Trochę nas wziął Polski Związek Narciarski z zaskoczenia, ale taka decyzja od dłuższego czasu wisiała w powietrzu. Dziś dowiedzieliśmy się, że wraz z końcem sezonu obowiązki trenera kadry A naszych skoczków narciarskich przestanie pełnić Thomas Thurnbichler. Zdaniem Andreasa Goldbergera nie są to raczej najlepsze wieści dla polskich fanów tej zimowej dyscypliny sportu.
W komunikacie wystosowanym dziś przez PZN czytamy: – Z końcem sezonu 2024/2025 Thomas Thurnbichler zakończy swoją pracę na stanowisku trenera głównego kadry A reprezentacji Polski w skokach narciarskich. Decyzja ta została podjęta z wyprzedzeniem i przed wyjazdem do Planicy poznali ją zarówno zawodnicy, jak i członkowie sztabu szkoleniowego.
O ile mogliśmy się spodziewać, że faktycznie w końcu dojdzie do rozstania z Austriakiem, o tyle trudno nam upatrywać winy zapaści naszych skoków właśnie w jego pracy. Trafił do Polski w wyjątkowo trudnym momencie i nawet nie miał jak przeprowadzić zmiany pokoleniowej, na którą na pewno liczono. Bo kim? Skąd wytrzasnąć nowego Stocha czy Żyłę, skoro takich młodych po prostu nie ma? Dziwne więc, jeśli receptą, albo nawet tylko jedną z recept na naprawę polskich skoków, miałby być koniec współpracy kadry A z dotychczasowym trenerem.
Nowym opiekunem polskiej reprezentacji zostanie Maciej Maciusiak, który od kilkunastu lat funkcjonuje w strukturach związku i zajmował się szkoleniem naszych skoczków w różnych rolach i na różnych szczeblach, a ostatnio pełnił rolę asystenta Thomasa Thurnbichlera.
Thurnbichler kończy swoją misję. Może jednak pozostać w Polsce
– Po rozmowach z zawodnikami oraz sztabem szkoleniowym Zarząd Polskiego Związku Narciarskiego podjął decyzję o konieczności zmian w strukturach kadry narodowej. Mając na uwadze atmosferę w zespole i kierując się dobrem reprezentacji, zdecydowano o zakończeniu współpracy z Thomasem Thurnbichlerem na stanowisku głównego trenera kadry A – mówi w komunikacie Polskiego Związku Narciarskiego prezes Adam Małysz.
– W związku z jego kompetencjami i dotychczasowym doświadczeniem zaproponowano mu objęcie funkcji trenera kadry juniorów. Trener poprosił o czas na podjęcie decyzji w tej sprawie – dodaje legenda polskich skoków. I tym samym zostawia furtkę Austriakowi, który być może dalej będzie współpracował z polskimi skoczkami, z tym że teraz będą to zawodnicy młodsi i mający stanowić o przyszłej sile naszej reprezentacji.
Zmiana na stanowisku trenera głównego reprezentacji Polski w skokach narciarskich
Z końcem sezonu 2024/2025 Thomas Thurnbichler zakończy swoją pracę na stanowisku trenera głównego kadry A reprezentacji Polski w skokach narciarskich. Decyzja ta została podjęta z wyprzedzeniem i… pic.twitter.com/Xs4i3z1nzt
— Polski Związek Narciarski (@pzn_pl) March 28, 2025
Goldberger zaskoczony. “Thurnbichler to bardzo dobry trener”
Decyzja Polskiego Związku Narciarskiego zaskoczyła dziś byłego austriackiego skoczka Andreasa Goldbergera, który jest przekonany, że jego rodak będzie teraz stanowił łakomy kąsek dla innych ekip, chcących zatrudnić u siebie nowego trenera. Zresztą naprawdę zdziwił się, gdy usłyszał od nas o rozstaniu polskiej kadry A z Thurnbichlerem. – Och tak? Naprawdę? Rany, to nie są dobre wieści dla waszych skoków – zareagował na gorąco Austriak. – Teraz potrzeba wam trenera. I to naprawdę dobrego trenera. Dla Austrii to z kolei całkiem dobre informacje, bo wygląda na to, że do wzięcia jest świetny specjalista – stwierdził Goldberger.
Zapytany, czy wyobraża sobie rychły powrót rodaka do ojczyzny, były skoczek przyznał, że to prawdopodobny scenariusz: – Byłby u nas bardzo gorąco przyjęty. Pracował tutaj, jest świetnym ekspertem i myślę, że utrzymywał i utrzymuje dobre relacje z osobami odpowiedzialnymi za skoki w Austrii. Mógłby wrócić – przekonywał nas Goldberger.
Naszym problemem nie jest kadra A. “Polska potrzebuje cierpliwości”
Czy zdaniem Goldbergera Thomas Thurnbichler popełnił wyraźne błędy i powinniśmy go winić za stan polskich skoków? Cóż, tu odpowiedź Austriaka nie jest zupełnie jednoznaczna, bo sam podkreśla, że może ocenić tylko efekty pracy rodaka: – Myślę, że każdemu trenerowi dosyć trudno pracować z tymi starszymi skoczkami, a do tej grupy zaliczają się niewątpliwie Kubacki, Żyła i Stoch. Jeśli jednak chodzi o postęp tego młodszego – tu musiała zostać wykonana jakaś dobra praca – stwierdza Goldberger, zauważając wybijającego się na tle kolegów Pawła Wąska.
Austriak jest jednak pewien, że problem polskich skoków leży zupełnie gdzie indziej i dlatego z dużym zainteresowaniem zareagował na wieść o ofercie dla Thurnbichlera. Tej dotyczącej prowadzenia kadry juniorskiej. – Nie mam pojęcia co on z tą ofertą zrobi, ale wiem jedno – to jest akurat niezły pomysł i może zatrudnienie go w takiej roli, mogłoby pomóc polskim skokom – ocenia Goldberger. – Moim zdaniem potrzebujecie cierpliwości, dużo cierpliwości. Wiem, że w takiej sytuacji bardzo o nią trudno, ale wydaje mi się, że to klucz do sukcesu. Może pewien spokój i stabilizacja, praca w tych samych realiach i na tym samym poziomie, z takim samym pomysłem przez kilka lat da owoce? – podsumowuje były skoczek, który w przyszły weekend zawita do Zakopanego i, jak sam podkreśla, chętnie zasięgnie języka w sprawie zmian w polskich skokach.
Andreas Goldberger jest przekonany, że problem polskich skoków tkwi w braku młodych, utalentowanych zawodników
Zmian, zdaje się potrzebnych. Choć trudno uważać, by naszym problemem faktycznie był akurat Thurnbichler. Jeśli uda się namówić Austriaka do dalszej współpracy – okej, w Polsce zostanie szkoleniowiec, który zna się na robocie i razem z nim spróbujemy zasypać dziurę, która powstała wraz z powolnym odchodzeniem w niepamięć naszego złotego pokolenia. Problemy nie znikną, ale chociaż nie będziemy się pozbywać kogoś, kto, także zdaniem Goldbergera, gwarantuje jakość szkolenia.
Następców nie ma i to prawda stara jak świat
Dla polskich skoków nie wydarzy się jednak nic dobrego dopóty, dopóki nie poradzimy sobie z latami zaniedbań i kompletnie nieudanymi próbami wyszkolenia tych słynnych “następców mistrza”. Urocza kampania reklamowa w telewizji z chłopcem przekonującym nas, że on “też kiedyś będzie tak skakać” staje się na ten moment jedynym pozytywnym akcentem lat, w których nie udało nam się wypromować zawodników na poziomie światowej ścisłej czołówki.
No i jeszcze jedno, z całym szacunkiem do trenera Maciusiaka, za którego oczywiście będziemy trzymać kciuki. Podpisujemy się pod słowami Goldbergera – potrzeba nam naprawdę, ale to naprawdę dobrego trenera, szczególnie jeśli Thurnbichler nie przyjmie oferty dalszej współpracy. Trudno bowiem będzie nowemu szkoleniowcowi udźwignąć ciężar kryzysu w polskich skokach. Szczególnie jeśli jego zadaniem będzie od samego początku ekspresowe poprawienie wyników w przyszłym sezonie.
CZYTAJ WIĘCEJ O SKOKACH NARCIARSKICH:
- Adam Małysz – wybitny skoczek, a jaki prezes? “Chodzi po omacku, nie widząc światła”
- Niszczenie dziedzictwa czy zasłużona możliwość? Nasi weterani wciąż skaczą… ale blisko
- Władimir Zografski. Mieszka w Polsce, trenuje z Niemcami, cierpi na bezsenność [WYWIAD]
- Szef skoków: „Za pięć lat w Pucharze Świata będzie się skakać po 270 metrów” [WYWIAD]
- Równo 30 lat temu przeszedł do historii. Dziś mówi: „Nie miałem szans być francuskim Małyszem”
ANTONI FIGLEWICZ
Fot. Newspix