W ostatnich dniach mogliśmy usłyszeć albo przeczytać, że Widzew ma mocarstwowe ambicje. Że chce latem przeznaczyć na transfery aż cztery miliony euro, co byłoby ogromną kwotą jak na polskie warunki. Że do drużyny mogą trafić tacy zawodnicy, jak Ivan Perisić czy Ivan Rakitić. Robert Dobrzycki, nowy większościowy udziałowiec Widzewa, udzielił pierwszego wywiadu po objęciu tego stanowiska. W rozmowie z Łukaszem Olkowiczem i Radosławem Majdanem dla serwisu PS Onet odniósł się do najbardziej palących kwestii.
Zapytany o informacje Tomasza Włodarczyka z Meczyków, o czterech milionach euro na transfery, Dobrzycki odpowiedział: Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Stwierdził też, że Widzew potrzebuje wielu nowych graczy, na pewno więcej niż trzech. Dodał, że klub raczej nie wyda na jednego zawodnika 1,5 miliona euro. Kwota ta pojawiła się w kontekście świetnie spisującego się wiosną w Koronie Kielce Mariusza Fornalczyka, który właśnie taką ma klauzulę w umowie.
Właściciel Widzewa odniósł się do transferów Ivana Perisicia i Ivana Rakiticia
Oczywiście, nie mogło zabraknąć pytania o wielkie gwiazdy reprezentacji Chorwacji, które są łączone z łódzkim klubem. Dobrzycki tak odniósł się do możliwości sprowadzenia Perisicia lub Rakiticia: To troszkę na wyrost. To nośne nazwiska, więc fajnie w przestrzeni publicznej się poniosły, ale to raczej nie.
Dodał, że nie było żadnych rozmów z tymi słynnymi zawodnikami.
Pojawił się również wątek Saida Hamulicia. Bośniak został przez nowego trenera, Żeljko Sopicia, odsunięty od zespołu, ponieważ nie przykładał się do treningów.
– Sprawa Hamulicia jest już chyba rozwiązana. Trener wyjaśnił, że nie było dobrego dopasowania charakterologicznego do Widzewa. I to nie będzie na pewno zawodnik, z którym wiążemy przyszłość Widzewa – stwierdził kategorycznie Dobrzycki, który mówi też w wywiadzie o tym, że Widzew może w ciągu kilku lat włączyć się do walki o mistrzostwo Polski.
Fot. Newspix.pl