Fenomenalna jesień, pojawienie się na radarze selekcjonera reprezentacji Portugalii, kontuzja, rekordowy transfer i tajemnicze zniknięcie. Ruben Vinagre coraz mocniej dopomina się, żeby jego sprawą zajęło się biuro detektywistyczne. Właśnie rozpoczął się kolejny miesiąc czekania na to, żeby obrońca pokazał choćby namiastkę formy z pierwszej części sezonu. Od najdroższego zawodnika Ekstraklasy powinniśmy wymagać znacznie więcej.
Mijają tygodnie, mijają kolejne spotkania, tymczasem warszawscy fani wciąż czekają na momenty radości, które na tacy zaserwuje im kelner Ruben Vinagre. Na tacy, czyli tak, jak zwykł wykładać piłki kolegom jeszcze kilka miesięcy temu. Wtedy, gdy wszyscy nad nim cmokaliśmy; kiedy wołaliśmy do dyrektora sportowego (wówczas likwidacji), że trzeba go w Polsce zatrzymać. Albo przynajmniej wykupić i sprzedać z pewną — prędzej większą niż mniejszą — przebitką.
Może taki moment jeszcze przyjdzie, ale czasu do końca sezonu coraz mniej. Tak jak argumentów za tym, żeby liczyć na powrót Vinagre do dyspozycji sprzed kilku miesięcy.
Ekstraklasa. Ruben Vinagre z Legii Warszawa wiosną mocno obniżył loty
Jesienią Ruben Vinagre był maszyną. Pędził po lewym skrzydle w tę i we w tę, pochłaniając kilometry jak chińska kolej. Raz bronił, żeby za moment atakować. O ile to pierwsze wciąż robi względnie nieźle, tak ofensywnych akcentów w jego wykonaniu już nie widujemy. Wystarczy spojrzeć na statystykę kluczowych podań według Hudl StatsBomb. Wiosną było ich cztery, czyli mniej niż jesienią asyst. W samej tylko lidze, bo na wszystkich frontach Vinagre zebrał dziewięć ostatnich podań oraz dwie asysty drugiego stopnia.
Mapa kluczowych podań Rubena Vinagre z rundy wiosennej w Ekstraklasie. Po razie asystował przy strzałach Augustyniaka, Oyedele, Wszołka i Morishity.
Teraz jedyny moment, w którym pomógł kolegom w zdobyciu gola, to mecz w Molde. Jasne, była to bramka ważna, bo po przytomnym zagraniu do Claude’a Goncalvesa, który z kolei obsłużył Kacpra Chodynę, zaczęła się pogoń Legii, która w Warszawie przerodziła się w odwrócenie losów dwumeczu. Problem tkwi w tym, że spotkań było już trzynaście, w każdym z nich Ruben grał albo od deski do deski, albo przez wystarczający okres, żeby zaznaczyć swoją obecność na boisku. Czego po raz drugi już nie zrobił.
Wrzuciłem Vinagre na bęben danych, żeby przekonać się, czy przypadkiem nie są to tylko wrażenia wzrokowe. Wiecie, sytuacja, w której on dwoi się i troi, ale wszyscy dookoła niweczą jego starania. Albo po prostu wzrost oczekiwań, które sprawiają, że choć gra tak samo, to jest inaczej odbierany, bo rekordowy transfer zmienił wszystkim optykę. Okazało się, że niekoniecznie, bo spadki widać w wielu rubrykach.
Ruben Vinagre w sezonie 2024/2025 – statystyki Hudl StatsBomb w przeliczeniu na 90 minut:
- przewidywane asysty: 0,28 jesienią; 0,02 wiosną
- udane dryblingi: 2,45 jesienią; 1,73 wiosną
- kontakty z piłką w polu karnym: 2,2 jesienią; 0,93 wiosną
- zwiększenie/zmniejszenie szans na bramkę poprzez podania: +0,29 jesienią; +0,13 wiosną
Gdzie nie spojrzeć, tam problem. Brak formy Vinagre widoczny jest nawet w tak ciekawej rubryce, jak wpływ pressingu rywala na celność podań. W pierwszej części rozgrywek Ruben był dokładniejszy niż obecnie, gdy przeciwnik na niego naciska, odbiera mu komfort gry.
Ruben Vinagre w liczbach. Na niebiesko – cały sezon. Na czerwono – tylko wiosna. Widać przede wszystkim spadek statystyk ofensywnych: dryblingów czy przewidywanych asyst.
Jednocześnie trzeba zauważyć, że statystyki defensywne w niektórych przypadkach nawet się poprawiły. Bo Ruben zalicza więcej odbiorów i przejęć, tylko troszkę rzadziej udziela się w pressingu, ale za to częściej skutkuje on odzyskaniem piłki przez Legię. Są to jakieś plusy, aczkolwiek od bocznego obrońcy takiego zespołu na krajowym podwórku wymaga się raczej, żeby wnosił polot w grze do przodu. Jak Vinagre jesienią.
Ruben Vinagre nie wygląda jak najdroższy piłkarz Ekstraklasy
Ruben Vinagre to nie ten przypadek, gdy zawodnik nabiera klub na to, że stać go na więcej, żeby podpisać korzystną umowę i móc się spokojnie obijać. Nie ten, bo to, co widzieliśmy jesienią, każe nam myśleć, że to prawdziwy kozak. To niemożliwe, żeby taki chłopak przez pół roku udawał, że jest czołowym piłkarzem w Ekstraklasie, żeby teraz grać na poziomie przeciętnego portugalskiego ligowca ściągniętego przez typowego średniaka.
Yuri Ribeiro, Luis Rocha, Paulo Henrique — obecnie to mniej więcej ten poziom. Nie jakiś przypadkowy meteoryt, po prostu facet, który jest na półce „dobry i nic więcej”. Dla wielu oznaczałoby to sukces i pełnię szczęścia, ale tym razem obecność w szufladce „dobrych” i tak jest sporym zjazdem. Rzadko zdarza się przecież, żeby Portugalia rozglądała się w Polsce za piłkarzami pod powołania, tymczasem selekcjoner Roberto Martinez potwierdził, że to żadna bujda czy plotka.
Goncalo Feio: naprawdę powiedziałem wszystkim, że ja cię znalazłem? Bo wyglądasz jak transfer Jacka Zielińskiego
Jeśli wtedy Vinagre był na tyle blisko kadry, żeby przy korzystnym układzie planet zostać — dajmy na to — numerem trzy na lewej obronie, tak teraz musielibyśmy poważnie zastanowić się, czy wciąż jest numerem trzy na tej samej pozycji wewnątrz ligi. Można to częściowo wyjaśnić urazem, jakiego doznał na koniec poprzedniej rundy. W końcu to kontuzja, która zabrała mu okres przygotowawczy w normalnym wydaniu. Tylko czy w międzyczasie nie dało się zrobić więcej, żeby Rubena odbudować?
Najdroższy piłkarz w historii Ekstraklasy gra tak, że wypinający pierś po ordery po jego transferze Goncalo Feio byłby bardziej powściągliwy, gdyby na podstawie wiosennych występów zapytano go: czyj to transfer?
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:
- Legia ma LTC, ale nie ma talentów?
- Feio przegrał Legii sezon i dzwoni do Mendesa. Ktoś pomylił odwagę z odważnikiem
- Szaleństwo w Warszawie. 80 tysięcy chętnych na bilety na Legia – Chelsea!
- Klaun albo król. Jakim dyrektorem sportowym jest Michał Żewłakow?
- Polski trener przebija się na zachodzie. Z Legii do Belgii – historia Przemysława Łagożnego
- Legia Warszawa i panic buying. Dlaczego transfer Ilji Szkurina nie ma sensu?
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK