Leszek Ojrzyński po ponad dwuletnim okresie bez pracy wrócił do zawodu, żeby ratować Zagłębie Lubin przed spadkiem z Ekstraklasy. W rozmowie z TVP Sport zdradza jednak, że mógł powiększyć niezbyt liczne grono polskich trenerów pracujących na zachodzie. No, może nie do końca na zachodzie, bo oferta, którą się chwali, była bardziej egzotyczna.
Przez dwa i pół roku, gdy Leszek Ojrzyński zniknął z radarów po zwolnieniu z Korony Kielce, oglądaliśmy kolejne bezskuteczne próby powrotu tego szkoleniowca do zawodu. W pewnym momencie trener przyjął niecodzienną taktykę — gdy gdzieś się paliło, gdy nadchodził kryzys, udzielał wywiadu, że jakby co, to on pomoże. Przykładem rozmowa z „Faktem” o potencjalnej pracy w Śląsku Wrocław.
— Przede wszystkim nie życzę Jackowi Magierze straty pracy, bo to bardzo dobry trener i porządny człowiek. Wiadomo jednak, że w sporcie nie ma sentymentów. Dlatego, gdybym otrzymał propozycję z Wrocławia, to podjąłbym się tego zadania. Dla mnie to nie pierwszyzna. Wiem, jak sprawić, żeby drużyna wyszła z paraliżującego ją kryzysu — mówił Ojrzyński, lecz telefonu z Dolnego Śląska się nie doczekał.
Okazuje się jednak, że dzwonili z innych miejsc. Tak przynajmniej twierdzi sam zainteresowany.
Leszek Ojrzyński mógł pracować na Cyprze?
W wywiadzie, którego Leszek Ojrzyński udzielił portalowi TVP Sport, usłyszeliśmy, że trener miał ofertę pracy w zagranicznym klubie. Nazwy nie zdradził, lecz pada konkretny kierunek. Trener zaznaczył też, że pierwsze oferty powrotu miał już po roku bez pracy, lecz wówczas brał ślub.
– Gdybym przyjął propozycję, musiałbym zaangażować się w to na sto procent i z pewnymi kwestiami dotyczącymi organizacji ślubu musiałbym zostawić przyszłą żonę. Nie byłem tak zdeterminowany, obowiązywał mnie jeszcze kontrakt z Koroną Kielce. Wtedy nie spieszyło mi się. Pojawiła się też oferta z zagranicznego klubu — byłem na Cyprze. Ostatecznie zdecydowałem się jednak wrócić dopiero teraz – stwierdza Ojrzyński.
Trener, rzecz jasna, sporo mówi też o zmianach, jakie w nim zaszły. Leszek Ojrzyński nieprzypadkowo uchodził za najbardziej defensywnego i pragmatycznego szkoleniowca w lidze: kiedyś sprawdziliśmy nawet, że to jego drużyny miały najniższy efektywny czas gry w historii Ekstraklasy. Szkoleniowiec twierdzi jednak, że w Zagłębiu Lubin pokaże bardziej efektowny futbol, bo i potencjał jest większy. Twierdzi też, że rozwinie filozofię Miedziowych pod kątem stawiania na młodzież.
– Starałem się rozwijać, bo wiem, że mam spore rezerwy. Młodzież się zmienia, szatnia funkcjonuje inaczej niż w przeszłości. Do zawodników trzeba podchodzić w inny sposób, potrzebna jest większa elastyczność. Wielką rolę odgrywają kompetencje miękkie, dlatego ukończyłem kurs Mental Academy Pawła Frelika. To szkolenie dało mi wiele do myślenia – tłumaczy Ojrzyński.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: NA WESZŁO:
- Wszystko się udało na otwarcie Nowej Bukowej [REPORTAŻ]
- “Radomiak ma najlepszą mentalność w lidze”. Lech Poznań na drugim biegunie
- Ivan Djurdjević pracował nad relacjami z szatnią. Pomoże Stali?
fot. Newspix