Niby jeszcze parę tygodni grania przed nami, ale królowi strzelców powoli można wsuwać koronę na głowę. Efthymios Koulouris na liczniku bramek ma już dwójkę z przodu, właśnie skompletował trzeciego hat tricka i jest na dobrej drodze, żeby wykręcić drugi najlepszy — po Nemanji Nikolicsu — wynik strzelecki w ostatnich latach w Ekstraklasie.
Kamil Grosicki w przerwie rzucił, że to najgorsza połówka w obecnym sezonie Pogoni. Nikt nie miał ochoty się z nim kłócić, bo jeśli kogoś naszła na coś chęć, to raczej na wyłączenie telewizora. Wygląda jednak na to, że gospodarze wściekli się sami na siebie, uznali, że tak nie przystoi i po przerwie z nawiązką zrekompensowali nam czterdzieści pięć minut męczenia buły.
Ekstraklasa. Pogoń Szczecin — GKS Katowice 4:0. Hat trick Efthymios Koulourisa
Fakt, że pomógł w tym gol do szatni, który odblokował głowy Portowców, ale też zmusił GieKSę do tego, żeby nie tylko — tu cytat z rozmowy w przerwie — „udawało jej się przebywać na połowie rywala”. Pomógł lekki przypadek, bo strzał Leonardo Koutrisa wylądował na ręce ofiarnie interweniującego Konrada Gruszkowskiego, co przekuło się na pewnie wykonany przez Koulourisa rzut karny.
W takich okolicznościach trzeba było się troszkę otworzyć, co od razu stwarza większe możliwości do wyprowadzenia kolejnych ciosów. I jak do przerwy najgroźniej pod bramką Dawida Kudły było, gdy Koulouris pokazał, że potrafi strzelać z każdej pozycji (w tym przypadku z jakichś szesnastu metrów, celnie, kąśliwie) albo gdy Danijel Loncar doszedł do główki po stałym fragmencie gry, tak po zmianie stron kreowanie szło Pogoni trochę łatwiej.
Faktycznie zrobiło się więcej przestrzeni — wykorzystał to Kamil Grosicki, który dostał piłkę od Rafała Kurzawy, pomknął wzdłuż linii, zakręcił Alanem Czerwińskim, jakby to był zabawkowy bączek i dograł na piątkę. Efthymios Koulouris w takim miejscu często bywa, zwykle po to, żeby dostawić szuflę i wbić piłkę do bramki. Tym razem trzeba było zrobić to w powietrzu, ale wyszło idealnie, czyli jak bardzo często, gdy Grek zabiera się do roboty.
Ponownie przekonaliśmy się, że Portowcy są świetnie przygotowani fizycznie. Wybiegali, ile mieli sił w płucach, dominując GieKSę, która przecież też słynie z harówki, biegania w dobrym, intensywnym tempie. Dostaliśmy również dowód na to, że Pogoń przy wąskiej kadrze wciąż ma skuteczną, pożyteczną ławkę.
Rafał Górak wpuścił z niej Sebastiana Bergiera, który gdy wybiegł na sam na sam, powziął próbę zamordowania gołębia na dachu obiektu. Robert Kolendowicz wpuścił Kacpra Łukasiaka, który najpierw w polu karnym sam dobrze przymierzył, dostając podanie od Linusa Wahlqvista, a potem zaliczył asystę, dogrywając piłkę Koulourisowi, który zademonstrował perfekcję godną lidera klasyfikacji strzelców.
Uderzenie z pierwszej piłki, precyzyjne, prosto w dolny róg bramki. Dawid Kudła swoje w tym meczu wyciągnął, ale teraz tylko stał i patrzył. Niedobrze. Powinien jeszcze nagrodzić rywala oklaskami, bo Grek na to zasłużył jak mało kto. Nie dość, że sam walnął trzy sztuki, to jeszcze przy golu Łukasiaka zrobił robotę, świetnie rozprowadzając piłkę. W ogóle pracował jak nigdy, więc bez dwóch zdań zaliczył występ bezbłędny, idealny.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Trela: Wpływ trenera na formę piłkarza. Łatwe rozgrzeszanie Goncalo Feio
- Rafał Grodzicki odejdzie ze Śląska Wrocław! Otrzymał wypowiedzenie
fot. Newspix