POZO!
Cóż, wynik wreszcie zbliża się do takiego, jaki powinniśmy widzieć na tablicy stadionu przy Kałuży do przerwy. Śląsk zasługuje na to 3:1, bez dwóch zdań, Cracovia jest beznadziejna.
No i ładnie strzelił Pozo. W okienko, z rywalem u boku. Brawo!
GOOOOOOOOOL DLA ŚLĄSKA!
ALE RADOŚĆ PIŁKARZY I KIBICÓW GOŚCI, ALE SĄ POWODY! Przedziwny błąd Madejskiego, który zrobił... nie, sorry, nie wiemy za cholerę co on zrobił. Takie interwencje się nie zdarzają, chyba że w składankach na You Tube'ie. Masakra.
Przytomny Matsenko po prostu sieknął do pustej bramki i daje prowadzenie Śląskowi.
Ależ poszukiwał karnego Kallman, perfidnie. Trafił jednak na Serafina Szotę, który z zachował się tak, jak trzeba - ewidentnie zwolnił i nie wpadł na Fina, nie ma karnego!
A co to za zmiany? A wszedł Sokołowski za Olafssona, trochę to poprzestawiało jedenastkę Cracovii. Problemem Pasów nie jest jednak formacja czy postawa jednego Olafssona - tu musi się zmienić podejście całej drużyny.
Druga połowa!
Gramy, zobaczymy, trochę namieszane.
Sami zobaczcie, co to ma być!?
Dziwaczny jest ten mecz, a najdziwniejszy wynik. Powinno być chociaż 0:3, a jest 1:1 - kibice Śląska, jeśli ich ulubieńcy dziś nie wygrają, będą mieli prawo uznać, że to jakieś fatum. Albo sabotaż Petkova.
Ta opinia powinna was zainteresować...
Przerwa
Ale my nadal jesteśmy w szoku, to po prostu trzeba rozchodzić.
JASNY GWINT, REMIS!
Po cholerę ten Petkov to ruszał! Ostatnia minuta doliczonego czasu gry, po co, na co? Czego się obrońca Śląska spodziewał, co miał na myśli? Co to miało być?
Przedziwna sytuacja, kuriozalna.
Nie. Al-Hamlawi powinien zejść do szatni i po przerwie już z niej nie wychodzić. Spokojnie mógł już mieć hat-tricka, a tu nic, teraz kopnął piłką w swoją nogę postawną, komedia, nie tak to powinno wyglądać.
Swoją drogą - niesamowite, jak łatwo goście dochodzą do sytuacji, Cracovia praktycznie nie broni. Tym razem Pasom się upiekło, bo piłka nie naszła dobrze na nogę Pozo, ale ile można tak kaleczyć futbol?
Może tu chodzi o słońce? Świeci ono w oczy Madejskiemu, więc może dokuczać też obrońcom.
CO ZA STRZAŁ SCHWARZA!
Kapitan Śląska mierzył z rzutu wolnego i prawie zdobył przepiękną bramkę! Szkoda, tak po ludzku szkoda, że piłka odbiła się od zewnętrznej strony słupka.
Jest jakiś kłopot Matsenki z barkiem, choć to zdaje się on faulował akcję wcześniej Rózgę. Zobaczymy, czy to coś poważnego, na razie piłkarz Śląska pozostaje na boisku.
Inna sprawa, że do końca pierwszej połowy już tylko kilka minut.
Żyje meczem Ante Simundza, tak jakby to on dziś grał tak dobrze, a nie jego piłkarze. Tu żywiołowa gestykulacja, tam jakiś truchcik. Cały czas w ruchu trener gości.
Kolejny strzał Hasicia i kolejny raz broni Leszczyński. Cracovia musi na razie zrobić wszystko, by przenieść grę na połowę rywali. Tylko strzeleckiej indolencji Al-Hamlawiego zawdzięcza fakt, że przegrywa jednym golem.
A nie trzema. Czy czterema.
Bomba Hasicia, ale dał radę Leszczyński. Cracovia przypomniała sobie, że gra dziś mecz, czy to dzieło przypadku?
I kolejna szansa, to mógł być dublet, nawet się trochę Pozo zdenerwował, bo okazja była całkiem niezła. Nie można mieć jednak wszystkiego, a Żukowski i tak rozgrywa świetne zawody.
GOOOOOL!
NIE CHCIAŁ SKORZYSTAĆ AL-HAMLAWI, TO ŻUKOWSKI WZIĄŁ SPRAWY W SWOJE RĘCE!
Śląsk na prowadzeniu, nawet się nie zastanawiał piłkarz ekipy z Wrocławia. Tak trzeba, mocno, pod ladę. Kawał gola!
Okej, gra grą, ale nie można zapominać, że Cracovia z Kallmanem w składzie jest w stanie zdobyć gola z niczego. Krótki drybling Fina, ustawienie piłki do strzału i to spokojnie mógł być gol. Brakło niewiele.
Stały fragment gry nieźle rozegrany przez gości, ale piłka ostatecznie ląduje w rękach Madejskiego. Strzelał Matsenko, ale pozycja wylosowała mu się bardzo trudna.
Ależ dobry jest dziś Żukowski, który na prawej stronie zrobił sobie prawdziwą autostradę. Problem w tym, że z dobrych sytuacji, które tworzy piłkarz Śląska nie wynika kompletnie nic dobrego dla jego zespołu.
Tak, to znów Al-Hamlawi.
NO I ZNOWU TEN AL-HAMLAWI!
Niebywałe. Oni go zamienili z Musiolikiem, czy co? Teraz Palestyńczyk na piątym metrze, niepilnowany, z piłką na głowie. I uderzył barkiem, niecelnie.
Apelujemy - uwolnijcie prawdziwego Al-Hamlawiego. Dla dobra futbolu.
Kolejna wrzutka Żukowskiego i znowu trochę zamieszania. Na rzut rożny wybił chyba Ghita, więc pewnie zaraz kolejne dośrodkowanie.
Widać (bo wreszcie widać cokolwiek!), że to Śląsk dziś gra o coś, a Cracovia już tylko o pietruszkę. U gości chęci objawiają się w wysokim pressingu, w spokojnym rozegraniu, w groźnych dośrodkowaniach.
A Pasy przyczajone.
Trochę trwała ta przerwa w grze, ale wreszcie gramy, Śląsk od bramki.
Czyli Rózga uderzył gdzieś w maliny, wszystko jasne.
No, no, ale się dzieje!
Kolejny raz zatrzymany Śląsk, Ortiz nieczysto trafił w piłkę i jego uderzenie odbili obrońcy. W odpowiedzi dynamiczna akcja Cracovii, ale niewiele wam na jej temat powiemy - strzał Rózgi niemal całkowicie zasłonił nam dym wydobywajacy się z płonących rac.
Co wiemy? A no to, że nie ma gola. Niech wam wystarczy.
Cracovia na razie ogranicza się do tracenia piłki. Jest to jakiś sposób, bo gdy to rywal prowadzi grę, to można go kąsać kontratakami.
Fajnie ten Śląsk od początku spotkania. Widać, że goście są mocno zdeterminowani i, co chyba najważniejsze, potrafią grać w piłkę. Do pewnego etapu tego sezonu nie było to zbyt oczywiste.
NIE NO, TO MUSI BYĆ GOL!
Assad Al-Hamlawi nie przyzwyczaił nas w ostatnich tygodniach do marnowania TAKICH okazji. Żukowski okradziony z asysty, Palestyńczyk nawet nie oddał strzału na niemal pustą bramkę Cracovii. Doskonała szansa i katastrofalny finał tej akcji.
Zaczynamy!
Nadzieja na dobry mecz umiera ostatnia, więc teraz jesteśmy jej pełni. Dawajcie panowie!
Minuta ciszy dla Leo Beenhakkera i jeszcze jedna informacja - ze składu w ostatniej chwili wypadł van Buren, w jego miejsce Olafsson.
U rywali Benio Kallman, którego znów łączy się z transferem poza Kraków. Na razie Fin ma jednak sezon do dokończenia i po prostu ma o czym myśleć. Na przykład o strzelaniu goli Rafałowi Leszczyńskiemu.
Assad Al-Hamlawi ma dziś pewnie apetyt na gole, ale nie tylko on jeden może zagrozić Cracovii. Wracają też Żukowski czy Petkov, Ante Simundza miał dziś komfort z doborem jedenastki.
Dzień dobry i jedziemy!
Ale będzie! Nie ma nawet za bardzo czasu się rozpisywać, bo tu zaraz akcja! Śląsk przyjechał do Krakowa i spróbuje zaskoczyć Cracovię na jej terenie. Ma szanse? No ma, ale musi się nieźle spiąć.
Zaraz składy.
Fot. Newspix
Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.
Rozwiń