Carlo Ancelotti dał odpocząć paru podstawowym piłkarzom Realu Madryt w dzisiejszym starciu z Leganes i niewiele brakowało, a by się na tym manewrze przejechał. Po przerwie włoski szkoleniowiec musiał oddelegować na murawę Viniciusa, Rodrygo i Valverde, by dopilnowali, że trzy punkty znajdą się na koncie Los Blancos. I tak się ostatecznie stało, głównie za sprawą Kyliana Mbappe, który zanotował dziś dwa trafienia. No ale Real nie powinien przeżywać aż takich męczarni w konfrontacji z rywalem ze strefy spadkowej hiszpańskiej ekstraklasy.
To kolejny już w tym sezonie kamyczek do ogródka Carletto. Wydaje się, że Królewscy zbyt wiele spotkań przepychają dzięki swoim największym gwiazdom, a zdecydowanie zbyt rzadko odnoszą w pełni kontrolowane, spokojne triumfy. Nawet gdy naprzeciw staje znacznie niżej notowany przeciwnik.
Real wygrał, ale miał sporo problemów z Leganes
Pierwsza faza meczu nie zapowiadała, by Real miał się dzisiaj przesadnie z Leganes męczyć. Gospodarze systematycznie dokręcali rywalom śrubę, kreując sobie coraz to lepsze i lepsze okazje do otwarcia wyniku. Nie była to może jakaś ofensywna nawałnica w wykonaniu Królewskich, ale podopieczni Carlo Ancelottiego zrobili naprawdę sporo, by wyjść na prowadzenie. A pewnie poszłoby im o wiele łatwiej z przełamywaniem oporu przeciwnika, gdyby tylko Brahim Diaz zachowywał się choć odrobinę rozsądniej w polu karnym Leganes. 25-latek po przedostaniu się w obręb szesnastki przeciwnika podejmował jednak naprawdę absurdalne decyzje z piłką przy nodze i w sumie to głównie jego nieudolności goście zawdzięczali utrzymanie bezbramkowego remisu aż do 32. minuty spotkania.
Wtedy Leganes wreszcie pękło. Sędzia podyktował rzut karny za faul na Ardzie Gulerze, a Kylian Mbappe z zimną krwią zamienił jedenastkę na gola. Wprawdzie sam karny był raczej miękki, dlatego energiczne protesty gości nie mogły dziwić, ale – summa summarum – Królewscy rzetelnie zapracowali na to trafienie.
I pewnie gracze Realu zaczęli sobie od razu układać w głowie plan na dalszą część meczu. No bo rywal został napoczęty, a to przecież najważniejsze. Teraz – kontrola, spokój, a może po przerwie przeciwnicy się trochę odsłonią, to się ich wtedy wypunktuje z kontrataku.
Ot, kolejny dzień w biurze.
Tylko że przyjezdni już po minucie cieszyli się z wyrównującego trafienia, a jeszcze przed przerwą ucieszyli swoich kibiców zgromadzonych na Estadio Santiago Bernabeu po raz drugi. I stało się jasne, że o spokojnym zwycięstwie Los Blancos nie będzie dziś mowy i o trzy punkty trzeba się będzie ostro z Leganes poszarpać.
CD LEGANÉS PROWADZI W MADRYCIE!
Świetna kontra w wykonaniu gości i Królewscy muszą odrabiać straty!
#lazabawa
pic.twitter.com/IAdWZ3higf
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) March 29, 2025
Mbappe uratował Królewskich przed wpadką
No jeszcze żeby goście mieli przy swoich bramkowych akcjach trochę szczęścia. Żeby im wpadł jakiś niewiarygodny strzał z dystansu albo żeby im wyszedł jeden stały fragment gry. Ale nic bardziej mylnego, Leganes dwukrotnie ośmieszyło defensywę Realu. Goście – najzwyczajniej w świecie – rozklepali Królewskich.
Zapachniało zatem gigantyczną kompromitacją gospodarzy w starciu z ekipą ze strefy spadkowej LaLiga.
To co dla Realu najważniejsze, wydarzyło się jednak tuż po zmianie stron, gdy Jude Bellingham wykazał się przytomnością umysłu w podbramkowym zamieszaniu i wcisnął piłkę do sieci, wyrównując w ten sposób stan rywalizacji. Oczywiście remis też nie urządzał Królewskich, ale natychmiastowe odrobienie strat ewidentnie pozwoliło madrytczykom na złapanie nieco głębszego oddechu. Wprawdzie Leganes zdołało im jeszcze zagrozić raz czy dwa, w jednej sytuacji było nawet blisko rzutu karnego dla gości, ale potem na boisku rządził już tylko Real, podczas gdy rywale liczyli na przetrwanie z wynikiem 2:2 do końcowego gwizdka.
No ale nie przetrwali.
W 76. minucie drugie trafienie – tym razem na wagę trzech punktów – zapisał na swoim koncie Mbappe po sprytnie, krótko rozegranym rzucie wolnym. W zespole Leganes kompletnie zaszwankowało zachowanie w murze. Aż nam się zrobiło żal przeciwników Królewskich – przeprowadzili dwie tak ładne akcje bramkowe na Bernabeu, zeszli do szatni na przerwę z prowadzeniem w garści, potem długo remisowali, a wyłożyli się na tak prostej sztuczce gospodarzy…
𝗗𝗨𝗕𝗟𝗘𝗧 𝗞𝗬𝗟𝗜𝗔𝗡𝗔 𝗠𝗕𝗔𝗣𝗣𝗘!
Francuz strzela swojego 22. gola w tym sezonie La Liga i daje prowadzenie Realowi Madryt!
#lazabawa
pic.twitter.com/UXkXuGbi6s
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) March 29, 2025
***
Carlo Ancelotti ma zatem niby powody do radości. Zresztą nie udało mu się ukryć satysfakcji po bramce na 3:2, tym razem nie stłumił emocji. Na koniec dnia, najważniejsze są trzy punkty, zwłaszcza w meczu, do którego Real przystąpił w dość nietypowym zestawieniu personalnym. Ale nawet w takich okolicznościach Królewscy powinni mieć znacznie więcej do zaoferowania w ataku pozycyjnym, powinni po prostu skuteczniej kontrolować przebieg widowiska.
Okej, dziś Mbappe nie dopuścił do wpadki, lecz przed madrytczykami szalony kwiecień, czeka ich całe pasmo arcyważnych spotkań. Przetrwanie tego intensywnego okresu bazując tylko na przebłyskach geniuszu u poszczególnych gwiazdorów będzie karkołomnym zadaniem.
REAL MADRYT – CD LEGANES 3:2 (1:2)
- 1:0 – Mbappe 32′ (rzut karny)
- 1:1 – Garcia 33′
- 1:2 – Raba 41′
- 2:2 – Bellingham 47′
- 3:2 – Mbappe 76′
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Feio przegrał Legii sezon i dzwoni do Mendesa. Ktoś pomylił odwagę z odważnikiem
- Bóg, skrzypce i wartości. Historia Sławomira Abramowicza
- Napastnik za ponad milion euro, a dopiero potem dyrektor sportowy. Dziwna kolejność
- Ivan Perisić albo Rakitić w Widzewie? “Nie przekreślalibyśmy tego”
fot. NewsPix.pl