Nie chcemy straszyć Ange Postecoglou, lecz tego typu wypowiedzi zwykle pojawiają się pod koniec kadencji. Australijski trener Tottenhamu nie ma ostatnio zbyt dobrej passy, a jego zespół przegrał ostatnio po raz szesnasty w lidze w tym sezonie. Tak, szesnasty.
Więcej porażek w Premier League mają w tym sezonie tylko cztery ostatnie zespoły. A to powód do bicia na alarm i wielu podkreśla, że posada Postecoglou wisi na włosku. Nic więc dziwnego, że szkoleniowiec chciałby się złapać wszelkich sposobów na odmianę oblicza drużyny. Pomocy chciałby nawet szukać w mediach.
Tottenham kolekcjonuje ligowe porażki. To już szesnasta! [CZYTAJ WIĘCEJ]
Postecoglou ma problemy. “Wkładają palce w nasze rany”
59-latek podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami przekonywał, że media, jego zdaniem, niezbyt sprzyjają Tottenhamowi: – Włączam telewizor i nie słyszę żadnego mocnego głosu sprzyjającego Tottenhamowi. Jedyny, który usłyszycie, to mój. Kiedy mówimy o większych klubach, wydaje się, że jest o wiele więcej takiego wsparcia – ocenia Postecoglou. – Nigdy nie ma mowy o jakiejkolwiek obronie klubu, co jeszcze bardziej utrudnia sprawę, ponieważ każdy zespół przeżywa trudne chwile i ważna jest reakcja na nie – mówi trener.
Dramat, znikąd wsparcia. Chociaż faktem jest, że w angielskiej telewizji znajdzie się wielu byłych piłkarzy, dajmy na to, Manchesteru United, a reprezentantów Tottenhamu… jakby nie widać.
– Nie muszą to być ludzie związani z klubem. Słyszę mnóstwo osób, które bronią innych drużyn – dodaje Postecoglou cytowany przez BBC. – Ale wydaje się, że w przypadku Tottenhamu, gdziekolwiek jest rana, pojawia się też wielka ochota, żeby włożyć w tę ranę palec – przekonuje.
Tottenham cieniuje. Są gorsi od Manchesteru United
Z drugiej strony – zasłużył sobie Australijczyk na to, żeby jego zespołu nikt nie wspierał. Tottenham gra w tym sezonie źle i jedynie w Lidze Europy jakoś sobie radzi. Na angielskich boiskach postawa Kogutów jest fatalna. W 30 spotkaniach podopieczni Postecoglou wygrali jedynie 10 razy i ponieśli aż 16 porażek. Plasują się na 14. miejscu, trzy oczka za przeżywającym gigantyczny kryzys Manchesterem United.
Całej sytuacji nie pomaga fakt, że trener ostatnio zalazł za skórę własnym kibicom. W czwartkowym meczu z Chelsea (0:1) Postecoglou delikatnie sprowokował fanów Tottenhamu, którzy krytykowali wprowadzenie na boisko Pape Matara Sarra. Piłkarz wbiegł na plac, strzelił gola, a trener Kogutów ostentacyjnie przyłożył dłoń do ucha, dając kibicom do zrozumienia, że zna się na swojej robocie trochę lepiej od nich.
Gdyby tylko ten gol został uznany… Długa analiza VAR pozbawiła Tottenham punktu w starciu z Chelsea, a Postecoglou musiał się tłumaczyć ze swojego zachowania. Trudny okres przeżywa Australijczyk, nie ma co.
CZYTAJ WIĘCEJ O ANGIELSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Hiszpański brylancik może trafić do Anglii. Arsenal zrobi to, czego nie umiała Barcelona?
- Złe wieści dla Obywateli. Haaland ma problemy ze zdrowiem
- To nie Prima Aprillis. Kiwior zagrał w lidze pierwszy raz… w 2025 roku
Fot. Newspix